Żona Harvey’a Weinsteina, choć w innych sensie, bo nie chodzi o molestowanie, jest nie mniej pokrzywdzona przez producenta niż pozostałe jego ofiary. Georgina Chapman, projektantka i założycielka marki Marchesa, która nie raz ubierała największe gwiazdy na czerwony dywan (choć jak się okazało – nie zawsze był to ich własny wybór), dotychczas nie zabierała głosu w sprawie jednej z największych afer w Hollywood. .

ZOBACZ TAKŻE: Roman Polański o akcji #metoo - jego stanowisko może Was mocno zaskoczyć! >>>

Gdy tylko sprawa nadużyć Weinsteina wyszła na jaw, Chapman ogłosiła, że odchodzi od męża, dając tym samym do zrozumienia, że nie miała pojęcia o popełnionych przez niego przestępstwach. Dalsze milczenie odbierane było niejednoznacznie: projektantka nie uciekła od oskarżeń, że musiała coś wiedzieć i dawała na to ciche przyzwolenie. Tymczasem jej marka wycofując się w udziału w imprezach modowych stanęła na skraju bankructwa. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ucierpiała nie tylko jej kariera, ale przede wszystkim życie prywatne: Chapman i Weinstein maja dwoje małych dzieci – 8-letnią córkę Indię Pearl i o trzy lata młodszego syna Dashiella.

Czułam się tak upokorzona, złamana cała sytuacją, że nie byłam w stanie publicznie się pokazać. – komentuje przekonując, że ból odczuwalny był niemal fizycznie. Z tego samego powodu wycofała się jako projektantka, co przełożyło się na spadek zainteresowania marką. To było  niewiarygodnie trudne – żyłam w przekonaniu, że moje małżeństwo należy do szczęśliwych, naprawdę uwielbiałam swoje życie. Poza tym pierwsze doniesienia o molestowaniu Harvey’a dotyczyły okresu na długo przed tym, zanim się poznaliśmy, ale wkrótce okazało się, że nie był to odosobniony incydent. Od razu wiedziałam, że muszę trzymać dzieci z dala od tego wszystkiego.

Przyznała też, że w trakcie trwania małżeństwa nie zdawała sobie sprawy z problemów psychicznych męża, które pchnęły go popełnienia przestępstw. Najtrudniejsza kwestia bez wątpienia ma związek z dziećmi – z tym, jak cała sytuacja i to, co mówią na ten temat ludzie, wpłynie na nie w przyszłości.

Najbardziej zaskakująca jest puenta wypowiedzi projektantki:

Nie chce być postrzegana jako ofiara, bo się nią nie czuję. Jestem kobietą, która przez mężczyznę znalazła się w niezbyt godnej pozazdroszczenia sytuacji, ale z pewnością nie jestem jedyna. Chapman wyraźnie nie oczekuje współczucia ani litości, ale jednocześnie trudno o bardziej pesymistyczne i odbierające nadzieję wyznanie. Zgodzicie się?

ZOBACZ TAKŻE: Met Gala 2018: Dlaczego kreacja Scarlett Johansson była najbardziej kontrowersyjną stylizacją na czerwonym dywanie? >>>