25 marca 2. sezon hitu Netflixa o rodzinie Bridgertonów pojawił się na platformie. I niemal od razu trafił do TOP 10 najchętniej oglądanych produkcji. Rozgorzała także gorąca dyskusja wokół seksu w drugiej części serii. A przypomnijmy, że o pierwszym sezonie „Bridgertonów” mówiło się zwłaszcza w tym kontekście (choć świetna muzyka czy stroje z czasów regencji również wzbudziły duże poruszenie). Zwłaszcza o scenach, w których seks na różne sposoby uprawiali przystojny książę Hastings i jego świeżo upieczona żona Daphne. Nie brakowało przy tym scen orgii czy gwałtu... Cały świat oglądał serial z wypiekami, łącznie choćby z Kim Kardashian czy Drew Barrymore, która po seansie zdecydowała się powrócić do aplikacji randkowych.

Fenomen „Bridgertonów”

Romanse z czasów regencji, czyli historie poszczególnych członków i członkiń rodziny Bridgertonów, przedstawicieli angielskich wyższych sfer, które opisała w swoich książkach Julia Quinn stały się bazą dla hitu Netflixa. Kostiumowy serial, ale w uwspółcześnionej oprawie okazał się hitem. Piękne suknie, wystawne bale, podczas których można tańczyć do przebojów ostatnich lat granych na instrumentach smyczkowych (choćby do Ariany Grande, Madonny, Harry'ego Stylesa czy Miley Cyrus) rozpaliły naszą wyobraźnię. Oczywiście wyobraźnię rozpaliły sceny seksu. Z detalami, stosunkowo długie, zróżnicowane, podniecające, prezentujące kobiece spojrzenie, co było dość odświeżające.

Shonda Rhimes z ekipą wrzuciła nas w bajkowy niemal świat, gdzie nie ma pandemii i innych nieszczęść. A głównym zmartwieniem jest, aby się wystroić i podczas przyjęć skąpanych w morzy kwiatów i świec, pod okiem królowej, znaleźć jak najlepszą partię i mieć niezapomnianą ceremonię ślubną. Przeżywamy więc tak odległe od naszych i niby nieistotne problemy sióstr i braci Bridgertonów, żyjemy ich miłościami i romansami.

To guilty pleasure, podczas oglądania którego czasem się uśmiechamy pod nosem, czasem wzdychamy, bywa, że w oku zakręci się łza, ale przede wszystkim nie można oderwać wzroku od scen seksu. Tak przynajmniej było w pierwszym sezonie „Bridgertonów”, w którym nasza uwaga koncentrowała się na relacji najstarszej Bridgertonówny, czyli Daphne, i księcia Hastingsa, który powrócił do Londynu po latach, wzbudzając poruszenie wśród tamtejszej socjety. 

„Bridgertonowie”: wicehrabia Anthony kontra książę Hastings

Regé-Jean Page wcielający się w rolę księcia w „Bridgertonach” w mgnieniu oka stał się symbolem seksu na całym świecie po premierze pierwszego sezonu serialu. Wraz z Phoebe Dynevor stworzyli jedną z naszych ulubionych serialowych par. Wiele osób niecierpliwie czekało na jakiekolwiek informacje o kolejnym sezonie. A te szybko ujrzały światło dzienne, bo niemal błyskawicznie powrócono na plan. Niestety wśród tych informacji była i ta, że Regé-Jean nie pojawi się w nowych odcinkach! Fanki i fani serialu nie mogli tego przeżyć. Wprawdzie wiadomo było, że 2. sezon będzie kręcił się wokół najstarszego z rodzeństwa Bridgertonów, Anthony'ego, który też stał się naszym crushem, ale książę wydawał się nie do zastąpienia. Czy Anthony, to jest Jonathan Bailey, stanął na wysokości zadania?

W naszej redakcji stwierdzamy jednogłośnie, że TAK! W ogarniętej fryzurze (w stosunku do pierwszej części serii), dopasowanych strojach, jak i bez nich prezentuje się świetnie w nowych odcinkach serialu. A jakże HOT jest scena, kiedy Anthony wynurza się w mokrej koszuli z jeziora – niczym grany przez Colina Firtha pan Darcy w serialu BBC „Duma i uprzedzenie" z 1995 roku na podstawie powieści Jane Austen.

fot. materiały prasowe Netflix

Zobacz także:

Do tego widać w postaci Baileya przemianę – lord Bridgerton odsłania przed nami nieco inne oblicze, co jest ciekawe. Otóż wicehrabia postanawia wreszcie stać się w pełni głową rodziny, ustatkować się i założyć rodzinę. Oczywiście ma wysokie oczekiwania. Jego uwagę przykuwa młodziutka panna Edwina Sharma wybrana przez królową diamentem sezonu. Czyż to nie idealna partia dla Anthony'ego? Bridgerton szybko oczarowuje dziewczynę, ale przecież nie może pójść tak gładko. Otóż okazuje się, że Edwina ma starszą siostrę Kate, która zrobi wszystko, by zadbać o jej szczęście. A Kate i Anthony zdążyli się już poznać... Podczas konnej przejażdżki. O świcie. W osnutym mgłą lesie. I od razu poszły iskry! Z tym że raczej iskry nienawiści i doszło do ciętej wymiany zmiany. 

Seks w 2. sezonie „Bridgertonów”

Pytanie co z tym seksem w 2. sezonie „Bridgertonów”. Zacznijmy od tego, że Kanthony, to jest Anthony i Kate (w jej rolę wciela się Simone Ashley, którą na pewno pamiętacie z innego netfliksowego hitu, czyli serialu „Sex Education”) tworzą świetną parę na ekranie a narastające między nimi napięcie (SLOW BURNING! dla wielu osób jak się okazuje baaardzo hot) jest niemal namacalne. Skąd jednak głosy, że seksu w kontynuacji serialu praktycznie nie ma? Cóż, to pewnie zależy od tego, jak bardzo dosłownie seks potraktujemy. Bo czy taki taniec pomiędzy wicehrabią a siostrą panny, o której rękę się ubiega, nie może być pełen seksualnego napięcia? Napięcia, którego przecież nie można rozładować, bo konwenanse, bo zasady, bo siostrzana miłość.

Trzeba przyznać, że pierwszy sezon „Bridgertonów” gdzieś tak od połowy pełen był scen seksu. Najpierw były gesty, spojrzenia, niewypowiedziane uczucia, które ciążyły raczej subtelnie między Daphne a Simonem. Jednak po ślubie seksualna energia wybuchła. Do tego dodajmy sceny seksu Anthony'ego z kochanką czy orgie, w których uczestniczył Benedict Bridgerton. Działo się. 

[SPOILER ALERT]

W drugim sezonie w pierwszym odcinku po kilkunastu minutach widzimy nagiego Anthony'ego, który opuszcza kochankę przed świtem. Chwilę później spotyka po raz pierwszy Kate... Ale sytuacja między tą dwójką wydaje się mimo wszystko bardziej skomplikowana niż między Daphne i Simonem. Aczkolwiek seksualne napięcie wisi nad nimi niczym gradowa chmura, a oni coraz bardziej zdają sobie z niego sprawę. Do tego miłość miesza się z nienawiścią, poczucie obowiązków, pamięć o zasadach z pożądaniem, które ciężko hamować...

I tak przez sześć odcinków. Odcinków, w których mamy do czynienia z gorącymi wymianami zdań, ale i szeptem w duchu ASMR (odcinek piąty), kiedy Anthony mówi Kate do ucha jak bardzo jej pragnie, jak marzy o niej dniami i nocami, jak owładnęła jego myśli i nie może tego dłużej znieść. Stykają się niemal nosami, wymieniają oddechami. Jednak przychodzi otrzeźwienie. Całe zajście nie zostaje zwieńczone pocałunkiem. Kolejna pełna napięcia scena? Proszę bardzo. Wrócmy odrobinę. Odcinek czwarty: Kate i wicehrabia są w bibliotece jego ojca w wiejskiej posiadłości Aubrey Hall. Jest środek nocy, za oknem szaleje burza. Napięcie rośnie. Anthony i Kate są blisko... Jeśli jeszcze nie widziałyście i widzieliście serialu, to może przypomni się wam tutaj kultowa scena seksu w bibliotece z filmu „Pokuta”. Cóż, jednak Kate ucieka. W tym samym odcinku, pod koniec, po wspólnym tańcu w rytm „Dancing On My Own", znowu w bibliotece, coraz bardziej świadomi swoich uczuć Kate i Anthony najpierw na siebie krzyczą a następnie wydają się kapitulować wobec swoich uczuć, pragnień. Tak, to już będzie teraz. Chociaż się pocałują. A jednak nie. Wchodzi Daphne! I czyż nie jest to poniekąd lustrzana scena wobec tej z pierwszego sezonu, kiedy to Anthony nakrywa w ogrodzie siostrę i księcia? Z tym że już w trakcie namiętnego pocałunku... Anthony przekonuje siostrę, że do niczego nie doszło między nim a starszą panną Sharmą. Z tym że Daphne już doskonale wie, do kogo należy serce jej brata taka naprawdę. 

Możemy oglądać wiele takich scen pełnych ostrych wymian zdań, ognia i napięcia, niebezpiecznej bliskości, dotyków, bycia na granicy pocałunku... Kiedy tylko Anthony i Kate zostaną na chwilę sami. Jednak wciąż wygrywa rozsądek. Albo ktoś lub coś przerywa scenę. Może to być frustrujące (czy oni się wreszcie pocałują? gdzież ten seks?!), ale jest i wciągające. Niesamowicie buduje napięcie. Magnetyzuje. Taki zresztą był od początku zamysł ekipy.

