Projektanci w ostatnich sezonach szukali inspiracji między innymi na rybach i przy okazji przypomnieli, że moda nie ma problemu z adaptowaniem roboczych strojów często z pominięciem ich pierwotnego przeznaczenia. W ten sposób po raz kolejny na nowo zaprezentowano kapelusze typu bucket hat, wędkarskie kamizelki ozdobione mnóstwem kieszeni, a także wodery. W kolekcjach na jesień-zimę 2020-2021 szczególnie mocno było widać zainteresowanie tymi ostatnimi, choć ich designerskie wersje w ogóle nie przypominają modeli, w których można by wybrać się na ryby, a ich historia pokazuje, że już od dawna są czymś więcej niż tylko hybrydą spodni i kaloszy. Ostatnio trafiliśmy na nie w Zalando. Czy to znak, że wkrótce trafią także do sieciówek? Pantalones z kolekcji Jeffrey’a Campbella mogą być tego zwiastunem.

Spodniobuty – Pierwsza dama projektowania butów

Historia spodni połączonych z butami zaczęła się od projektantki, która zasłynęła zupełnie innym modelem, a dokładnie parą, w której Nancy Sinatra śpiewała „These boots are made for walking”. Model z okładki płyty był jednak przede wszystkim praktyczny, a Beth Levine tworząc kolejne wyjątkowe buty, nie stawiała na pierwszym miejscu ich użyteczności. W ten sposób powstało nietypowe obuwie, które obecnie możemy podziwiać w zbiorach Met. Obok modelu z wkładką wyścieloną trawą czy samej podeszwy, którą trzeba było przykleić do stopy, są tam również pierwsze modele spodniobutów. Robiliśmy bardzo ładne buty, których nikt nie potrzebował, ale wszyscy chcieli – napisała projektanta w liście zaadresowanym do Bata Shoe Museum.

Beth Levine wraz z mężem zdecydowała się na założenie własnej firmy obuwniczej w 1946 roku. Ich misją od samego początku było tworzenie butów wysokiej jakości dla amerykańskich kobiet. Żeby zrealizować ten cel postanowili tworzyć pod szyldem Herbert Levine. Męsko brzmiąca nazwa miała nadać więcej wiarygodności ich rzemiosłu. Mimo to główną projektantką zawsze była Beth. Niezależność, którą dawała praca u siebie, w połączeniu z kreatywnym podejściem projektantki zaowocowały między innymi nietypową hybrydą. Pierwsze spodniobuty, a raczej rajstopobuty, powstały w 1965 roku. Beth Levine stworzyła je łącząc cienkie nylonowe rajstopy z butami wykonanymi ze skóry i plastiku. Nie był to jednak jedyny taki model. W latach 60. Beth Levine stworzyła jeszcze kilka innych odsłon spodniobutów, które do dziś inspirują projektantów mody.

Spodniobuty – Pan-T-Boot

Suzanne Garfield, córka kalifornijskiego milionera, nie była projektantką, więc nie połączyła butów ze spodniami podczas realizowania kolejnych obuwniczych szkiców. Ten pomysł wymusiły na niej okoliczności, w których się znalazła. Podczas jednej z tanecznych imprez zabawę psuły jej stale opadające cholewki. Jej brat, Gil, czuwał nad wyglądem butów i kiedy zaczynały się zsuwać i tworzyć zmarszczki wokół kostek, dyskretnie zwracał jej na to uwagę. Po nieudanej potańcówce Suzanne zabrała swoje buty do sklepu, ale jedyne co zaproponowała jej sprzedawczyni to zakup pasa do pończoch. Takie rozwiązanie zupełnie jej nie satysfakcjonowało. Chciała butów, których cholewki przylegałyby do jej nóg jak rajstopy. Wtedy narodził się pomysł by stworzyć własny model. Buty miały z jednej strony dawać efekt długich cholewek opinających nogę, ale z drugiej też pozostawać na swoim miejscu jak nogawki spodni lub rajstop. Najbardziej odpowiednie wydało jej się po prostu połączenie tych dwóch części garderoby. Wspólnie z bratem wybrali rajstopy i parę butów, a następnie złączyli je za pomocą agrafek, klipsów i kleju, a na samym końcu zszyli je tworząc dość nietypową hybrydę.

