W ostatnim czasie dużo mówiło się o FOMO, czyli obawie przed „niebyciem na bieżąco” czy „niedoinformowaniem”. Osoby, które doświadczyły tego zjawiska, odnoszą także wrażenie, że omija je wszystko to, co dobre i ciekawe. Na początku 2019 roku okazało się, że FOMO dopadło aż 16% użytkowników mediów społecznościowych w Polsce (warto jednak wspomnieć, że udział w badaniach wzięły osoby powyżej 15. roku życia). Natomiast teraz, czyli niewiele ponad rok później, mówi się o zupełnie nowym zjawisku. O kwestiach związanych z FOBA rozmawiamy z Anną Czarnecką – psychoterapeutką i współzałożycielką Ośrodka Psychoterapii Inner Garden w Warszawie.

[ Komunikat: kliknij tutaj prawym przyciskiem myszki, jeśli chcesz usunąć promowany tekst ]

Co to jest FOBA?

FOBA to „Fear of Being Alone”, czyli strach przed samotnością. Niektóre osoby cenią sobie czas spędzany w osamotnieniu, jak również pewnego rodzaju spokój, który się z nim wiąże. Jeżeli mówimy jednak o „długoterminowej” samotności, statystyki prezentują się zupełnie inaczej. W Wielkiej Brytanii ponad 40% kobiet z generacji millenialsów bardziej boi się całkowitego osamotnienia niż diagnozy nowotworu. Dlaczego samotność tak bardzo nas przeraża?

„Wszyscy w jakiejś mierze boimy się samotności, tak skonstruowane są nasze umysły – by być z innymi. Potrzebujemy „stada”, przynależności, bycia częścią grupy, plemienia. To gwarant naszego bezpieczeństwa, przetrwania. Kiedy uważamy się za dziwnych, innych od reszty, czujemy, że nie przynależymy. To wywołuje bardzo nieprzyjemne emocje, niepokój, silny smutek i głębokie uczucie osamotnienia. Zwłaszcza to ostatnie będzie alarmować, będzie sygnałem ostrzegawczym, że powinniśmy szukać sposobu na ponowne zbliżenie się do innych, aktywnie angażować się w działanie na rzecz powrotu do grupy, połączenia z innymi” – tłumaczy Anna Czarnecka.

Ekspertka zauważa również, że możemy mieć z tym trudność, gdy czujemy się niepewnie w poszczególnych sytuacjach społecznych. Jeśli będziemy uważać innych ludzi za niebezpiecznych albo chcących nas wykorzystać, to automatycznie nie będziemy chcieli im zaufać, a tym samym wpuścić ich do własnego świata. Co więcej, osoby, które mają problem z samoakceptacją lub brak im pewności siebie, mogą uważać się za niegodne szacunku czy uwagi innych.

Deja vu: co to jest, skąd się bierze i o czym może świadczyć częstotliwość jego występowania?

Jak mówi psychoterapeutka, „z jednej strony, możemy łaknąć kontaktu, relacji, bliskości, związków, bycia w grupie – z drugiej – możemy lękać się go. Cierpimy więc, zarówno gdy jesteśmy z ludźmi i wtedy gdy z nimi nie przebywamy. To, w jaki sposób próbujemy radzić sobie z tymi uczuciami, powoduje również wiele problemów. Niektórzy próbują znieczulać się alkoholem lub narkotykami, aby w grupie poczuć więcej luzu. Inni postanawiają całkowicie unikać ludzi, albo przynajmniej bliższych, intymnych relacji. Unikając związków, nie trzeba zmagać się z rozczarowaniem czy bólem odrzucenia. Osoby te wybierają niezobowiązujące związki, trzymają się na dystans. Mają wielu znajomych, ale niekoniecznie przyjaciół. Ludzie wokół nich mogą czuć się nieważni albo odtrącani. Dlatego też się oddalają. W ten sposób ranimy siebie wzajemnie, gotując sobie i innym los, którego przecież nie chcemy i najbardziej się obawiamy. Samotność pozostaje faktem”.

FOBA: strach przed samotnością a media społecznościowe

Media społecznościowe odgrywają tutaj znaczącą rolę. Powiedzmy sobie szczerze: Facebook czy Instagram to nieodłączni towarzysze naszej codzienności. Ostatnio w telefonach, a tym samym w życiu wielu osób zagościł także TikTok – aplikacja, która pozwala na szybkie zdobycie popularności, jak i rozpoznawalności w raczej zamkniętej społeczności.

