Według Centre for Time Use Research dziś śpimy więcej niż kiedykolwiek. Średnia dla kobiet wynosi osiem i pół godziny. Dlaczego więc wciąż jesteśmy zmęczeni i mamy wrażenie, że nie wyspaliśmy się dobrze od lat? Jak podaje w swojej książce „How Do We Know We're Doing It Right?” dziennikarka Pandora Sykes, nie chodzi nawet o ilość snu, ale o jego jakość. Z nią jest bowiem coraz gorzej. W latach 60. większość ludzi chodziła do łóżka i wstawała o tej samej porze. Pomafały w tym stałe godziny pracy oraz mniejsza liczba wieczornych wyjść. Dziś oprócz intensywniejszego życia towarzyskiego (spotkania ze znajomymi, wyjścia do restauracji, na koncert czy do kina), większej ilości stresu, przede wszystkim pracujemy w nieregularnych godzinach. Wiele osób ma kilka prac, robi nadgodziny, pracuje w rytmie zleceń, a co gorsza – ze względu na pandemię, spora grupa wciąż funkcjonuje w trybie zdalnym na home office. Jeśli dochodzą do tego dzieci i ich własny harmonogram tygodnia z zajęciami dodatkowymi, rutyna snu jest niemalże nie do osiągnięcia.

W dodatku jesteśmy przestymulowani. Natłok informacji i możliwości, zalew nowości (np. wszystkie nowe filmy i seriale, które chcielibyśmy obejrzeć), a do tego poczucie FOMO, tego że coś nas omija, że jesteśmy w tyle, sprawiają, że coraz trudniej jest nam odpoczywać. A jakościowy sen jest nam do tego potrzebny jak nigdy. Eksperci przyznają, że jednym ze sposobów na jego polepszenie może okazać się łóżkowy rozwód

Łóżkowy rozwód – jedyny ratunek dla dobrego snu?

O śnie wiadomo dziś więcej niż przed laty i dzięki temu, że dokładnie prześledzono jego wpływ na nasze zdrowie oraz życie, potrafimy podnosić jego jakość. Z lepszym lub gorszym skutkiem. U jednych może działa zasada „zero ekranów w sypialni”, korzystanie z internetu na godzinę przed snem, ziołowa herbata i książka. Część z was być może próbowała kołder obciążeniowych, olejków pomagających w zasypianiu czy melatoniny. Co jeśli NIC nie działa? Wyjściem w przypadku osób śpiących z innymi może okazać się rozwód łóżkowy lub inaczej rozwód senny (ang. sleep divorce). Zakłada on, zawsze za obopólną zgodą, zmianę harmonogramu snu, a najczęściej osobne łóżka w jednym pokoju lub w ogóle osobne sypialnie. Najprościej rzecz ujmując – spanie samemu.

 


Eksperci od związków zapewniają, że spanie osobno w żaden sposób nie świadczy o kondycji naszej relacji! Jeśli oczywiście jest argumentowane zdrowiem i jakością snu, oraz zostało wcześniej wspólnie ustalone. Bo jeśli dotychczas, przez wiele lat spało się razem z partnerem lub partnerką, taka zmiana będzie wymagać jasnej komunikacji, ale też naszego zrozumienia dla reakcji drugiej strony, empatii. Zwyczajnie może to być bowiem bolesne dla obu stron, „bo jak to, teraz nie chcesz spać w jednym łóżku”, co przecież kojarzy się z kłótniami lub cichymi dniami (spanie na kanapie). Dlatego żeby nikt nie miał poczucia odrzucenia, należy podkreślić zalety tej zmiany dla związku.

