Wyrokując na podstawie statystyk sprzedaży, koreańskiej marce Glow Recipe udało się zadowolić nie tylko wyznawców koreańskiej pielęgnacji, ale też zdominować sporą część rynku beauty w ogóle. Po tym, gdy jeden z produktów Glow Recipe w postaci rozświetlającej maseczki z owocowej linii zniknął z półek w ekspresowym tempie, a w kolejce po swój egzemplarz wirtualnie ustawiło się ponad 5000 spragnionych własnego egzemplarza konsumentek, przyszedł czas na kolejny złoty strzał w postaci kremu.

Na co zwracacie szczególną uwagę przy wyborze kremu i co powoduje, że wybieracie konkretny produkt? Pink Juice Moisturizer o delikatnym aromacie melona wyprzedał się całkowicie już na etapie przedsprzedaży i to zaledwie w 2 minuty! Jak to  możliwe? Wszystko wskazuje na to, że sekret tego specyfiku tkwi w jego formule - stworzony, by dopieścić każdą cerę, jest szczególnie dobrze tolerowany przez tę najbardziej wymagającą, czyli mieszaną – chodzi nie tylko o to, jak zachowuje się po aplikacji, ale też jak gra z makijażem. 

W przypadku koreańskiego specyfiku forma galaretki przez moment utrzymuje się na powierzani skóry, by po chwili wsiąknąć w nią całkowicie, pozostawiając satynowe wykończenie. I przeciwnie niż większość tego typu  lekkich  specyfików daje skórze nawilżenie na dłużej; dla tych z was, które sięgają po kwas hialuronowy w codziennej pielęgnacji, sprawdziłby się także jako jego wymiennik. Dodatkowy plus należy mu się za właściwości łagodzące i to wcale nie takie, o których zapewnia producent, ale te, na które wskazują same użytkowniczki - wiele z nich pisze o poprawie stanu skóry borykającej się z trądzikiem. 

Mimo że Pink Juice Moisturizer odpowiada zaledwie jednemu z kilku etapów pielęgnacji koreańskiej, efekty dłuższego stosowania naprawdę robią wrażenie i czynią jego cenę łatwiejszą do przełknięcia (130 zł). A najlepsza wiadomość jest taka, że choć nie jest dostępny w Sephorze, i tak może zasilić wasze kosmetyczki, bo można zamówić go przez stronę marki. Skusicie się?