Brooke Shields w dokumencie „Pretty Baby” opowiedziała o swoich początkach

W styczniu na Festiwalu Filmowym w Sundance premierę miał dokument Brooke Shields „Pretty Baby”. Dwuczęściowa produkcja którą magazyn „Variety” określił jako „fascynującą”, opowiada o najwcześniejszych doświadczeniach aktorki w Hollywood. Śledzi jej początki jako dziecięcej modelki występującej w reklamach, mówi też o postępującej seksualizacji, której młoda gwiazda stała się ofiarą w wieku  12 lat, gdy w 1978 roku zagrała w „Ślicznotce” (ang. „Pretty Baby”), a następnie w wieku 15 lat, kiedy wystąpiła w „Błękitnej lagunie”.

Dokument wyreżyserowała Lana Wilson, najlepiej znana z filmu o Taylor Swift „Miss Americana”. Obraz trafił na pierwsze strony gazet m.in. w związku z faktem, że Shields ujawniła w nim, iż jako dwudziestoparolatka przeżyła napaść seksualną: została zgwałcona przez wpływowego producenta. W najnowszym wywiadzie dla magazynu „People” 57-latka wróciła do traumy z przeszłości.

Brooke Shields wyznała, że została wykorzystana seksualnie

Brooke Shields nie zdradziła nazwiska napastnika, jednak opowiedziała o okolicznościach zdarzenia. W tamtym czasie była absolwentką Uniwersytetu Princeton i nie mogła znaleźć pracy. Był to, jak wspomina, „najniższy punkt w jej karierze”. Mając nadzieję na nowy angaż, aktorka spotkała się ze znanym hollywoodzkim producentem. Po kolacji zaprosił ją do swojego pokoju hotelowego. Tam ją zaatakował. Nie walczyłam – wyznała. Zamarłam.

Potem powtarzałam sobie w myślach: „Musisz to przetrwać i wyjść”. Łatwo było się odłączyć, miałam już wtedy wprawę. To wybór typu: walcz lub uciekaj. Walka nie była opcją, więc po prostu opuszczasz swoje ciało swoje ciało, nie ma cię tam – wspominała Brooke w rozmowie z „People”.

Później bardzo długo obwiniała siebie. Ciągle powtarzałam: Nie powinnaś była tego robić. Dlaczego z nim poszłaś? Nie powinnaś była pić tego drinka podczas kolacji”.

Shields milczała przez ponad trzydzieści lat. Aż do momentu premiery swojego dokumentu nie ujawniła, co się stało, ponieważ myślała, że „nikt jej nie uwierzy”. Obawiała się też stygmatyzacji w środowisku.

Ludzie wtedy nie wierzyli w te historie. Bałam się, że już nigdy nie znajdę pracy – dodała.

Przetworzenie tego zajęło mi dużo czasu – powiedziała 57-latka. Teraz jestem bardziej rozgniewana niż wtedy. Jeśli się boisz, masz do tego prawo. To są przerażające sytuacje. Nie muszą być brutalne, żeby były przerażające.

Opowiedzenie o napaści seksualnej i trudnościach, z jakimi się borykała – stwierdziła aktorka – było dla niej wyzwalające.

Robiąc dokument, zobaczyłam to wszystko na nowo jako całość. To cud, że to przeżyłam – podsumowała gwiazda.