Takie zdarzenia pokazują tylko, jak wielką siłę ma internet. Kiedy przedwczoraj w sieci pojawiła się pierwsza odsłona nowej kampanii Pepsi zatytułowana „Life for now” z udziałem Kendall Jenner, nie pozostawiono na niej suchej nitki. Oburzenie mediów i internautów na całym świecie sprawiło, że wycofano ją całkowicie i wstrzymano premiery kolejnych części.

Producentowi słynnego napoju zarzucono lekceważenie problemów społecznych i wykorzystanie formy manifestu do celów reklamowych. Pokazano go bowiem w kontekście m.in. celebrowania chwili, radosnych momentów. Patrząc na to, co ostatnimi czasy dzieje się chociażby w Stanach Zjednoczonych, pomysł wydaje się szczególnie nietrafiony. Najwięcej kontrowersji wywołała scena, w której modelka chce dołączyć do protestujących i na swojej drodze napotyka kordon policjantów. Jednemu z nich podaje puszkę Pepsi, gdzie w normalnych warunkach raczej potraktowano by ją gazem pieprzowym lub aresztowano, jak było w przypadku Ieshi Evans w trakcie manifestacji Black Lives Matter. W wersji reklamowej natomiast wszystko kończy się dobrze, a tłum tańczy z radości.

Pod naciskiem niezadowolonych klientów marka usunęła wideo z oficjalnych kanałów i wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie zamierzała ignorować spraw ważnych dla społeczeństwa. Przeprosiła wszystkich, których dotknęła ta sprawa oraz Kendall Jenner, za postawienie jej w tak niezręcznej sytuacji. Co więcej Pepsi przyznało, że spot miał nieść przesłanie o jedności, pokoju i zrozumieniu. Tym razem jednak nie wyszło.