Choć niektórym może być trudno w to uwierzyć, program „Top Model” zadebiutował na antenie już blisko 12 lat temu. Od tamtego czasu flagowy show stacji TVN przeszedł niejedną rewolucję: od zmiany nazwy i logotypu, przez dopuszczenie do udziału mężczyzn, aż po wprowadzenie do formatu zupełnie nowych elementów, takich jak srebrny i złoty bilet. Nie jest tajemnicą, że twórcy starają się też reagować na ogólnoświatowe trendy. „Top Model”, podobnie zresztą jak cała branża fashion, stał się zdecydowanie bardziej inkluzywny. Jurorzy, w tym Marcin Tyszka, od dłuższego czasu podkreślają również, że bardziej niż wzrost i wymiary liczy się obecnie dla nich „to coś”, co pozwoli uczestnikom i uczestniczkom na dłużej zagrzać miejsce w przestrzeni publicznej.

Świat mody bardzo się zmienił, dlatego też my jesteśmy bardziej otwarci. Gdy zaczynaliśmy nie było w ogóle social mediów. Teraz rządzą światem. Szukamy osób wyjątkowych. Natomiast te kryteria są troszeczkę inne. Te kilka centymetrów w te czy we w tę już nie jest tak ważnych jak to, jaką masz osobowość i czy kamera cię po prostu kocha - powiedział Tyszka w wywiadzie dla glamour.pl podczas konferencji zapowiadającej 11. edycję show.

Też mniej ważne jest to, czy potem zrobisz karierę na pokazach w Paryżu, bo tych pokazów jest już coraz mniej, czy mega karierę w show-biznesie. Ważne jest, aby było o tobie głośno i żebyś nie zniknął po programie. Na tym polega siła tego programu, że wielu z tych uczestników przez cały czas istnieje w mediach, znajdują swoje miejsce i działają. Ciągle ich znamy, pamiętamy, lubimy - kontynuował.

„Top Model” czy raczej „Top Influencer”?

Przy okazji doniesień o kolejnych sezonach „Top Model” w sieci łatwo można natknąć się na komentarze internautów odnośnie dalszych losów bohaterów show. Fani i fanki programu zwracają uwagę na to, że niektóre osoby wykorzystują udział w programie głównie jako trampolinę do zdobycia popularności w social mediach.

Na forach internetowych nie brakuje nawet głosów, że „Top Model” powinien zmienić nazwę na „Top Influencer” czy też „Top TikToker”. Zapytaliśmy Marcina Tyszkę o opinię na ten temat.

Co ciekawe, znany i ceniony fotograf mody, który zna branżę fashion na wylot, twierdzi, że aktywność w sieci jest obecnie jednym z kluczowych elementów do osiągnięcia sukcesu w tym zawodzie.

Teraz cały świat może się zmienić na „Top Influencer”, ponieważ na palcach jednej ręki mogę policzyć supermodelki, które nie mają social mediów. To się wszystko zazębia i łączy. Tak naprawdę nawet będąc mega modelką nie dostaniesz angażu, jeżeli nie masz silnych social mediów, więc to jest wszystko połączone i nie ma co tak gadać - stwierdził juror.

Marcin Tyszka szczerze o social mediach

„Tysio” przyznał, że kiedyś sam niechętnie podchodził do udzielenia się w mediach społecznościowych. Z czasem jednak zmienił zdanie i odkrył możliwości, jakie niosą za sobą popularne platformy.

Ja sam byłem kiedyś anty Facebook, anty Instagram. Mówiłem sobie: „Po co mi takie portale?”, po czym to weszło w swoje życie. Dzięki „Top Model” nauczyłem się też z nich korzystać. To nie jest tak, że ja pokazuję tam całe swoje życie, bo pokazuję wybiórczo pewne sprawy, które się wiążą z moją pracą - zaznaczył.

Zobacz także:

Niech każdy z tego korzysta tak, jak lubi. Teraz nie ma życia bez social mediów i to się nie zmieni. Może pojawi się niedługo kolejna platforma, ale na pewno nie wrócimy do czasów, kiedy pisaliśmy do siebie listy - dodał.

Czego możemy się spodziewać po nowej edycji „Top Model”? Kto tym razem miał największe szanse na castingach? Zobacz cały wywiad z Marcinem Tyszką poniżej.