Ismena: W książce sporo piszesz o tym, jak ważna w Twoim domu była kwestia urody, jak dużo mówiła o niej mama. Trudno sobie z tym poradzić. Tobie się udało. Co pozwoliło Ci zbudować swoją pewność siebie na czymś innym niż wygląd?

Emily: Myślę, że od zawsze gdzieś to w sobie miałam. Oczywiście dla świata prawdziwą wartość mają sława, pieniądze, sukces. Ale ja, kiedy znalazłam się w centrum uwagi, miałam podejście, że to jest fajne, ale robię to tylko po to, żeby zarobić. Zawsze chciałam być bardziej artystką niż muzą. To dwie sprzeczne części mnie. Jedna czuje, że to, co się dzieje wokół, jest niesamowite, podczas gdy druga wie, że to nie jestem ja. To nie ma nic wspólnego z rzeczami, z których jestem naprawdę dumna, z tym, jak patrzę na świat. Innym mogłoby się wydawać, że bycie celebrytką to jakieś cudowne osiągnięcie. To bzdura. Nie sądzę, że to naprawdę przynosi spełnienie i satysfakcję, bo nie chodzi tutaj o to, kim jesteś, szczególnie jako kobieta. Stajesz się po prostu wizerunkiem, jednowymiarową postacią.

Myślisz więc, że social media odbierają Ci w jakiś sposób prawo do czucia się gorzej? Wielu Twoich fanów pewnie dzięki książce dopiero zauważyło, że jesteś prawdziwą osobą.

W mediach społecznościowych pokazujemy jakąś wersję siebie, naszego życia. Tę najfajniejszą, bo mamy na uwadze to, jak zostaniemy odebrani. Z drugiej strony social media mają wiele zalet, dlatego z nich nie rezygnuję. Moi rodzice, którzy są artystami – tato jest malarzem, a mama pisarką – zawsze mi wpajali, że jeśli masz pracę, w której zarabiasz, możesz oprócz tego robić inne kreatywne rzeczy, które nie będą przynosić ci pieniędzy. I takie mam podejście – to jest moja codzienna, zwykła praca, a to, co naprawdę przynosi mi spełnienie i szczęście, to bycie artystką po godzinach.

Jak więc wygląda Twoje życie, gdy nikt nie patrzy, gdy jesteś offline?

Pytasz o to w dobrym momencie, bo akurat mam za sobą miesiąc bez mediów społecznościowych. Łapałam siebie na tym, jak brałam telefon do ręki, ale zdawałam sobie sprawę, że nie ma tam nic, na co mogłabym popatrzeć. Mój syn nie ma nawet roku i rośnie bardzo szybko, więc to, jak bardzo jesteśmy pochłonięci wirtualną rzeczywistością, jest dla mnie dziwne i przerażające, zwłaszcza gdy mam przed sobą swoje dziecko. Chcę się nim nacieszyć, a czuję, że część mnie jest ciągle rozproszona.

Jakie wartości chcesz przekazać swojemu synkowi? Wciąż to głównie mężczyźni są odpowiedzialni za biznes, który chcesz zmienić.

Zobacz także:

W naszej kulturze mężczyzn uczy się, by nie okazywali swoich uczuć, wpaja im się obraz macho. Ta presja wpływa niszcząco na ich tożsamość, poczucie własnej wartości i szacunek do samego siebie. Mam więc nadzieję, że mój syn, który wprawdzie jeszcze nawet nie mówi, jak tylko podrośnie, będzie mieć świadomość, że może być smutny, zły, może po prostu czuć i przeżywać swoje uczucia, że to jest jak najbardziej OK. Że będzie potrafi ł znaleźć zdrowe ujście dla swoich emocji. Bez tego istnieje niestety prawdopodobieństwo, że może kiedyś kogoś skrzywdzić, bo nie będzie miał z sobą żadnego kontaktu.

W naszej kulturze mężczyzn uczy się, by nie okazywali swoich uczuć, wpaja im się obraz macho.

