Lana Nguyen i jej przewodnik po Wietnamie. Co trzeba zobaczyć?

Zatoka Ha Long. Legenda głosi, że stworzył ją smok, który po dziś dzień żyje w wodach zatoki. To miejsce jest tak piękne, że zapiera dech w piersiach. Największe wrażenie wywierają na mnie krasowe wysepki pokryte zielenią, których podobno jest tam aż 1900!

Aby nacieszyć się pięknem tego miejsca, które wygląda jak obraz z pocztówki, polecam wybrać się tam na trzydniową wycieczkę z noclegiem na statku.

W 1994 roku zatoka została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co jeszcze bardziej dowodzi jej niezwykłości.

Dla wielbicielek dobrych filmów i przystojnych mężczyzn mam jeszcze jedną ciekawostkę – to właśnie na Ha Long były kręcone sceny do jednej z części o Jamesie Bondzie “Jutro nie umiera nigdy”. 

W Wietnamie jest mnóstwo pysznego jedzenia, więc trudno mi polecić jedno miejsce. Za to co mogę doradzić, to próbowanie lokalnego street food’u. Jak trafić do najlepszych miejsc z takim jedzeniem?

Unikajcie miejsc typowo turystycznych. Dobre wietnamskie jedzenie znajdziecie po prostu na ulicy! Poznacie je po niesamowitym, aromatycznym zapachu i dużej ilości lokalsów, wspólnie celebrujących posiłki. Może zadziwić Was fakt, że często jędzą, siedząc na małych krzesełkach, które wyglądają jak dla dzieci! Dania, które w Europie uważane są za luksusowe i znajdziesz je tylko w dobrych restauracjach, w Wietnamie możesz kupić kilka razy taniej i to na ulicy!  Do takich należą na pewno świeże owoce morza, takie jak małże, homary, kraby oraz ostrygi.

Będąc w Wietnamie koniecznie musicie spróbować zupy pho. Jest to tradycyjny, wietnamski rosół z makaronem ryżowym. Nie jest on zupełnie podobny do tego, który znacie z polskich stołów. Charakteryzuje się głębokim aromatem oraz dużą ilością świeżych ziół. Zazwyczaj podawany jest z kurczakiem, wołowiną lub owocami morza.

Kolejną potrawą, którą mogę Wam polecić jest kanapka banh mi. To jedna z najbardziej popularnych potraw, które dostaniecie od pana jeżdżącego po wietnamskich ulicach na rikszy. Kanapka ta podawana jest na francuskiej bagietce, ze świeżym ogórkiem i kolendrą oraz marynowaną surówką. Wypełniona jest dużą ilością ziół i pysznego, grillowanego mięsa. 

Najlepszy klimat ma Carmen Bar w Sajgonie. Z jednej strony masz wrażenie, że trafiłaś właśnie do hiszpańskiej knajpy, ale później słyszysz hiszpańską muzykę na żywo, a refren piosenki jest z wietnamskim akcentem.

Nagle odwracasz się i widzisz rodowitych Wietnamczyków, a każdy z nich ma na głowie prawdziwe, hiszpańskie sombrero.

Ten klimat jest totalnie niesamowity, nie znam drugiego takiego miejsca na świecie, w którym mieszają się te dwie kultury. Spróbujcie sobie tylko to wyobrazić – idziecie do lokalnego, wietnamskiego baru, a tam hiszpańska muzyka, wykonywana przez rodowitych Wietnamczyków…..Wiem jak to brzmi, zupełnie nierealnie! Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba przeżyć.  

Słuchanie tej niezwykłej muzyki, umila picie pysznych, kolorowych drinków!

Moim ulubionym miejscem na relaks są Góry Sapa. Tam mogę odetchnąć świeżym, rześkim powietrzem, złapać dystans a przy okazji podziwiać ludzi, którzy tam mieszkają. Mieszkańcy Gór Sapa mają swój własny dialekt i ubiór. Noszą bardzo kolorowe ubrania, które własnoręcznie tkają. Jedna z moich wycieczek do Gór Sapa, była dla mnie tak inspirująca, że tuż po niej powstała moja kolekcja Passion Fruit. 

To nie sklep, a miejsce, w którym spotyka się kilka dziedzin sztuki: moda, fotografia, sztuka uliczna oraz kuchnia. Wchodzisz na zielone podwórko, z każdej strony możesz podziwiać kolorowe murale. Odwiedzisz tam nie tylko butiki młodych projektantów, ale także napijesz się pysznej, wietnamskiej kawy.  

