Czy to się komuś podoba, czy nie, „365 dni” był jednym z najgłośniejszych filmów 2020 roku w Polsce i na świecie. Megahit platformy Netflix z Michele Morrone i Anną-Marią Sieklucką w rolach głównych przez wiele tygodni utrzymywał się w czołówce najpopularniejszych produkcji w kilkudziesięciu krajach na całym świecie, w tym w Stanach Zjednoczonych. Choć dzieło na podstawie bestsellerowej powieści autorstwa Blanki Lipińskiej zostało zmiażdżone przez krytykę i zdobyło Złotą Malinę, ostatecznie okazało się wielkim kasowym sukcesem. Gigant rynku VOD nie tylko wyraził więc zainteresowanie ekranizacją kolejnych dwóch części erotycznego cyklu, ale wręcz postanowił sam je wyprodukować. Filmy „Ten dzień” i „Kolejne 365 dni” ze znaczkiem „Netflix Original” są już zresztą gotowe i jedynie czekają na swoją premierę.

Michele Morrone i Blanka Lipińska na zdjęciach bez filtra

Wyczekiwana przez fanów i antyfanów kontynuacja filmu „365 dni” zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji autorka kontrowersyjnej serii widziała się ostatnio z gwiazdami obsady swoich produkcji, czego oczywiście nie omieszkała zrelacjonować w social mediach. Pierwszym po dłuższej przerwie spotkaniem z ekipą erotyka pochwalił się także odtwórca roli Don Massimo Toricellego. Przystojny Włoch zamieścił na swoim oficjalnym profilu na Instagramie całą serię zdjęć z Blanką Lipińską, na których obydwoje stroją zabawne miny.

Taka jest rzeczywistość @blankalipinska... Głęboka rzeczywistość - napisał aktor.

Kocham cię - odpowiedziała Blanka i dodała kilka śmiejących się emotek.

Blanka odpowiada na pytania o nieretuszowane zdjęcia

Spontanicznie wykonane „selfie” wywołały spore poruszenie w sieci. Internauci zwrócili bowiem uwagę na to, że znacznie różnią się one od zdjęć, które Blanka Lipińska sama zamieszcza w mediach społecznościowych. Niektórzy wprost spytali autorkę „365 dni”, czy nie ma za złe swojemu aktorowi, że opublikował tego typu fotki w internecie.

Dostałam dużo wiadomości, czy jestem zła na Mikiego, że wrzucił takie moje zdjęcia. Jakby wam to powiedzieć… Zapozowałam do tych zdjęć – zapozowałam to jest bardzo dużo powiedziane – i wyglądam na nich tak jak wyglądam, bo tak chciałam na nich wyglądać. Wiecie, dystans i jeszcze raz dystans - wyznała na InstaStory.

36-latka odniosła się także do tego, że na wspomnianych zdjęciach można dostrzec jej niedoskonałości w postaci drugiego podbródka, czy blizn potrądzikowych.

To, że mam „Kazimierza” – myślę, że 80% ludzi na świecie go ma i niektórzy nawet większego niż ja – i to, że mam blizny potrądzikowe na policzkach, no cóż, wybaczcie, że nie jestem idealna. Mam to gdzieś. Zawsze zostaje mi photoshop i filtry na Instagramie - dodała.

Przy okazji celebrytka wyjaśniła swoim obserwatorom, że to, jak wychodzi się na zdjęciach i filmikach, w przeważającej części jest zasługą dobrego lub złego oświetlenia. Zaznaczyła też, że nie widzi nic złego w tym, że na co dzień korzysta z wygładzających cerę filtrów na InstaStory.

Zobacz także:

Słuszne podejście?

---

W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.