Natalią Dyer w filmie „Seks to nie grzech” – by kobieca seksualność przestała być tabu

Masturbacja? Grzech. Pożądanie, podniecenie, fantazje erotyczne? Grzech. Homoseksualizm? Nawet nie próbuj się spowiadać, bo i tak nie udźwigniesz pokuty – tak wielki to grzech. Seks przedmałżeński? Szatan kusi, ale wiadomo, że grzeczne dziewczynki żyją w seksualnej abstynencji aż do nocy poślubnej. Nowy film z Natalią Dyer w roli głównej to opowieść o nastolatkach, którym się wmawia, że nie powinni nawet myśleć o seksie. I nie jest to kino historyczne. Akcja filmu rozgrywa się współcześnie, w amerykańskim liceum, bardzo konserwatywnym i katolickim. „Zdałam sobie sprawę, jak ważne jest dla mnie, by kobieca seksualność przestała być wreszcie tematem tabu” – tak młoda aktorka odpowiadała w niedawnej rozmowie z brytyjskim „Elle” na pytanie o to, jak istotny był dla niej angaż w filmie „Seks to nie grzech”.

Czasy niewinnych odkryć

Dyer gra Alice, dziewczynę, która z jednej strony chce odkrywać swoją seksualność, potrzeby i pragnienia, korzystając z internetowych czatów, z drugiej – ulega presji rówieśników zmanipulowanych konserwatywną edukacją, czuje się winna i zawstydzona. Do czasu. „Nigdy wcześniej nie czytałam takiego scenariusza – to też fragment wywiadu dla brytyjskiego «Elle». – Można się pośmiać, można wspomnieć czas własnych niewinnych odkryć, które czasem zawstydzały, czasem dezorientowały, a innym razem wydawały się kompletnie obrzydliwe”. „Seks to nie grzech” jest lekką komedią obyczajową, ale z bardzo poważnym morałem – pokazuje, jak niezbędna jest rzetelna edukacja seksualna. „Całkiem sporo łączy mnie z Alice – kontynuuje aktorka. – Też wychowywałam się w bardzo religijnej rodzinie, regularnie chodziłam do kościoła. Tyle że nie było to aż tak konserwatywne wychowanie, rodzice pozwalali mi odkrywać własną tożsamość”. W wywiadach wspomina, że była cichym, nieśmiałym dzieckiem. W dodatku chorowitym, a częste infekcje sprawiały, że Dyer bardzo dużo czasu spędzała w domu. Czytała więc na potęgę. Rozwijała kreatywność i wyobraźnię, które przydają się w zawodzie aktorki. „Teoretycznie to coś, z czego trzeba wyrosnąć, gdy się dorasta. A ja mam zawód, który pozwala być dzieckiem. Przecież na planie wszyscy bawimy się w udawanie” – mówiła dwa lata temu na łamach magazynu „Clash”. 

Czy Nancy Wheeler jest feministką?

Od kilku lat Natalia Dyer bawi się w udawanie na jednym z najbardziej popularnych planów – w fenomenie Netfliksa, serialu „Stranger Things”. Dyer gra Nancy Wheeler, dorastającą dziewczynę, która pomaga młodszemu bratu i jego przyjaciołom w walce z potworami, łamie serce najpopularniejszemu chłopakowi w szkole, zakochuje się w wyśmiewanym outsiderze, a w ostatnim sezonie zostaje dociekliwą reporterką. Publiczność nie od razu pokochała Nancy Wheeler. Pojawiły się nawet głosy, że dziewczyna jest przykładem antyfeminizmu, bo olewa przyjaciółkę, by spędzać czas z chłopakiem (ta, która w liceum nie olała przyjaciółki dla chłopaka, niech pierwsza rzuci swoim egzemplarzem „Drugiej płci”). „Mnie podoba się to, że Nancy nie jest idealna – tak Dyer broniła swojej postaci w wywiadzie dla «Clash». – Ale gdy trzeba, bierze sprawy w swoje ręce i jest nieustraszona”. 

Instagram? Ale ja jestem introwertyczką!

„Stranger Things” niezmiennie pozostaje jedną z najchętniej oglądanych produkcji Netfliksa. Serial ekspresowo zrobił z młodych aktorów
wielkie gwiazdy, rozpoznawalne na całym świecie. Natalia Dyer nie obraża się na sławę, choć jest jedną z najbardziej skrytych gwiazd serialu. „Gdy mieszkałam w Nowym Jorku, uwielbiałam szwendać się po mieście. Aż musiałam zacząć spacerować ze spuszczoną głową, zawsze w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem” – mówiła w „Elle”. W wywiadach w zasadzie nie opowiada o swoim życiu prywatnym, szczególnie chroni związek z Charliem Heatonem, który również gra w „Stranger Things” (grają parę w serialu, są parą w życiu). Powiedzieć, że nie jest wylewna w social mediach, to nie powiedzieć nic. Na Instagramie publikuje średnio dwa posty rocznie, najczęściej dotyczą one premier albo kampanii z jej udziałem. „Media społecznościowe mnie męczą. Takie dzielenie się wszystkim nie jest w moim stylu. Jestem introwertyczką” – tłumaczyła w rozmowie z „Clash”. Introwertyczką i bardzo zdolną aktorką.

„Seks to nie grzech” – nowy film z Natalią Dyer w roli głównej, obejrzysz w serwisach VOD.