Cassey Ho łączy w swoich treningach elementy pilatesu i treningu funkcjonalnego, zwanego Boot Camp. Prowadzi również profil na Instagramie, na którym prezentuje efekty swoich ćwiczeń. Te nie do końca zadowalają "fanów" Cassey. W komentarzach pojawiają się opinie, że trenerka nie wygląda na wystarczająco wysportowaną, że ma płaską pupę, oponkę na brzuchu, za szerokie biodra i masywne uda.

Autorka vloga Blogilates postanowiła odpowiedzieć na krytykę w kreatywny sposób. Przygotowała krótki film, na którym staje przed lustrem zadowolona po zakończonym treningu. Robi sobie selfie i wrzuca je na Instagram. Po chwili odczytuje komentarze, m.in. "Nie powinnaś dawać innym rad, skoro sama jesteś gruba". Wszystkie są prawdziwe - zostały wcześniej umieszczone pod jej zdjęciami. 

Trenerka zaczyna więc zmieniać swoje ciało - nie poprzez dietę, czy jeszcze większą ilość ćwiczeń, ale korzystając z programu graficznego. Stojąc przed lustrem zwęża swoją talię, wysmukla uda i powiększa pośladki. Robi sobie kolejne selfie - tym razem wyglądając idealnie. 

I tu wracamy na chwilę do realnego świata. Cassey poddała swoje zdjęcie obróbce i wrzuciła na Instagram swoją mocno (niemal nierealnie) odchudzoną wersję. Bardzo wąska talia i tzw. tight gap, czyli przerwa w kroku między udami oraz powiększony biust robiły wrażenie. Nie zawsze dobre. Pod zdjęciem pojawiało się wciąż mnóstwo komentarzy sugerujących, że trenerka ciągle nie wygląda wystarczająco dobrze - dla jednych była jeszcze za gruba, dla innych promowała anoreksję. 

Co przeraziło ją samą, to fakt, że dla wielu dziewczyn jej "przemiana" stała się inspiracją. Podekscytowane pisały, że to ich nowy cel i że tak właśnie chcą wyglądać. Cassey podkreśla, że efekt jej eksperymentu okazał się porażający. Czy patrzenie na zmienione przez grafików ciała modelek w gazetach i bohaterów teledysków zupełnie uśpiło naszą czujność na to, co jest prawdziwe, a co powstało tylko na ekranie komputera? 

Zobacz także:

Zobaczcie, jak kończy się filmowy eksperyment trenerki: