List otwarty Moniki Strzępki do władz Warszawy

Uznana w kraju z i za granicą, wielokrotnie nagradzana reżyserka teatralna Monika Strzępka napisała list otwarty do władz stolicy: prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wiceprezydentki Aldony Machnowskiej-Góry i dyrektora Biura Kultury m.st. Warszawy Artura Jóźwika. List jest poświęcony trwającemu właśnie konkursowi na stanowisko dyrektora warszawskiego Teatru Dramatycznego, którym od 2012 roku zarządza Tadeusz Słobodzianek. Reżyserka pyta o kryteria konkursu, które – jej zdaniem – stanowią „szklany sufit” dla czynnych artystów, a przede wszystkim artystki.

Poruszając ten problem, Strzępka pisze o poczuciu wyobcowania, z jakim zmaga się jako Polka. „Od kilku lat mam coraz głębsze poczucie, że jestem obca we własnym kraju. Polska nie jest dla mnie. Dla mnie jako kobiety, dla mnie jako matki, dla mnie jako artystki” - czytamy. I dalej: „Znalazłyśmy się w miejscu, w którym negocjujemy kwestie, które dyskusji podlegać nie powinny, bo stanowią nasze podstawowe wolności. Żyjemy w miejscu, gdzie mężczyźni (w tym w wielkiej liczbie osoby męskie, duchowne i katolickie) zupełnie serio na antenach nie tylko narodowych stacji telewizyjnych debatują między sobą, w jakim zakresie kobieta może decydować o własnym ciele”.

Odnosząc się do aktualnej sytuacji kobiet w kraju nad Wisłą, reżyserka zwraca uwagę na obsadzanie stanowisk według politycznego klucza. Zauważa, że w Polsce „poza cenzurą ekonomiczną, która toczy środowiska artystyczne od wielu lat, mamy dziś cenzurę światopoglądową”.

„Władza konsekwentnie obsadza kluczowe instytucje kultury ludźmi, którzy gwarantują, że nie nastąpi rozjazd między nacjonalistyczną propagandą a ofertą kulturalną państwowych instytucji, najwyżej dotowanych” – pisze.

Jak podkreśla artystka, „już dłużej tak się nie da”, „ścisła reglamentacja tlenu nie daje szans na wybrzmienie głosom, które domagają się zmiany takiego stanu rzeczy".

Wymogi konkursu na dyrektora teatru: szklany sufit dla artystek i artystów

Po tym wstępie Monika Strzępka przechodzi do meritum: kwestionuje kryteria trwającego konkursu na dyrektora warszawskiego Teatru Dramatycznego, który – jej zdaniem – z racji na wymóg „minimum pięcioletniego doświadczenia w kierowaniu zespołem" dyskryminuje artystów, a zwłaszcza artystki.  W ocenie reżyserki ten punkt stanowi dla czynnych twórców szklany sufit. Dlaczego? „Nie znam przypadku, w którym uznano by na przykład dwudziestoletnie doświadczenie reżyserskie za wystarczające, by ten warunek spełnić” – argumentuje autorka listu.

Zobacz także:

Strzępka zaznacza, że w tej sytuacji, jako reżyserka z 20-letnim stażem pracy teatralnej, która nigdy nie była zatrudniona na etacie, „nie jest kandydatką preferowaną”. Treść konkursowego ogłoszenia w jej rozumieniu sprowadza się do stwierdzenia:

„Preferowani są kandydaci, którzy już byli dyrektorami. Preferowani są starsi panowie, co się nadyrektorowali i się nadają. Bo? Bo się nadyrektorowali".

Odpowiedź władz Warszawy na list Moniki Strzępki

Głośny apel reżyserki doczekał się odpowiedzi ze strony władz stolicy. Na list Moniki Strzępki odpowiedział  Artur Jóźwik. Powołując się na konkursy ogłoszone m.in. w Teatrze Syrena, Teatrze Ateneum czy Teatrze Komedia, dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy zaznaczył na starcie: „Prezydent m.st. Warszawy ogłasza konkursy na kandydatki/kandydatów na stanowiska dyrektorek/dyrektorów instytucji kultury, traktując tę formę jako najbardziej transparentną i demokratyczną".

Dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy odpowiada też na wątpliwości Strzępki odnośnie wymogu doświadczenia w kierowaniu zespołem. Przekonuje, że komisje konkursowe biorą pod uwagę zarówno doświadczenie reżyserskie, jak i pracę w różnych instytucjach kultury, w firmach i organizacjach pozarządowych.

„Konkursy organizowane przez m.st. Warszawa są otwarte dla osób z różnych środowisk i profesji" — zapewnia Jóźwik. A na potwierdzenie swych słów wymienia instytucje, w których kierownictwo objęły osoby niepełniące wcześniej funkcji dyrektora bądź dyrektorki – mowa m.in. o Muzeum Warszawy, Teatrze Rampa czy Muzeum Karykatury im. E. Lipińskiego. Brzmi przekonująco?