Polska moda nie taka polska? Kolejne afery z udziałem polskich marek
Jeszcze nie opadły emocje po tym, jak stylistka Karolina Domaradzka na swoich InstaStories pokazała T-shirt z dwiema metkami – Veclaim oraz Fruit of the Loom, ujawniając tym samym, że Jessica Mercedes kupuje gotowe T-shirty, które następnie przerabia i sprzedaje z metką własnej marki (pomimo deklaracji, że wszystkie jej ubrania produkowane są w Polsce), a na światło dzienne wychodzą kolejne afery z polskimi markami w rolach głównych. A właściwie z „polskimi” markami, powinniśmy napisać, bo jak się okazuje ich produkty to najczęściej produkowane w Chinach „gotowce”.
Po Veclaim także Wishbone i Local Heroes przyłapane na kupowaniu „gotowców”
Najpierw dowiedzieliśmy się o Wishbone. Okazało się, że biżuteria marki, która w mediach najczęściej funkcjonowała jako „ulubiona biżuteria redaktorek mody”, powstaje nie w polskich pracowniach lecz właśnie w Chinach – a właściwie, że identyczne produkty można kupić na AliExpress (jak się pewnie domyślacie – za grosze). Marka Wishbone oferowała je nawet 40 razy drożej – w zupełnie niezmienionej formie! Mimo, że podobnie jak Veclaim, na swojej stronie zapewnia, że „każdy egzemplarz jest produkowany ręcznie w Polsce. Dzięki temu każdy detal biżuterii Wishbone wykonany jest w najwyższej jakości i posiada wyjątkowe znaczenie”. Prawda o produktach wyszła na jaw przy okazji najnowszej kolekcji marki – biżuterii z kolorowych koralików, muszli i plecionki. Wychwyciły ją klientki i obserwatorki marki, które identyczne produkty znalazły na AliExpress, a następnie na Instagramie opublikowały zestawienie printscreenów z obu sklepów online (dzięki, @soie.pl!). Nie trzeba było czekać długo na oficjalne oświadczenie ze strony Wishbone.
„Firma Wishbone nigdy nie prowadziła importu z Chin. Od początku istnienia marki przykładałyśmy dużą wagę do tego, aby nasze produkty były wyjątkowe i unikalne. Współpracujemy tylko z lokalnymi dostawcami i rzemieślnikami jubilerstwa” – napisały Dagmara Sierańska i Zuzanna Krasnodębska, założycielki marki. Dodały jednak: „Po weryfikacji z jednym dostawców ustaliłyśmy, że w swojej ofercie posiadamy produkty, które są dostępne rownież na popularnej chińskiej platformie sprzedażowej. W związku z tym postanawiamy, że w dniu dzisiejszym (tj. 27 maja 2020 r. – przyp. red) wycofujemy te produkty z naszego sklepu. Wszystkie osoby, które je zakupiły, mogą oczywiście dokonać zwrotu”. Marka podkreśliła także, że liczy się dla niej transparentność i że w najbliższym czasie pokaże, jak wygląda proces produkcji jej biżuterii. Sami jesteśmy ciekawi... Pod lupę trzeba wziąć zresztą całą polską modą. Dziś bowiem na jaw wyszły kolejne niechlubne fakty.
Ciąg dalszy „afery metkowej”
Po raz kolejny to zasługa stylistki Karoliny Domaradzkiej, która tym razem poinformowała o „aferze metkowej” w Local Heroes. Zdjęcie bluzy z metką Local Heroes i śledem po innej, wyciętej wcześniej metce, otrzymała od jednej ze swoich obserwatorek (która wolała pozostać anonimowa), a następnie udostępniła na swoich InstaStories. „Sprawdzajcie swoje bluzy” – zaapelowała. I w tym przypadku również nie trzeba było czekać długo na oburzenie klientek, a następnie oficjalne stanowisko marki.
„Informujemy, że bluza «Are You Really Ok», przedstawiona na filmie, została wykonana na półprodukcie stworzonym na potrzeby promocyjne związane z otwarciem przez LH sklepu stacjonarnego w Warszawie, przy ul. Mokotowskiej 49. Finalnie na prośbę naszych klientów, resztka towaru została wprowadzona do sprzedaży” – czytamy. Marka wskazała jednak w sumie 12 modeli, które na przestrzeni ostatnich 2 lat stworzono na bazie „półproduktów” (oświadczenie wraz z konkretnymi nazwami ubrań znajdziecie w naszej galerii). Jednocześnie – podobnie jak konkurencja – informując o możliwości ich zwrotu, a także zapewniając, że pozostałe rzeczy powstają w stu procentach w Polsce.
Czy wierzyć? Każdy decyzję podejmie sam. Wszystko wskazuje jednak na to, że problem jest poważniejszy niż się początkowo wydawało i polska moda wcale nie jest taka polska. A przynajmniej nie bywa. To tylko dowód na to, jak ważne są inicjatywy, takie jak Fashion Revolution Poland, zwiększające świadomość konsumencką. Bo tylko my, klienci jesteśmy w stanie zmusić firmy do transparentności. Internet tylko nam sprzyja.
Komentarze