Początkowo buty miały być modelem na imprezy dla Suzanne. Rodzeństwo jednak postanowiło dotrzeć ze swoim nietypowym pomysłem do szerszej grupy odbiorców. Zabrali projekt do kilku firm obuwniczych i choć wszyscy przyznawali im, że jest to sprytne rozwiązanie, to nikt nie był skłonny go wypróbować, do czasu aż nawiązali kontakt z Brown Shoe Co. z St. Louis. Marka testowała buty i rajstopy 2 w 1 przez półtora roku na około 400 swoich pracownikach, aż w końcu w 1971 roku wypuściła je na rynek pod nazwą Pan-T-Boot. Wykonane z tkaniny podobnej do tej stosowanej w strojach kąpielowych spodniobuty były w rzeczywistości bardzo ciężką parą rajstop z dołączonymi podeszwami i obcasami. Zgodnie z początkowym założeniem idealnie nadawały się do tańca, ale były też idealnym obuwiem na co dzień. Pan-T-Boot można był kupić w ośmiu jednolitych kolorach i trzech wersjach z nadrukami (gwiazdki, owoce i kwiaty), które kosztowały od 22 do 27 dolarów. Bardziej elegancką wersję z błyszczącymi obcasami można było kupić w cenie od 65 do 70 dolarów, co według kalkulatora inflacji obecnie wynosiłoby ok. 450 dolarów za najdroższą parę.

Fot. Getty Images

Spodniobuty – Słodka zemsta

Spodniobuty pojawiły się w latach 60., ale wciąż stanowią szalone rozwiązanie, które nie weszło na stałe do kolekcji i jeżeli w ogóle się pojawia, to jako pojedynczy akcent podczas tygodni mody. W XXI wieku projektanci sięgają po to rozwiązanie zdecydowanie częściej. Współczesną wariację na temat hybrydy spodni i butów w 2013 roku zaprezentowała Tamara Mellon. Projektantka obuwia po rozstaniu z domem mody Jimmy Choo w 2011 roku zdecydowała się rozpocząć działalność pod własnym nazwiskiem. Skąd pomysł, żeby w pierwszej autorskiej kolekcji wprowadzić właśnie hybrydę skórzanych legginsów i botków? Próbowałam to zrobić, kiedy byłam u Jimmy'ego Choo, ale było na to trochę za wcześnie i nikt nie mógł zrozumieć, o czym mówię – wspominała projektantka w rozmowie z „InStylem”. Zaraz po premierze pierwszej kolekcji Tamara Mellon udzieliła obszernego wywiadu amerykańskiemu „Vogue’owi”. Kiedy dziennikarka zapytała, czy ma w swojej kolekcji modele, dzięki którym zyska klientki z pierwszych stron gazet, które nosiły jej projekty dla Jimmy’ego Choo, to wymieniła właśnie legginsobuty. Model, który otrzymał nazwę Sweet Revenge, miał być prztyczkiem w nos dla poprzedniego pracodawcy.

Zobacz także:

Inspiracją dla Tamary Mellon był model z lat 60, który należał do mamy jej przyjaciółki. Widywała je głównie z mini spódniczkami, które były za krótkie by nosić je w pojedynkę, ale i tak najbardziej jej uwagę zwracała gładka linia w miejscu, gdzie normalnie łączyłaby się nogawka z cholewką. Nienawidzę patrzeć na linię między butem do kostki, a skórzanymi legginsami – powiedziała w rozmowie z „InStylem”. Model tak spodobał się nie tylko klientkom, ale również samej projektantce, że trzy lata później zdecydowała się na wprowadzenie odświeżonej i jeszcze bardziej dopasowanej wersji. Premiera nastąpiła już po pokazie Balenciagi, w którym także pojawiły się spodniobuty. Właściwie to cieszę się, że to zrobili, bo wszyscy myśleli, że oszalałam. Pochlebia mi to, że Balenciaga skopiowała legginsobuty na wybiegu. Przyjmuję to jako komplement, ponieważ mówią, że kopiowanie to najwyższa forma pochlebstwa. I myślę, że tak naprawdę to może pomóc sprzedać mój projekt, bo im więcej ludzie czegoś widzą, tym mniej jest to dla nich dziwne – podsumowała w rozmowie.

Spodniobuty – Pantashoes

Demna Gvasalia był gwarancją, że Balenciaga nie będzie już tym samym domem mody, co pod kierownictwem jego poprzedników. Już w drugiej kolekcji dla francuskiego domu mody wprowadził model, o którym pisali i mówili wszyscy. Spodniobuty na sezon wiosna-lato 2017, które projektant nazwał po prostu Pantashoes to sprytna mieszanka. Intensywne kolory spandexu przywołują na myśl sportowy styl lat 80., à la Jane Fonda na zajęciach z aerobiku. Wyraźnie podkreślona linia sylwetki przypomina kolekcje Pierre'a Cardina z lat 60. Wysokie i cienkie obcasy dodają odrobinę fetyszu, co natomiast jest wpływem lat 70. Ten mix to nie tylko świeże spojrzenie na hybrydę spodni i butów, ale też odpowiedź na potrzeby współczesnych klientów i klientek. Poprzez umiejętne łączenie stylu ulicznego i wysokiej mody Balenciaga została uznana przez Business of Fashion i Lyst.com najgorętszą marką 2017 roku.

Projektant nie zbagatelizował sukcesu swoich niecodziennych spodniobutów. Wykorzystywał je także w kolejnych kolekcjach, wciąż trzymając się spandexu. W kolekcji na jesień-zimę 2020-2021 zdecydował się odświeżyć dobrze znany już model i zaprezentował cekinowe spodniobuty. Dzięki temu projekty Demny dla Balenciagi sprawiają, że ten francuski dom mody jako pierwszy tak intensywnie i konsekwentnie lansuje ten niecodzienny trend. Pomagają mu w tym także gwiazdy, bo wśród fanek hybrydy spodni i butów na obcasie są: Kim Kardashian, Kylie Jenner, Salma Hayek i Rihanna. Moda stała się wyścigiem, biegiem za nowością. Tutaj zrobiliśmy coś wręcz przeciwnego. Spojrzeliśmy na to, co mamy i zapytaliśmy, co możemy z tym zrobić, żeby wyglądało to inaczej dla klienta – powiedział Demna Gvasalia o kolekcji Resort 2021 w rozmowie z amerykańskim „Vogue’iem”. Co może oznaczać, że jeszcze nie raz zobaczymy nowe odsłony spodniobutów.

Fot. Getty Images

Spodniobuty – Vara na nowo

Balenciaga to nie jedyny dom mody, który zaprezentował spodniobuty w kolekcji na sezon jesień-zima 2020-2021. Oprócz niego na podobną hybrydę zdecydował się Salvatore Ferragamo. Włoska marka nie zaprojektowała ich od zera, zamiast tego wzięła na warsztat jeden ze swoich kultowych modeli butów. Zanim jednak do tego doszło Salvatore Ferragamo nie raz udowodnił, że na buty patrzy inaczej niż wszyscy. Robił to nie tylko od strony technicznej, choć w tej kwestii był geniuszem, ale szukał także sposobów na nadanie im wyjątkowego wyglądu. Do historii przeszły tęczowe sandały, które nosiła Judy Garland, a także wysadzane kryształkami czerwone czółenka Marilyn Monroe. Tym razem jednak za bazę nie posłużyły projekty mistrza a model Vara, którego autorką jest jego córka, Fiamma Di San Giuliano Ferragamo. Ich premiera miała miejsce w 1978 roku. Znakiem rozpoznawczym każdego buta z tego modelu stała się kokardka. Czółenka na niewysokim obcasie po latach doczekały się odświeżenia. W 2007 roku ten model został pozbawiony obcasów i wszedł do kolekcji pod nazwą Varina.

