Boże Narodzenie ma to do siebie, że jest super, ale jednocześnie potrafi wykończyć nawet największych entuzjastów kupowania prezentów, mycia okien, jedzenia pod korek i siedzenia przy stole z ciociami zawsze służącymi dobrą radą. Jak wykazały badania TNS OBOP sprzed kilku lat, grudniowe święta cenimy za możliwość bycia z bliskimi (tak deklarowało 47 proc. ankietowanych). Koszmarem tego czasu są jednak kłótnie i stres, które w wielu polskich domach są nierozerwalnie związane z Wigilią i tym, co następuje dalej (dla 45 proc. badanych nerwy i utarczki to problem większy niż wydatki na celebrowanie).

Jeśli więc dobry nastrój, który odczuwałaś lub odczuwałeś jeszcze przed kilkoma dniami zaczyna ustępować drżeniu na myśl o kilku najbliższych dniach, koniecznie przeczytaj ten artykuł. Przedstawiamy w nim pięć zasad, których warto przestrzegać, aby święta nie odbiły się na twoim zdrowiu fizycznym i psychicznym. Nawet jeśli nie spowodują, że Boże Narodzenie będzie jakoś nadzwyczaj udane, to przynajmniej sprawią, że będzie znośne.

Co za dużo...

Po pierwsze – zachowaj umiar. Jasne, pokus jest wiele. Stół zastawiony smakołykami, na które czekałaś cały rok. Nie szukaj wymówek, żeby się objadać. Wyrzuty sumienia będą większe niż przyjemność. Poza tym twój organizm na pewno się zbuntuje. Świąteczne obżarstwo to dla niego szok. Pomyśl sama/ pomyśl sam – na co dzień nie jesz nic całymi dniami, często o śniadaniu przypominasz sobie o 17:00 wychodząc z zajęć albo pracy. Zamiast aplikować sobie potworną dawkę niepotrzebnych kalorii, zaplanuj posiłki. Nakładaj na talerz tylko raz, zamiast podjadać bez przerwy. Nie chodzi tu o restrykcyjne przestrzeganie diety. Skosztuj po trochę wszystkiego na co masz ochotę, ale tylko raz. Wystarczy. Trzymaj się zasady pięciu małych posiłków. Śniadanie, drugie śniadanie, przystawka, deser i kolacja powinny być rozsądnie rozłożone w czasie co 1,5 - 2 godziny.

Pij dużo wody. Możesz dodać do niej cytrynę i miętę. Przyspieszy metabolizm, osłabi łaknienie i oczyści organizm z toksyn. Popijaj małymi łyczkami przez cały dzień. Dzięki temu nawodnisz organizm i podniesiesz ciśnienie krwi. Jeśli dodatkowo postarasz się unikać potraw z dużą ilością węglowodanów, unikniesz spadków energii. Lampka czerwonego wytrawnego wina do obiadu jest ok, ale nadmierne ilości alkoholu osłabią funkcjonowanie wątroby i zaburzą równowagę hormonalną. Estrogeny, które w zbyt dużej dawce uwolnią się do krwi, sprzyjają odkładaniu się tłuszczu w okolicach bioder, a więc świąteczny brzuszek masz jak w banku.

Rusz się!

Ile możesz usiedzieć w jednym miejscu w innych okolicznościach? Pewnie maksymalnie tyle, ile trwa dobry film. A i tak pewnie znajdziesz pretekst żeby skoczyć przynajmniej zaparzyć herbatę... W święta najgorszy jest bezruch. Nie wynika on z obowiązku tkwienia przy rodzinnym stole, ale właśnie wyrzutu insulinowego spowodowanego hardkorową ilością pochłoniętego jedzenia. Przypomnij sobie uczucie, gdy z przejedzenia nie możesz ruszyć się z miejsca... Niefajne, co? Postaraj się tego uniknąć. Kluczem jest ruch.

Wyciągnij rodzinę na spacer, nawet gdy aura temu nie sprzyja. Jeśli to niemożliwe, ze względu np. na zaproszonych gości, wyjdź sama/ sam. Choćby na 15 minut. Albo rusz się w domu! Zamiast wkładać naczynia do zmywarki, pozmywaj ręcznie. A gdy ktoś coś rozleje, szybko pozbieraj półmiski ze stołu, spierz plamę z obrusu i energicznie wyprasuj świeży. Zaoferuj swoją pomoc w przygotowaniach, odprowadzaj gości do samochodu, leć wyrzucić śmieci, gdy tylko jest taka opcja. Może warto trochę unowocześnić świąteczną formułę i zamiast przygotowywać wszystko wcześniej, ugotować coś na bieżąco? Gdy skończysz już oficjalną część, umów się z koleżanką na spacer albo idź potańczyć z przyjaciółmi.

Zachowaj spokój

Fajnie złapać świąteczną euforię, ale nie dopuszczaj do gorączki. Nie wszystko musi być perfekcyjne, stół nie musi się uginać pod ciężarem wszelkiej dobroci i nie wszyscy muszą być z wszystkiego zadowoleni. Zadbaj o dobrą atmosferę, ale nie daj się zwariować. I tak wszystkim nie dogodzisz. Unikaj jak ognia drażliwych tematów. Kłótnie przy świątecznym stole cię wykończą. Tym bardziej, że nie masz drogi ucieczki. Złośliwe komentarze ciotek i babć, skwituj lekkim uśmiechem, nie nakręcaj się i nie bierz udziału w dyskusjach na newralgiczne tematy. Gdy rodzina cię wkurza, po prostu zajmij się czym innym. Zaparz kawę dla wszystkich, przejrzyj ulubiony magazyn, albo obejrzyj coś w telewizji.

Zobacz także:

To też twoje święta!

Ta zasada odnosi się do każdej dziedziny życia. Dopóki nie zrozumiesz, że twoje potrzeby i przyjemności też są ważne, nigdy nie będziesz zadowolona. Naucz się odmawiać. Z rodziną nie jest łatwo, ale jeśli to jedyny czas kiedy możesz się zrelaksować – zadbaj o swoje interesy. Nie daj się wrobić w pilnowanie cudzych dzieci i nie bierz etatu prywatnego szofera. Nic się nikomu nie stanie. Najwyżej wujek zrezygnuje z drinka albo zamówi taksówkę. Twój głos też się liczy, jeśli nie chcesz zaliczać pięciu obiadów u dalekiej rodziny, nie rób tego z obowiązku. Obowiązków i tak masz w nadmiarze na co dzień.

Przyjemności

Pewnie, że rodzina jest najważniejsza, szczególnie w Boże Narodzenie. Ale bez przesady. Nie daj się uwięzić w domu. Jest wystarczająco dużo czasu, żeby podzielić go między nich i siebie. Połowę, albo chociaż jedną trzecią wolnego czasu, spędź tak, jak ty masz ochotę. Nadrób zaległości w serialach, poczytaj dobrą książkę, zrelaksuj się, albo spotkaj się z przyjaciółmi. Za to, gdy jesteś z rodziną, wyłącz komputer i komórkę. Bądź z nimi naprawdę, nie tylko fizycznie.