Adres: 3a Ton Duc Thang, Ho Chi Minh City

Ana Mandara Villas Dalat Resort & Spa w mieście Da Lat. To przepiękne miejsce, z każdej strony otoczone zielenią. Zatrzymujesz się tam w swojej prywatnej willi i odrywasz się od świata. Nie znajdziesz tam przepychu, znajdziesz tam spokój.

To miejsce zachwyca francuskim, kolonialnym designem, który wyróżnia się dużą ilością naturalnego drewna. Co więcej, gdy tam przyjeżdżam, za każdym razem mam wrażenie, że przenoszę się w czasie o kilkaset lat. W sypialniach znajdują się królewskie, bardzo wygodne łóżka z baldachimami.

Łazienki zachwycają ogromnymi wannami w minimalistycznym stylu. W nich naprawdę można się zrelaksować! 

Sao Beach, na wyspie Phu Quoc. Wyróżnia się krystalicznie czystą, turkusową wodą oraz niemalże białym piaskiem. Z każdej strony otoczona jest kokosowymi palmami. Masz wrażenie, że jesteś w raju, a patrzysz na widok jak ze zdjęć na Tumblerze. Spacerując po plaży możesz spotkać małe kraby. 

Muzeum Etnologiczne w Hanoi. Warto zarezerwować sobie trochę czasu na wizytę w tym miejscu, jeżeli chcesz lepiej poznać kulturę Wietnamu i zagłębić się w jego fascynującą historię. W muzeum wyróżniono aż 54 grupy etniczne, które zamieszkiwały Wietnam.

Podczas wizyty dokładnie poznasz ich styl życia oraz wierzenia. Zobaczysz makiety ich domów, przyjrzysz się temu jak żyli, jak się ubierali i co jedli. Jedną z atrakcji jest pokaz teatrzyku na wodzie. 

Unikajcie restauracji z obrazkowym menu. W ich okolicach zawsze jest bardzo dużo turystów, ale zapewniam, nie warto tam wchodzić! Jak dla mnie jedzenie burgera z frytkami w Azji, która ma tak świetną i różnorodną kuchnię, to zbrodnia!  

Vung Tau. To urokliwe miasteczko niedaleko Sajgonu. Możesz tam poznać prawdziwe życie lokalsów. Uwielbiam spacerować po tamtejszej plaży i podziwiać krajobraz tego miejsca. Mieszkańcy Sajgonu często przyjeżdżają tam na weekend, który zresztą spędzają bardzo aktywnie. W parku spotkasz starszych ludzi uprawiających jogę, biegających, ćwiczących! To naprawdę motywujący widok, który zawstydziłby nie jednego nastolatka! 

Delta Mekongu. Dla mnie to miejsce przestało kojarzyć się z prawdziwą kulturą Wietnamu, a stało się jedynie sposobem na zarabianie pieniędzy, dzięki turystom, którzy je licznie odwiedzają. Nie czuć tam już klimatu. Widać tylko kolejne wycieczki turystyczne, między którymi gdzieś zaginął prawdziwy Wietnam. 

Con Dao. To archipelag 15 tropikalnych wysepek, położonych około 200 km od wybrzeży Wietnamu.  Cały urok tego miejsca tkwi w jego spokoju, ponieważ jest jeszcze nieodkryte przez turystów i tylko nieliczni wiedzą o jego istnieniu. Wietnamczycy przyjeżdżają tam na wycieczki, kiedy chcą uciec od miejskiego zgiełku. 

Wietnam to drugi na świecie, największy producent kawy, a kawa wietnamska jest najpyszniejsza, więc koniecznie musicie przywieźć ją ze swojej podróży! Ciekawy jest też jej sposób podawania. Parzy się ją w specjalnej kawiarce i pije z mlekiem skondensowanym. Proces przygotowywania kawy jest dosyć długi. Gdy kawa się parzy, jest to doskonały moment, aby porozmawiać z przyjaciółmi, pośmiać się. W Wietnamie picie kawy to codzienny rytuał, który się celebruje! 

W Wietnamie ruch w mieście jest bardzo natężony. Na ulicy na pewno zaskoczy Cię bardzo duża liczba skuterów. Co ciekawe, nikt nie zatrzymuje się przed przejściami dla pieszych, a czasami nawet na czerwonym świetle. Jeżeli chcesz przejść na drugą stronę ulicy musisz odważnie wejść na jezdnię i po prostu iść przed siebie. Pod żadnym pozorem nie zatrzymuj się. Uwierz mi, kierowcy ominą Cię, ale kiedy staniesz choćby na chwilę, możesz zostać potrącony.

W Wietnamie ciągle uśmiechaj się, a zobaczysz, że lokalsi będą dla Ciebie bardzo życzliwi. No i jeszcze jedno, robiąc jakiekolwiek zakupy, targuj się :)