Choć największe domy mody regularnie płacą milionowe kary za promowanie nadmiernej chudości a nawet anoreksji, ta tendencja ma się jak najlepiej, a hałas wokół marki paradoksalnie tylko wzmaga zainteresowanie nią i finalnie zwiększa jej obroty. Agencje modelek i projektanci przerzucają się odpowiedzialnością za wymuszanie na modelkach tego, by sprostały nierealistycznym, nienaturalnym i zagrażającym zdrowiu standardom. Choć z tego powodu w 2016 roku Gucci obciążone zostało zakazem emisji reklam w Wielkiej Brytanii, a Victoria Beckham dosłownie przed kilkoma dniami z tego samego powodu znalazła się pod obstrzałem mediów, prawda jest taka, że jeśli chodzi o same modelki, w praktyce te sytuacje niczego nie zmieniają.

A co na to same zainteresowane? Pragnienie zrealizowania marzenia o karierze w modelingu bywa tak silne, że dziewczyny po prostu poddają się presji. Osiągnięcie pożądanej wagi to jedno, a utrzymanie jej to zupełnie inna kwestia – o tym, że nie każda dziewczyna ma naturalną, odziedziczoną w genach skłonność do zachowania wymaganych kształtów, nie mówi się już tak otwarcie. Owszem zdarzają się modelki, które mają naturalne predyspozycje do zawodu i osiągniecie pożądanej wagi nie wiążę się w ich przypadku z drastyczną dietą, ale są one w zdecydowanej mniejszości.

Wiele z nich nie chce rezygnować z pracy, która daje im satysfakcję, ale część decyduje się głośno powiedzieć o tym, że sprostanie oczekiwaniom agencji przypłaciły zdrowiem, także tym psychicznym. Ostatnio swoimi trudnymi doświadczeniami na Instagramie podzieliły się m.in. Maggie Greene i Dana Patterson (ich wpisy znajdziecie w galerii powyżej).

Obsesyjne kontrolowanie wagi zdominowało ich codzienne życie na tyle, że odcisnęło się na relacjach z bliskimi, spowodowało spadek poczucia własnej wartości i zaburzenia odżywiania. Część rezygnuje z kariery w ogóle, ale są też modelki które renegocjują swoje kontrakty z agencją i w walce o zdrowie, o siebie, stawiają na swoim i wracają do swych naturalnych, dalekich od rozmiaru 0 kształtów. Zmiana jest ulgą, osiągnięciem, powodem do dumy i tego, by się nią pochwalić, bo przeciwnie niż gloryfikowana wcześniej przez nie same i otoczenie szczupłość, wykracza daleko poza samo ciało.
 

Możemy w życiu wybrać jedną z dwóch rzeczy: poddać się dręczącym nas demonom, niepewności (…) i spełniać oczekiwania innych albo uznać, że nasz wygląd i to, co myślą o nim inni, nie definiuje, kim jesteśmy i ile jesteśmy warci. Teraz jestem szczęśliwa, jest mi ze są sobą dobrze.

– tak pokazaną na zdjęciach zmianę kwituje modelka, która pod tym wpisem zebrała prawie 18 tysięcy polubień.

Co o tym sądzicie? Są szanse na większą zmianę? Jest odwrót od tego, co narzuciła branża mody i pop kultura w kwestii tego, jak mamy wyglądać, co jest piękne, co daje szczęście?