Lepszy sen to lepsza relacja

Sen jest jednym z tych elementów naszego życia, w którym najczęściej widać to, jak bardzo jesteśmy od siebie różni, że mamy inne potrzeby i odmienne rozumienie własnej przestrzeni. Niektórzy więc wolą mieszkać osobno i pozostawać w długoletniej relacji (fantazjowaliście kiedyś, by mieć osobny apartament jak Carrie Bradshaw, by odpocząć od życia w związku?!), inni preferują oddzielne łóżka, a jeszcze inni uwielbiają spać razem. Ktoś może lubić uchylone okno, grubą kołdrę lub woli chodzić spać wcześnie; dla innych rytuałem jest czytanie książek w nocy, podczas gdy inni pracują do późna. Do tego dochodzą różnice dotyczące twardości materaca i rodzaju pościeli oraz wszystkie dolegliwości związane ze snem, jak chrapanie, zgrzytanie zębami, mówienie przez sen, rozpychanie się, przewracanie się z boku na bok, notoryczne zabieranie kołdry, częste wstawanie do łazienki, płytki sen, regularne wybudzanie się w nocy, bezsenność. To wszystko wpływa nie tylko na nasz sen, ale także drugiej osoby. Oraz na relacje w związku.

Badania z 2013 roku przeprowadzone na University of California, Berkeley wykazały, że nieprzespana noc lub zakłócana przez partnera może prowadzić do konfliktów w związku następnego dnia. Z kolei inne badanie z 2016 roku dowiodło, że problemy ze snem i problemy w związku pojawiają się... jednocześnie. Kiedy jesteśmy wyspani, jesteśmy mniej naburmuszeni i rozdrażnieni, zrzędliwi. Lepiej się komunikujemy, jesteśmy bardziej skupieni, zadowoleni i szczęśliwsi.

Naukowcy zapewniają również, że lepszy sen może wpływać na jakość relacji, sprawia, że staje się ona mocniejsza. Nie mamy wyrzutów do drugiej osoby (ani poczucia winy za przeszkadzanie), jesteśmy zdrowsi emocjonalnie, psychicznie i fizycznie, mówi Jennifer Adams autorka „Sleeping Apart Not Falling” w „The New York Times”. A to dobra podstawa, na której można budować i utrzymywać długotrwały związek. Generalnie – jeśli jesteśmy wyspani, życie jest po prostu lepsze. I dla nas, i dla naszych partnerów.

Z osób zapytanych o swoje doświadczenia z łóżkowym rozwodem większość przyznała, że to idealny pomysł dla rodzin z malutkim dzieckiem. W końcu dwójka zmęczonych rodziców na dłuższą metę to nic dobrego. A tak jedno może odespać, gdy drugie będzie zajmować się w nocy dzieckiem. I tak na zmianę. Spanie w samotności może sprawdzić się także w przypadku osób z nieco starszymi dziećmi lub zwierzętami, które chcą się w spokoju wyspać, mieć łóżko tylko dla siebie.

Zobacz także:

Jak podaje „The New York Times” to częściej kobiety proponują rozwód łóżkowy, ponieważ są zwykle bardziej wyczulone i wrażliwe na zachowania partnera w czasie snu. Często w czasie ciąży decydują się dla własnej wygody na spanie osobno. I nie ma to nic wspólnego z uczuciami do drugiej osoby. Jakość snu jest zwyczajnie lepsza jeśli nie śpimy obok siebie, a im bardziej czujemy się bezpieczni w naszej relacji, mamy pewność, że jest mocna, będziemy skłonni spać osobno, bo mamy poczucie, że nie zmieni to naszej sytuacji. Wynika to chociażby z wypracowanej lepszej komunikacji, zrozumienia nawyków drugiej osoby.

Jak pandemia zmieniła nasze podejście do zdrowego snu?

O sennym rozwodzie „The New York Times” pisał już w 2019. Teraz temat wrócił, bo wciąż się nie wysypiamy. Śpimy wyjątkowo źle. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez Kaiser Family Foundation pokazały, że 36% Amerykanów skarży się na gorszy sen przez stres związany z koronawirusem. Jeśli chodzi o Polaków – 30% z nas zgłaszało problemy ze snem przed pandemią. Teraz jest to ok. 50%. Głównie osoby te skarżą się na bezsenność, mówiła w styczniu w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” dr Agata Gabryelska, specjalistka medycyny snu. Wybuch pandemii mógł wpłynąć także na sny, które stały się intensywniejsze, dziwne i męczące. Częściej miewamy koszmary, co także wpływa na to, jak się wysypiamy.