W 2013 roku uruchomiono możliwość personalizowania swoich butów. Vara lub Varina mogą mieć indywidualnie dobrany kolor kokardy, okuć, a także otrzymać inicjały właścicielki. Potem poszli jeszcze o krok dalej. W kolekcji na jesień-zimę 2020-2021 Vara pojawiła się w bardzo nowoczesnym wydaniu, to znaczy nie tylko z wydłużoną cholewką, ale w połączeniu ze spodniami. Cieliste buty z kokardą połączono ze skórzanymi spodniami w tym samym kolorze. Ten zabieg to nie tylko możliwość zaprezentowania jednego z kultowych modeli zupełnie na nowo, ale także świeże podejście do projektowania w ogóle. Czy Balenciaga na dobre wprowadził spodniobuty do mody i przekonał do nich innych projektantów w takim stopniu, że teraz już zawsze widząc cholewkę znikającą pod krótką spódnicą lub płaszczem, będziemy się zastanawiać czy to bardzo długie kozaki, czy kolejna odsłona spodniobutów?

Fot. Getty Images

Spodniobuty – Gucci x Balenciaga

Przyzwyczailiśmy się do kolekcji, które powstają przy współpracy projektantów z sieciówkami. Za to sytuacja, w której siły łączą dwa topowe domy mody, to prawdziwy ewenement. Gucci świętował w 2021 roku setne urodziny, więc i obchody tej rocznicy wymagały szczególnych przedsięwzięć. Często takie okrągłe rocznice skłaniają projektantów do podsumowań i zagłębienia się w archiwum marki. Tak było i tym razem. Projektant powtórzył między innymi jeden z największych hitów Toma Fordaczerwony aksamitny smoking z kolekcji na jesień 1996, o którym powiedział, że uczynił Gwyneth Paltrow sławną. Alessandro Michele nie mógł jednak na tym poprzestać. Nie raz udowodnił, że nie dotyczy go sztampowe podejście do tworzenia kolekcji, więc i tym razem zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Zamiast przywoływać kolejne kultowe modele z historii Gucci, sięgnął do przeszłości innego domu mody.

Za zgodą Gvasalii Michele wykorzystał niektóre z ikonicznych modeli Balenciagi, w tym spodniobuty. Projektant na wybiegu podczas prezentacji kolekcji na jesień-zimę 2021-2022 pokazał je w wersji ozdobionej monogramem Gucci. Ta logowana wersja tylko podkreśliła niezwykły charakter kolekcji. Często powtarzane przez Balenciagę spodniobuty, nie mogły zostać zreinterpretowane w bardziej dosadny sposób. Obaj projektanci udowodnili, że lubią wychodzić poza utarte schematy i potrafią zaskoczyć swoich odbiorców. Na tym jednak nie koniec. Spodniobuty będą z pewnością inspirować kolejnych projektantów i pojawią się w przyszłości na wybiegach wielu innych domów mody, ale na razie to właśnie Balenciaga ma w tym temacie najwięcej do powodzenia. W kolekcji na jesień-zimę 2022/2023 także można było je zobaczyć. Fakt, że spodniobuty znaleźliśmy także w bardziej przystępnej cenowo kolekcji Jeffrey'a Campbell sprawia, że powszednieją. Czy wkrótce zobaczymy je także w którejś z popularnych sieciówek?

Fot. Getty Images