– Ta chmura wokół twojej głowy wygląda ciut śmiesznie – Adam zagaduje Sylwię, dziewczyna pracuje w dziale komunikacji agencji producenckiej. Obrzuca go tylko kamiennym spojrzeniem i opuszcza firmowy taras. Scenariusza na komedię romantyczną z tego nie będzie. Podryw nietrafiony. Dziś nikt już nie śmieje się z wapujących. Małe elektroniczne urządzenie, które zaspokaja nawyk palenia, ale mniej szkodzi zdrowiu, bo nie wytwarza dymu, zyskało miano rozsądniejszego wyboru. Po e-papierosa, bo o nim mowa, sięga coraz liczniejsze grono konsumentów nikotyny na świecie, szacuje się, że jest ich już ponad 50 milionów. Papierosy elektroniczne wpisują się w trend edukowania społeczeństwa o szkodliwych skutkach palenia. Odkąd na opakowaniach tradycyjnych papierosów pojawiły się zdjęcia chorych organów palaczy i naprawdę trudno tych budzących grozę obrazków nie zauważyć, zaczęliśmy baczniej śledzić nowinki i przeglądać raporty medyczne. Czy e­papierosy rzeczywiście mniej szkodzą naszemu zdrowiu, a wapowanie jest mniej szkodliwym  wyborem? 

Prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego od kilkunastu lat prowadzi badania dotyczące produktów alternatywnych dla tradycyjnych papierosów. – Aerozol zawarty w e-papierosach zawiera środki szkodliwe i to nie ulega wątpliwości, ale tych związków jest zdecydowanie mniej niż w papierosach i dopiero ta pełna informacja może nas przekonać do porównania, co jest dla nas bardziej korzystne – przyznał profesor podczas zakończonego pod koniec kwietnia br. Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Zdrowe społeczeństwo to dobrze poinformowane społeczeństwo – uważa prof. Sobczak. Podkreślając brak szerokiego dostępu do badań w naszym kraju. Czas to zmienić. Potrzebujemy badań, które pomogłyby odpowiedzieć na kluczowe pytania, określić, jak e-papierosy działają długofalowo na organizm człowieka.
Podczas katowickiego Kongresu Sobczak powoływał się na badania brytyjskiej instytucji zdrowia publicznego Public Health England (PHE), która podaje, że e-papierosy są o około 95 proc. mniej szkodliwe niż papierosy tradycyjne. Wiele wskazuje na to, że rzeczywiście stanowią nieco mniej szkodliwą alternatywę niż tradycyjne wyroby tytoniowe.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż w papierosie elektronicznym w ogóle nie używa się tytoniu, może on mieć aromat zbliżony do tytoniowego. E-papieros  wykorzystuje zespół grzewczy, który w temperaturze ok 250 stopni odparowuje tzw. liquid i zawartą w nim nikotynę. Powstający przy podgrzewaniu aerozol wyklucza wdychanie wielu toksycznych i rakotwórczych substancji będących produktami ubocznymi procesu spalania, co ma miejsce w przypadku palenia klasycznych wyrobów tytoniowych. Para z e-papierosa dostarcza zatem nikotynę bez dymu i tytoniu, a dodatkowo wapujący mogą wybierać stężenie nikotyny spośród kilku opcji. Nie ma znaczenia, czy użytkownik sięgnie po liquid do e-papierosa czy wkład, bo np. e-papierosy nowej generacji takie jak np. Vuse ePod działają w systemach zamkniętych, czyli z gotowymi, przebadanymi laboratoryjnie kartridżami. Ważne jest, by korzystać wyłącznie ze sprawdzonych, wystandaryzowanych źródeł. 

Podsumowując, to prognozowane potencjalne zmniejszenie zagrożenia dla zdrowia, wynika w zdecydowanej mierze z faktu, że w przypadku e‑papierosów nie dochodzi do spalania tytoniu. "Produkty bezdymne", jak przyjęło się o nich mówić, dalej nie są obojętne dla naszego zdrowia, ale dla osób, które nie są w stanie lub nie chcą zrezygnować z nikotyny, e‑palenie może być mniej ryzykowną alternatywą dla palenia. W debacie publicznej coraz mocniej wybrzmiewają głosy opowiadające się za tym, że elektroniczne papierosy dają nadzieję na potencjalną redukcję szkód związaną z paleniem klasycznych wyrobów tytoniowych. Podczas ostatnich prac w kwietniu br. Komisja Specjalna ds. Walki z Rakiem Parlamentu Europejskiego (BECA) formalnie uznała rolę wapowania, czyli używania e-papierosów, jako wsparcia w stopniowym rzucaniu palenia. 

Czy to możliwe, że jesteśmy na najlepszej drodze do uznania e-papierosów za istotny element walki z nałogiem palenia? Na to się zapowiada. Zamiast śmiać się z białej chmury nad czyjąś głową, lepiej ruszyć głową, sprawdzać wyniki badań, słuchać autorytetów ze świata medycznego i podejmować rozsądne decyzje.

Od kilku lat w przedostatnim dniu maja obchodzony jest Światowy Dzień Vaperów. To podwójne uderzenie ma zachęcić uzależnionych do porzucenia nałogu jest też świetną okazją, by zgłębić palący problem. Powtarzając za prof. Andrzejem Sobczakiem – zdrowe społeczeństwo to dobrze poinformowane społeczeństwo. Nie wiesz – nie liczysz się w grze. 

Zobacz także: