Marylin Monroe śpiewała, że najlepszymi przyjaciółmi kobiety są diamenty. Inne gwiazdy również sięgały po tematy prosto z garderoby. Szukały ich w szkatułkach, na półkach oraz na wieszakach. Niektóre używały ich jako metafory, a inne dosłownie poświęcały im teksty swoich przebojów. Wśród tematów prosto z szafy, które często stawały się inspiracją do napisania piosenek wielokrotnie powtarzały się buty.

[Piosenki o butach]: „These Boots Are Made for Walkin” – Nancy Sinatra

Nancy Sinatra nagrała przebój „These Boots are Made for Walkin" zaraz po zakończeniu pięcioletniego małżeństwa. Przymierzając się do nowego albumu, bardzo potrzebowała zmiany dotychczasowego wizerunku. Świeże spojrzenie miało odciąć ją od przeszłości i pokazać, że pomyłka w tej jednej kwestii wcale nie musiała oznaczać ogólnej porażki. Z tego powodu jej pierwszym wielkim przebojem nie mogła być wyciskająca łzy z oczu piosenka miłosna, ale brudno-słodki kawałek szydzący z mężczyzny, który nie traktował jej tak, jak na to liczyła. Nancy Sinatra zamierzała zdeptać byłego w nie byle jaki sposób. Jej przebój z jednej strony stał się feministycznym manifestem, a z drugiej zapisał się także na kartach historii mody.

To właśnie za sprawą Nancy Sinatry i jej piosenki popularne stały się buty go-go. Kozaki na niewysokim obcasie z cholewką sięgającą do połowy łydki można było zobaczyć nie tylko na okładce albumu „Boots”, ale przede wszystkim w teledysku do „These Boots are Made for Walkin". W klipie oprócz wokalistki mają je na sobie także towarzyszące jej tancerki. Konsultant mody Tim Gunn stwierdził, że Nancy Sinatra uczyniła te buty symbolem kobiecej siły. Przebój wypromował nie tylko sam model, ale również pomógł zaistnieć ich projektantce – Beth Levine. Choć jako pierwszy buty go-go zaproponował Andres Courreges, to jednak nie jedna z sygnowanych przez niego par znalazła się na stopach artystki. Beth Levine za to zasłynęła jako autorka tych konkretnych modeli, które wybrała piosenkarka. Co stało się z wyjątkową parą, która znalazła się na okładce albumu „Boots”? „Ślad po nich zaginął. Nie doceniałam wartości pamiątek w tamtych czasach” – powiedziała Nancy Sinatra w wywiadzie dla „Los Angeles Magazine”, którego udzieliła z okazji pięćdziesiątej rocznicy premiery przeboju. Mimo to te buty nigdy nie odejdą w zapomnienie.

 

[Piosenki o butach]: „Blue Suede Shoes” – Elvis Presley

Elvis Presley miał w swojej szafie wiele wyjątkowych strojów. Obok białego kombinezonu i złotego garnituru można w niej było znaleźć parę niebieskich zamszowych butów, w których piosenkarz nie tylko chodził, ale i o których śpiewał. To właśnie przebój „Blue Suede Shoes” sprawił, że artysta zdecydował się na ich zakup. Elvis postawił właśnie na taki model, który stał się inspiracją dla słów napisanych przez Carla Perkinsa. Pomysłodawcą utworu był Johnny Cash. Piosenkarz zasugerował Perkinsowi, że niebieskie zamszowe buty mogą stać się tematem piosenki po tym jak podczas służby usłyszał, że jeden z lotników określił swoje wojskowe obuwie właśnie jako „blue suede shoes”. Jednak ten pomysł nie od razu doczekał się realizacji. Muzyk zdecydował się uczynić z nich temat piosenki dopiero, kiedy sam się z nimi zetknął. Jako uczestnik jednej z potańcówek usłyszał, jak mężczyzna mówi – „Don't step on my suedes!”. Kiedy spojrzał w dół okazało się, że zamszowe buty, których właściciel nie chciał być podeptany, są niebieskie. To z pozoru nic nie znaczące zdarzenie sprawiło, że powstał utwór, który przeszedł do historii.

„Blue Suede Shoes” to piosenka, która kojarzy się przede wszystkim z Elvisem Presley’em. Król rock 'n' rolla nie był jednak jej jedynym wykonawcą. Najpierw o niebieskich zamszowych butach śpiewał jej autor – Carl Perkins. Piosenka w jego wykonaniu trafiła na szczyt amerykańskich list przebojów, a milion sprzedanych krążków dał piosenkarzowi Złotą Płytę. Elvis Presley zaśpiewał jej cover niecały miesiąc po premierze pierwszej wersji i to z nim do dziś kojarzy się ten przebój. Z uwagi na ogromną popularność piosenki Elvis zdecydował się na zakup niebieskich zamszowych butów. Brogsy w rozmiarze 10 stały się jedyną tego typu parą w jego kolekcji. Przez cztery lata występował w nich na scenie. Po tym czasie były dość mocno zużyte przez ruchy taneczne, które wykonywał podczas występów. Mimo to na zawsze zapisały się jako jedyna para niebieskich zamszowych butów, jaką miał w swojej szafie król rock 'n' rolla. Po czterech latach na scenie trafiły w ręce przyjaciela Elvisa – Joe Esposito. W 2013 roku trafiły pod młotek i zostały sprzedane za 48 tysięcy funtów.

