Choć wszystko jest kwestią dobrych proporcji  i umiaru, nie od dziś wiadomo, że picie alkoholu ma dużo więcej zalet niż wad. Są różne teorie dotyczące tego, jak poradzić sobie z kacem, a wiele z nich ma naukowe podstawy. Jednocześnie wyznawców teorii „wybić klin klinem” nie brakuje. I jak wskazują najnowsze badania, ich racje mogą mieć więcej wspólnego z prawdą, niż mogłoby się wydawać.

ZOBACZ TAKŻE: Picie tequili pomaga schudnąć? Wyniki najnowszych badań mogą was zaskoczyć!

Zresztą, nie chodzi tylko o niedyspozycję następnego dnia, ale o ból w ogóle. Jak dowiedli badacze z uniwersytetu Greenwich w doświadczeniach powtarzanych 18 razy z rzędu, "zażycie" pół litra piwa zmniejsza odczuwanie bólu o ¼. Na jakiej zasadzie to działa? Nie wiadomo dokładnie, czy chodzi o blokowanie receptorów w mózgu odpowiedzialnych za odczuwanie bólu, czy też o działanie rozluźniające alkoholu, które sprawia, że ból staje się znośny. Pewne jest natomiast, że piwo ma właściwości zbliżone do opioidów, np. popularnej kodeiny stosowanej jako środek uśmierzający ból, która jest dużo skuteczniejsza niż np. paracetamol. To wyjaśniałoby, dlaczego cierpiący na chroniczny ból często nadużywają alkoholu i kończą jako nałogowcy. Ta zależność jest zresztą znana nie od dziś. Przed wynalezieniem specjalnych środków dedykowanych wspominanym dolegliwościom, właśnie w taki sposób radzono sobie w sytuacjach, np. kontuzji, urazów czy ran odniesionych na polu walki.

Mimo, że naukowcy są podekscytowani swoim odkryciem, nie ustają w dalszym poszukiwaniu alternatywy dla zawodnych środków przeciwbólowych. Raczej nie zanosi się na to, że alkohol kiedykolwiek będzie zalecany w nowej roli. Wręcz przeciwnie - określono konkretną ilość jednostek alkoholowych, która jest bezpieczna dla organizmu i której nie należy w ciągu tygodnia przekraczać. W Wielkiej Brytanii jest to 14 jednostek, co odpowiada mniej więcej mniej więcej 3 litrom piwa lub 6 lampkom wina o pojemności 175 ml. 

ZOBACZ TAKŻE: Co jeść na kaca? Oto, co pomoże Wam go zwalczyć