Przez to, że w czasie pandemii dom stał się dla nas nie tylko miejscem do spania czy odpoczynku, ale także biurem i szkołą, rodziny zaczęły spędzać więcej czasu razem w jednym miejscu, całkowicie zaburzyła nam się struktura dnia. Jemy w różnych godzinach, aktywność fizyczna jest mniejsza, a stres większy (strach o zdrowie, pracę, naukę zdalną dzieci). Ciężej jest też o własną, nienaruszoną przez nikogo przestrzeń. Nic więc dziwnego, że można kogoś bardzo kochać, ale po prawie dwóch latach pandemii, pracy z domu i siedzenia razem, pragnie się zażądać rozwodu łóżkowego.

Potwierdza to Wendy Troxel, autorka „Sharing the Covers: Every Couple's Guide to Better Sleep”, w artykule dla Huffington Post, która przyznaje, że dla wielu par spanie w osobnych łóżkach lub pokojach brzmi jak marzenie, szczególnie jeśli pracują razem z domu. Już w 2012 roku badanie przeprowadzone przez Better Sleep Council wykazało, że jedna na cztery pary śpi oddzielne, by zapewnić sobie lepszy sen. „The New York Times” podaje również, że 46% z dwóch tysięcy Amerykanów w 2018 roku wyznało, że chciałoby spać bez partnera.

Dr Britney Blair, psycholożka kliniczna, ekspertka od seksu i snu, w wywiadzie dla Goop.com mówi, że wszyscy spalibyśmy lepiej gdybyśmy spali bez partnera, zwierząt czy kogokolwiek w sypialni. Najlepiej gdyby pomieszczenie było ciche, ciemne i chłodne, oraz bez ryzyka, że ktoś nam będzie przeszkadzać. W fazie lekkiego snu wciąż bowiem odczuwamy bodźce zewnętrzne, więc jeśli nasz partner na przykład chrapie, albo czyta książkę przy zapalonym świetle, uniemożliwia nam przejście do fazy głębokiej, tej w której najlepiej odpoczywamy.

Prawda jest taka, że bez względu na wyniki badań naukowców powinniśmy mieć na względzie przede wszystkim nasze zdrowie i dobre samopoczucie – deficyt snu i to dobrego snu bardzo szybko może odbić się na naszym zdrowiu. Zwiększa on ryzyko takich chorób jak cukrzyca, depresja czy wysokie ciśnienie krwi. Nie mówiąc już o zaburzeniach koncentracji czy wspomnianym już negatywnym wpływie na relacje. Tak więc odpowiednia higiena snu – brak rozpraszaczy, komfort i ciągłość – to podstawa dobrej regeneracji.

Rozwód łóżkowy na wspólnie ustalonych warunkach

O tym, jak ważny i potrzebny jest nam ludzki dotyk przekonaliśmy się w czasie izolacji spowodowanej pandemią koronawirusa. Oczywiste więc wydaje się w tym wypadku spanie razem, które dzięki temu, że można poczuć ciepło ciała drugiej osoby, dotknąć jej, pomaga w zacieśnianiu relacji, buduje bliskość i przywiązanie. Ale nie dla każdego będzie ono tak samo wartościowe.

Jeśli więc zdecydujemy się na senny rozwód, najważniejsze jest podjęcie tej decyzji razem i ustalenie zasad, które pozwolą wam zachować bliskość do tej pory zarezerwowaną dla wspólnego łóżka. Szczególnie, że w naszej kulturze spanie razem widziane jest jako obowiązkowa część romantycznej relacji. Niewyspani jednak nie będziemy dobrymi partnerami w żadnym związku.

