„Wilk z Wall Street”
Film o szybkich, spektakularnych karierach, wielkich upadkach i niekończących się melanżach w międzyczasie. Spokojnie, nawet jeżeli pracujesz w korporacji rodzice po wspólnym seansie nie zapytają cię, kiedy awansujesz.
Najpierw będą ciekawi, jak spędzasz weekendy, ile pijesz, czy próbowałaś narkotyków i czy zawsze pamiętasz o noszeniu bielizny. A potem zrobią ci wykład o tym, że pieniądze psują człowieka. Pewnie że tak. Tylko po co psuć sobie humor, kiedy nawet jeszcze nie zdążyłaś zarobić pierwszego miliona (dolarów)?
„9 Songs”
A obejrzałabyś z rodzicami film porno? No właśnie. „9 Songs” to film dla koneserów miękkiej pornografii (i fanów muzyki alternatywnej). Nie oglądaj nawet sama, jeżeli jesteś przyzwyczajona do scen seksu, w których wszystko dzieje się w ciemności, pod kołdrą, a rano pan i pani budzą się uczesani i w świeżo odprasowanych piżamach.
„Chłopaki też płaczą”
Generalnie głupio jakoś oglądać z rodzicami sceny seksu, nawet są tak śmieszne jak te, w których Russell Brand robi mostek. To też jest powód, dla którego warto obejrzeć ten film z przyjaciółkami – bo Russell Brand robi mostek. W trakcie.
„Król Lew”
Niby uniwersalne kino familijne, ale może lepiej nie wywoływać lwa z lasu. Bo co pomyślą rodzice o 23-latce, która zachłystuje się łzami, gdy Mufasa spada w przepaść? Tata pomyśli, że jesteś niestabilna emocjonalnie i szepnie mamie na boku, że może przydałaby ci się terapia, a mama w trakcie świąteczne obiadu będzie cię wypytywać o niedawne rozstanie z chłopakiem tak długo, aż stracisz ochotę na deser.
„Magic Mike”
Jeżeli już, to tylko z mamą. Tacie może być przykro, gdy obie zacznie się wgapiać w idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową Chaninga Tatuma. Trzeba tak wyglądać, żeby tak tańczyć.
Angelika Kucińska
Komentarze