Dokładnie tydzień temu dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o śmierci Tima Berglinga, czyli muzyka i producenta tworzącego pod pseudonimem DJ Avicii. Szwed odszedł nagle, mając zaledwie 28 lat. Jedyne, co wiedzieliśmy do tej pory na temat jego śmierci, to, że doszło do niej w Maskacie, stolicy Omanu, gdzie DJ Avicii przebywał wraz z przyjaciółmi. Od razu zaczęły się spekulacje, co mogło być przyczyną zgonu i czy jego dotychczasowy stan zdrowia, a także problemy z nadużywaniem alkoholu mogły mieć na to wpływ. Od 2014 roku Tim był w dość słabej kondycji, co spowodowało, że w 2016 roku zrezygnował z występów na żywo. 

To, co do tej pory braliśmy za najbardziej prawdopodobne okoliczności śmierci, właśnie zakwestionowała rodzina Berglinga, wydając oficjalne stanowisko w tej sprawie. Tym samym potwierdziła, że powodem śmierci DJ Aviciego było niestety samobójstwo

Nasz ukochany Tim był poszukującą, kruchą, artystyczną duszą, poszukującą odpowiedzi na egzystencjalne pytania. Perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, jakie prowadziło do ogromnego stresu. Po zakończeniu trasy chciał odnaleźć równowagę w życiu, być szczęśliwym i zająć się tym, co kochał najbardziej: muzyką. Zmagał się z myślami o znaczeniu, o życiu i o szczęściu. Nie mógł już tego wytrzymać - możemy przeczytać w oświadczeniu.

DJ Avicii - przyczyna śmierci

Bliscy Tima potwierdzili także, że DJ Avcii miał problem z odnalezieniem się w świecie show-biznesu, gdyż był wyjątkowo wrażliwą osobą. Do czego tak naprawdę jakiś czas temu przyznał się sam muzyk. W 2017 roku światło dzienne ujrzał film dokumentalny Avicii: True Stories w reżyserii Levana Tsikurishviliego, który 31 marca film trafił do szerokiej dystrybucji za pośrednictwem platformy Netflix. Właśnie w tym obrazie DJ Avicii wypowiada kwestie, które wskazują na to, że było do pod dość dużą presją ze strony swojego menedżmentu i niestety mógł być zmuszany do koncertowania. 

Kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu występów, oczekiwałem całkiem innej reakcji. Spodziewałem się wsparcia. Byłem otwarty wobec ludzi, z którymi pracowałem i wszyscy wiedzieli o moich problemach. Byli świadomi, że próbowałem występować mimo napadów lękowych. Nie podejrzewałem, że nadal będą wywierali na mnie presję, bym występował, posiadając wiedzę o moim stanie. Powtarzałem im, że muszę przestać, że jeśli tego nie zrobię, w końcu umrę. Powtarzałem im to wiele razy - mówił Avicii w dokumencie.

Mieliście okazję obejrzeć ten film?