Spanie oddzielnie może stworzyć nowe rytuały, jak na przykład przytulanie się w jednym z łóżek przed pójściem spać, wspólne oglądanie serialu lub czytanie książek obok siebie. Można też jednego dnia spać razem, bo ma się taką potrzebę, albo zastanowić się nad tygodniem osobno, a weekendami spędzonymi razem w łóżku. Być może nowym zwyczajem okaże się dla nas wspólne jedzenie śniadań. Także seks będzie wymagał od nas ustalenia nowych porządków.

Spanie osobno w związku a seks

Seks ma świetny wpływ na sen. Sprawia, że jesteśmy bardziej zrelaksowani, a u niektórych osób orgazm powoduje dodatkowo senność i ułatwia zaśnięcie. Za to niewystarczająca ilość snu wpływa na libido, poziom energii i nastrój, co przekłada się bezpośrednio na naszą ochotę na seks. Stąd tak wiele par, które praktykują rozwód łóżkowy przyznaje, że bardzo dobrze wpłynął on na ich intymne relacje. Mają więcej siły na zbliżenia oraz chęci, bo przez noc zdążyli stęsknić się za czyjąś bliskością lub widokiem, więc pragną fizycznego kontaktu, odczuwają większe pożądanie, a spanie osobno budzi w nich ekscytację.

By jednak nie zaniedbać potrzeb seksualnych, należy je w przypadku rozwodu łóżkowego omówić, ustalić i nie przegapiać ich, bo dla większości par to właśnie chwile przed zaśnięciem są najlepszym czasem do zbliżeń (oraz rozmów!), co w przypadku osobnych łóżek jest dosyć utrudnione. Warto więc zadbać o bliskość też w ciągu dnia, może zaskoczyć czymś partnera lub partnerkę z rana, lub spędzić wieczór w jednym łóżku i dużo się przytulać. Eksperci doradzają, że pomocne jest także wspólne zaplanowanie seksu w tygodniu.

Senny kompromis

Może jednak okazać się, że senny rozwód nie działa w naszym przypadku z bardzo prostej przyczyny – zwyczajnie nie mamy miejsca na dodatkowe łóżko. Wtedy warto pomyśleć nad rozwiązaniami kompromisowymi, takimi, które mimo wszystko pomogą podnieść naszą jakość snu. Eksperci polecają tutaj albo zakup większego, dwuosobowego łóżka, by nie spać w ścisku, albo dwóch osobnych materacy i połączenie ich w jednym stelażu. Dzięki temu każdy będzie spać po stronie dostosowanej do własnych potrzeb (materac miękki, twardy, utrzymujący temperaturę itp.). W przypadku chrapania partnera lub partnerki (oprócz konsultacji z lekarzem, ponieważ długotrwałe i nieleczone może mieć znaczący wpływ na zdrowie) pomoże urządzenie generujące białym szum. Na nasz komfort może też wpłynąć spanie pod dwoma osobnymi kołdrami lub ustalenie osobnych harmonogramów godzinowych. Zdarza się również, że jedna z osób wynajmuje pokój w hotelu w tym samym mieście tylko po to, by raz na jakiś czas porządnie się wyspać (prawda, że w hotelach śpi się najlepiej?). Ale to jak wiadomo opcja dla nielicznych.

Niewykluczone, że spanie osobno lub szukanie kompromisu okaże się jedynie ucieczką od bliskości czy problemów w związku. Wtedy potrzebna będzie rozmowa na inny temat niż jakość snu.

Artykuł ma rolę wyłącznie informacyjną, nie jest on medyczną poradą. Jeśli dolegają wam długotrwałe problemy ze snem, warto skonsultować się ze specjalistą czy specjalistką. Korzystałam z artykułów m.in. SELF, Glamour UK, Goop.com, Gazety Wyborczej, The New York Times i Huffington Post oraz książki „How Do We Know We're Doing It Right?” Pandory Sykes.