Zobacz także:

Mamy setki, a nawet tysiące wirtualnych znajomych. Ale jak to się ma do rzeczywistości? Na ilu z nich możemy liczyć w trudnych sytuacjach? Jak dużo o nich wiemy, a oni o nas? Obecność mediów społecznościowych, a także wszelkich komunikatorów internetowych doceniliśmy szczególnie w czasie pandemii koronawirusa. W końcu spotkania wirtualne były jedynymi, które wchodziły w grę i nie zagrażały naszemu życiu czy zdrowiu. Jesteśmy jednak przekonane, że mimo szerokiego grona znajomych na Facebooku, absolutna większość z was utrzymywała stały kontakt (częste rozmowy telefoniczne, wiadomości) tylko z ich niewielką częścią – z najbliższymi.

Są również takie osoby, które po odłożeniu telefonu, zostają kompletnie same – nie mają się do kogo odezwać, nie mówiąc już o jakiejkolwiek bliskości fizycznej, np. o przytuleniu się. No właśnie… Okazuje się, że rozwój technologii pogłębia nasze osamotnienie, o czym także mówi Anna Czarnecka.

Rozwój technologii pogłębia osamotnienie, poczucie izolacji. Niby jesteśmy blisko, ale tak naprawdę za szybą, za ekranem – odgrodzeni. Z jednej strony jesteśmy ze sobą w kontakcie, bo rozmawiamy i widzimy się przez Skype, Messengera czy WhatsAppa – z drugiej, jesteśmy tak bardzo daleko. Jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy realnego kontaktu z drugim człowiekiem – dotyku, bliskości, ciepła. A tego nie da się osiągnąć poprzez komputer czy telefon.

Wiele badań potwierdziło, że osoby poświęcające dużo czasu na korzystanie z portali społecznościowych mają większe poczucie osamotnienia. Paradoksalnie, ponieważ social media przecież ułatwiają nawiązywanie kontaktów z innymi. Jednak według badań osoby często korzystające z portali społecznościowych doświadczają izolacji społecznej i borykają się z trudnościami zaangażowania w wartościowe relacje interpersonalne” – wyjaśnia psychoterapeutka i współwłaścicielka Ośrodka Psychoterapii Inner Garden w Warszawie.

Co ciekawe, z najnowszych badań wynika, że osoby, które korzystają z mediów społecznościowych przez ponad dwie godziny dziennie, mają dwa razy większe poczucie izolacji społecznej niż osoby spędzające czas przed komputerem czy z telefonem w ręku przez około pół godziny każdego dnia.

Korzystanie z social mediów kojarzy nam się z czymś przyjemnym. Jednak w rzeczywistości – w dłuższej perspektywie tego rodzaju media wpływają negatywnie na naszą psychikę.

FOBA – jak radzić sobie z samotnością?

Anna Czarnecka zauważa, że samotność to dla wielu bardzo wstydliwy problem. Natomiast podczas pandemii stała się czymś powszechnym (przynajmniej w niektórych przypadkach). Jak się okazuje, niektóre osoby zmagające się z osamotnieniem od lat poczuły ulgę, gdy wszyscy zostaliśmy zamknięci we własnych domach.

„Wiele osób samotnych może odczuwać zaskakującą ulgę podczas kwarantanny, ponieważ teraz „wszyscy jedziemy na tym samym wózku”. Nakaz kulturowy, to być szczęśliwym i spełnionym. I w szczęśliwym związku, prowadzącym rozległe życie towarzyskie. Gdy sobie z czymś nie radzimy, jesteśmy po rozstaniu albo rozwodzie, odczuwamy często zażenowanie i wykluczenie. Dotkliwość samotności to również jej społeczny wydźwięk: jest sama/sam bo pewnie coś jest z nią czy z nim nie tak. Żyjemy w świecie, w którym wstydliwe i żałosne jest bycie samemu, traktowane jako pech, porażka życiowa. A to tylko wzmaga poczucie osamotnienia, odizolowania” – przyznaje Anna Czarnecka.

Ekspertka dodaje, że „większość z nas żyje w ciągłym stresie – jesteśmy przepracowani, często zapominamy o własnych potrzebach. Robimy jednak wszystko, by poprawić swój status – aby nasze życie było wygodniejsze, lepsze, bardziej dostatnie. Często nie rozumiemy jednak, że tym, czego najbardziej potrzebujemy, jest bliskość drugiego człowieka. Jeżeli chcemy „uchronić się” przed samotnością, powinniśmy więcej czasu poświęcać na budowanie głębokich i autentycznych relacji z ludźmi".