Ruszył obowiązkowy „rejestr ciąż” w Polsce

1 października 2022 roku w życie weszło podpisane w czerwcu przez Adama Niedzielskiego rozporządzenie, na mocy którego w ministerialnym Systemie Informacji Medycznej znajdą się dane na temat zarejestrowanej ciąży. Resort zdrowia tłumaczy, że zmiany są podyktowane przepisami unijnymi i „nikt nie tworzy żadnego rejestru”. 

Nowe przepisy „jedynie poszerzają” zestaw gromadzonych w systemie informacji o udzielanych świadczeniach zdrowotnych. Mają nie tylko usprawnić pracę medyków i medyczek (zapewniając większą przejrzystość w dokumentacji), ale również działać dla dobra kobiety i jej nienarodzonego dziecka (np. redukując ryzyko przyjęcia w nagłej sytuacji leków niewskazanych w ciąży).

Polki mają co do tych intencji wątpliwości, zwłaszcza w kontekście zaostrzonych przepisów aborcyjnych w kraju. Pacjentki nie mają bowiem wpływu na to, co znajdzie się w „papierach”: nie mogą zakazać lekarzowi lub lekarce wpisania danych, ani zażądać ich usunięcia z systemu. Co więcej, dotyczy to nie tylko świadczeń medycznych realizowanych w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, ale także wizyt i konsultacji prywatnych.

Kobiety w Polsce obawiają się „rejestru ciąż”

Cytując położnika Michała Gontkiewicza z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, TVN24 podaje, że kobiety odwiedzające gabinety ginekologiczne już od ponad roku dopytują specjalistów, czy do oficjalnej dokumentacji muszą wpisywać ciążę. Są też pacjentki, które otwarcie proszą, by takie informacje nie były umieszczane. Obawiają się, że w razie poronienia będą miały do czynienia z organami ścigania.  

Dane z Systemu Informacji Medycznej trafiają na Internetowe Konto Pacjenta, a dostęp do nich – tłumaczy resort zdrowia – mają jedynie pracownicy i pracownice medyczne. Cytowany przez TVN24 Gontkiewicz przyznaje jednak, że przedstawiciele organów ścigania będą mieli wgląd do zawartych w SIM informacji „w wyjątkowych przypadkach”, na przykład związanych z przestępstwem czy krzywdą matki lub dziecka.

Ta sytuacja oczywiście wywołuje niepokój wśród kobiet w Polsce. Biorąc pod uwagę rygorystyczne prawo aborcyjne w kraju, trudno nie pomyśleć o tym, że „rejestr ciąż” ma służyć jako narzędzie kontroli. A zgromadzone dane w sytuacjach „budzących wątpliwość” mogą być użyte do pociągnięcia kobiety do odpowiedzialności karnej.

 

Zobacz także: