Rzadko zdarza się, by tusz do rzęs stawał się powodem tak dużej dyskusji na forach. Premiera nowej maskary Maybelline wywołała jednak kontrowersje. W kampanii pojawił się look z posklejanymi i pokrytymi grudkami rzęsami. W komentarzach na Reddit.com czytamy: "Spędziłam 20 lat unikając tego, by moje rzęsy właśnie tak wyglądały. Nie zamierzam przestać tylko dlatego, że Maybelline postanowiło zrobić z tego "cool look", albo "Ciekawe, tym bardziej, że wszystkie inne maskary obiecują dawać kompletnie przeciwny efekt - nie sklejać rzęs i nie robić na nich grudek". Na stronie marki także nie brakuje negatywnych komentarzy - użytkowniczki narzekają na konsystencję produktu ("przypomina gęste błoto!") i funkcjonalność ("skleja rzęsy tak bardzo, że korzystam z niego tylko do malowania sztucznych rzęs. Inaczej dawno bym go wyrzuciła"). 

Z drugiej strony, maskara w stu procentach odpowiada temu, co oglądaliśmy na wybiegach. Posklejane rzęsy pojawiły się na wybiegach podczas pokazów Jasona Wu (makijaże wykonał popularny make-up artist Yadim), Ground Zero, Marissa Webb i Baja East. Skoro spodobały się krytykom modowym, to powinniśmy się cieszyć, że dostępna cenowo marka makijażowa wprowadza podobny produkt "pod strzechy"... A może nie? Jesteśmy ciekawi waszych opinii - czy pewne trendy powinny zostać zarezerwowane tylko na wybiegi? Macie ochotę wypróbować maskarę z efektem "pajęczyny" na własnych rzęsach?