Myślisz, że ta branża, która bazuje głównie na uprzedmiotawianiu kobiet, ma w ogóle szansę się zmienić? Chociażby dzięki głosom jak Twój?

Nie mam na to jednoznacznej odpowiedzi, ale frustruje mnie, że wciąż mylimy pojęcia, a seksizm czy mizoginizm ubieramy w inne słowa, nazywając np. siłą. Mam nadzieję, że dzięki mojej książce ludzie zobaczą dynamikę władzy i jej mechanizmy. Że jako kobiety staniemy się świadome tego, co dzieje się w danym momencie – czy to w pracy, czy na pierwszej randce. To nie jest kwestia jednej branży. Tu chodzi o naszą kulturę, społeczeństwo jako całość.

Co dziś oznacza dla Ciebie prawo do własnego ciała, które po latach udało Ci się odzyskać?

Większość mojej książki jest o braku kontroli, jej iluzji. Kobiety często mylą ją z władzą, próbując znaleźć w świecie miejsce, w którym będą czuć się bezpiecznie. Też mi się wydawało, że miałam władzę, gdy mogłam walczyć w sądzie z paparazzi czy wykupić obraz Richarda Prince’a ze swoim zdjęciem z okładki magazynu. Ale dopiero gdy o tym napisałam, skłoniłam ludzi do zadawania pytań o prawo własności, władzę, kontrolę nad kobietami. Nie musisz być modelką, by martwić się, że twoje nagie zdjęcia wyciekną albo co na temat publikowanych przez ciebie zdjęć myślą inne kobiety. Nawet odkupienie obrazu, gdy miałam go już na ścianie – było bardzo dziwne. Bo to wciąż jest symbol tej sytuacji, tego, że ludzie myślą: „Ale masz szczęście, że byłaś w »Sports Illustrated« i jakiś artysta się tym zainspirował, chciał z tego zrobić dzieło”. Nikt jednak nie myśli, kto naprawdę z tego korzysta. Dopiero kiedy udało mi się stworzyć coś swojego w postaci książki, poczułam jakiś rodzaj spokoju.

A co chciałabyś powiedzieć sobie sprzed lat?

Kiedyś wstydziłam się swoich doświadczeń i obwiniałam siebie za to, co wtedy uważałam za błędy lub momenty, w których zostałam zraniona. Czułam się po prostu głupia. Pisanie tej książki pomogło mi wybaczyć sobie i przyjrzeć się temu, jak myślałam o sobie, swoim ciele i życiu. To zresztą dotyczy większości młodych kobiet – jesteśmy dla siebie bardzo surowe, uczymy się, jak siebie nie lubić. To błąd. Zwłaszcza że robimy, co w naszej mocy, by dawać radę w tym świecie. Moja rada do młodszej siebie brzmiałaby więc: „Odpuść, daj sobie spokój”.

Podejście do kobiecego ciała to część systemu, w którym żyjemy.

„Moje ciało” właśnie ukazuje się w Polsce, gdzie o ciałach kobiet decydują mężczyźni, praktycznie zakazano aborcji, a edukacja seksualna nie istnieje. Dlatego Polki protestują.

Jestem świadoma tego, co dzieje się w Polsce. Okropnie jest patrzeć, jak odbiera się kolejne rzeczy kobietom. Być może ktoś, kto przeczyta moją książkę, zda sobie sprawę, że bez względu na wszystko nadal trzeba walczyć. Ale też zobaczy, że podejście do kobiecego ciała to część systemu, w którym żyjemy. Że trzeba zmieniać to, w jaki sposób myślimy o kobietach i mężczyznach, o władzy i wszystkim, co robimy, jak reprezentujemy siebie. Niestety, wydaje mi
się, że ta walka nie skończy się za naszego życia.

Bestsellerowa książka Emily Ratajkowski „Moje ciało” ukaże się w Polsce nakładem Wydawnictwa Agora. Premiera: 27 kwietnia 2022 roku.

materiały prasowe

 

Wywiad ukazał się pierwotnie w kwietniowym numerze magazynu GLAMOUR (4/2022).
 

--
W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.