„Te buty były dla Elvisa tym, czym biała plisowana sukienka dla Marilyn Monroe” – powiedział licytator – Darren Julien.

[Piosenki o butach]: „Louboutins” – Jennifer Lopez

Czasami inspiracją dla powstania piosenki może być nie tylko para wyjątkowych butów, ale również ich symbolika. Czerwona podeszwa, która stała się wizytówką projektów Christiana Louboutina, od samego początku nie była wyłącznie sposobem na wyróżnienie się wśród konkurencji. Designer tworzył z myślą o kobietach i chciał oferować im nie tylko wyjątkowe szpilki, ale również siłę i pewność siebie. Kiedy obserwował niedokończony prototyp butów inspirowanych „Kwiatami” Andy’ego Warhola i szukał pomysłu, który zaspokoiłby jego twórczy niedosyt, rozwiązanie całkiem nieświadomie podsunęła mu jego asystentka. Kobieta malująca paznokcie czerwonym lakierem sprawiła, że Louboutin zdecydował się nanieść ten kolor na podeszwy. Ognisty kolor oznaczający miłość, pasję i krew był prostym i oczywistym rozwiązaniem, na które jednak nie wpadł żaden szewc przed nim. Od tamtego momentu buty z czerwoną podeszwą stały się symbolem. Wśród klientek, które doceniły ten kolorowy detal znalazły się Madonna, Tina Turner oraz Jennifer Lopez.

Piosenka „Louboutins” napisana i wyprodukowana przez Teriusa „The-Dream” Nasha i C. „Tricky” Stewarta, miała zatem nie być kawałkiem o butach na obcasie, ale numerem o szpilkach z czerwoną podeszwą, które są źródłem kobiecej siły. Podobnie jak Nancy Sinatra, teraz Jennifer Lopez miała okazję zaśpiewać o odejściu od mężczyzny, które było przepełnione pewnością siebie, a nie żalem. Pierwotnie utwór miał być główną piosenką na płycie „Love”, ale ostatecznie po perturbacjach związanych ze zmianą studia, nie trafił na krążek. Zanim J.Lo zdecydowała się nagrać ten utwór, najpierw skontaktowała się z projektantem. „W Ameryce ludzie wymawiają moje nazwisko na milion różnych sposobów, więc Jennifer zadzwoniła do mnie i powiedziała – „Słuchaj, chcę się upewnić, że dobrze to wypowiadam.” I zrobiła to za pierwszym razem” – opowiadał później Christian Louboutin w rozmowie z „The Daily”. Projektant nie ukrywał, że bardzo mu pochlebia takie wyróżnienie jego marki. W wywiadzie podkreślił, że zna całą piosenkę na pamięć. Pomimo, że oficjalny teledysk do tego singla nigdy nie został sfilmowany, a promocja utworu została odwołana, to piosenka została zapamiętana.

Zobacz także:

[Piosenki o butach]: „My Adidas” – Run-D.M.C.

Niektóre z dobrze znanych modeli butów mogą mieć więcej wspólnego z muzyką, niż nam się wydaje. Zanim sneakersy adidas Superstar stały się klasykiem, który może nosić każdy, przynależały do kilku środowisk. Buty powstały z myślą o koszykarzach i w latach 70. oglądało się je głównie na boiskach. Kolejna dekada przyniosła jednak nieoczekiwany zwrot. Sportowymi butami zainteresowali się hiphopowcy. Uwagę na ten model zwróciło trio raperów z Run-D.M.C. Zespół wyróżniał nie tylko wybór Superstarów, ale także sposób ich noszenia – bez sznurowadeł z językami wyciągniętymi na wierzch, jak w butach więźniów w tamtym okresie. Ich wyrazisty styl zdobył ogromne uznanie wśród fanów, ale stał się także pretekstem do powstania kawałka „Felon Sneakers” Jerralda Deasa. W odpowiedzi na słowa o zbrodniczych trampkach, powstał numer, który miał odczarować źle kojarzące się sneakersy.

Piosenka „My Adidas” to nie tylko tekst o Superstarach. W wideoklipie poza raperami noszącymi sneakersy z trzema paskami, uwagę przyciągali sami fani ich muzyki. Wstawki z koncertów, podczas których publiczność zdejmowała swoje adidasy i machała nimi do zespołu, były najlepszym dowodem na to jak ogromny wpływ na modę mieli w tamtym czasie Run-D.M.C. Zaangażowanie artystów i ich przywiązanie do marki docenił także sam adidas. Marka podpisała z raperami kontrakt reklamowy opiewający na milion dolarów. Umowa była pierwszą tego typu współpracą z hiphopowym zespołem. W 2011 roku adidas przygotował specjalną kolekcję z okazji 25 rocznicy wydania „My Adidas”. Z tej okazji do sprzedaży trafiło 1986 wyjątkowych par opatrzonych logo zespołu i sprzedawanych bez sznurowadeł, tak jak lansowali to raperzy. W piosence słyszymy – tworzymy zgrany zespół, moje adidasy i ja. Aktualnie o swoich Superstarach może to powiedzieć znacznie więcej osób niż w 1986 roku, bo buty stały się kultowe.