To było niesamowicie dynamiczne i ekscytujące, te ekscytujące sceny bliskości, ten cały niepokój, powstrzymywanie pragnień. Zapewniam, że obserwowanie, jak narasta napięcie między Anthonym i Kate jest przyjemne i się opłaca – zapewniał showrunner Chris Van Dusen w rozmowie z The Hollywood Reporter przed premierą serialu, przyznając, że to była strategia produkcji, by przykuć uwagę widzek i widzów, pokazać inny rodzaj romansu niż ten, który mogliśmy oglądać w pierwszej części. 

To, co straciliśmy, ograniczając sceny seksu, zastąpiliśmy próbą głębszego zrozumienia ludzkich uczuć – tłumaczy z kolei serialowy Anthony, czyli Jonathan Bailey na łamach USA Today. – Dobrze jest zaskoczyć publiczność i trzymać ją w napięciu, oczekiwaniu – uważa 33-letni aktor. I dodaje: Byłoby błędem, gdyby Kate i Anthony zbliżyli się fizycznie wcześniej. Poza tym uważa, że naprawdę warto czekać na erotyczny finał.

No dobrze, dobrze. Napięcie napięciem. Zasady zasadami. Wiemy już przecież, że w świecie Bridgertonów można je choć trochę nagiąć. Czy oni się w końcu pocałują? Wygląda na to, że chyba nie. W szóstym odcinku wszystko zmierza w stronę ślubu. Oczywiście z siostrą Kate, Edwiną. Ta się wreszcie jednak orientuje, już przed ołtarzem, że serce lorda Bridgertona nie należy do niej. Udaje jej się uchwycić spojrzenie, którym wymienia się on z Kate. Do ślubu nie dochodzi. Dochodzi jednak wreszcie do pocałunku między Kate i Anthonym! Długiego, namiętnego, przed ołtarzem. Uspokajamy: w pustej kaplicy. W każdym razie: spragnieni siebie, w końcu ulegają. Opłacało się czekać? Czy teraz dostaniemy sceny seksu?

W siódmym odcinku Kate i wicehrabia spotykają się w ogrodzie, w nocy, podczas pełni księżyca, po nieudanym przyjęciu, które miało pokazać, że obie rodziny są w dobrych stosunkach mimo skandalu z przerwanym ślubem. Między bohaterami znowu dochodzi do pełnej emocji wymiany zdań. Oboje są uparci. Oboje są na granicy wytrzymałości. Zbliżają się do siebie. Anthony znowu opowiada o swojej namiętności. Wciąga głęboko liliowy zapach skóry Kate. W końcu namiętnie się całują. Liliowa suknia Kate opada na ziemię, odsłaniając liliową bieliznę wykończoną koronką. Widzimy detal po detalu rozbieranie, całowanie, seks (między innymi oralny, który Anthony daje Kate, patrząc jej głęboko w oczy) na poduszkach w ogrodowej altanie... 

I to praktycznie tyle, nie licząc sceny z końcówki ostatniego, ósmego, odcinka tego sezonu, kiedy Kate i Anthony jako świeżo upieczeni małżonkowie z niechęcią wychodzą z łóżka, by spotkać się z rodziną. 

2. sezon „Bridgertonów” – hot or not? Fanki i fani podzieleni

Taki a nie inny seksualny ładunek w drugim sezonie „Bridgertonów” mocno podzielił fanki i fanów serialu. Zarówno tweety czy komentarze na kontach społecznościowych produkcji, jak i nagłówki artykułów w magazynach krzyczą: „gdzie jest seks?!”.

Dla mnie 2. sezonie seksu jest mało, długo trzeba było czekać na TĘ scenę. Zdecydowanie pierwszy sezon lepszy! Może faktycznie na początku mało chemii między Daphne a Simonem, ale za to po ślubie działa się magia😉🤩. Drugi raz oglądałam od nowa ❤️

Ale to tylko jedna strona medalu. Bo nie brakuje głosów, że – często o dziwo dla samych komentujących – drugi sezon okazał się dla nich lepszy od pierwszego! Pokochali Kate i Anthony'ego (nawet ci, którym brakowało jednak seksu przez duże s czy księcia), nazwali tę parę #Kanthony i faktycznie nie mogli oderwać się od ich historii i namiętności, która kipiała, wzrastała, choć ci starali się ją tłumić. Znaleźli się i tacy, którzy mają obsesję na punkcie muskających się lub stykających dłoni głównej pary bohaterów. Widzki i widzowie docenili także cięty język Kate i jej riposty na słowa wicehrabiego. Ktoś stwierdził, że praktycznie cały drugi sezon to dłuuuga gra wstępna... Jedni nie mogli udźwignąć napięcia między bohaterami, inni się nudzili. Cóż. Można by rzec: mamy różne preferencje. Poniżej jeszcze kilka głosów.

Czy możemy porozmawiać o tym, jak pokazano więcej intensywności i emocji w scenach takich jak ta niż między Daphne i Simonem podczas każdej sceny seksu, którą mieli? To tylko świadczy o tym, że namiętność nie musi być przedstawiana jako coś czysto seksualnego – napisał jeden z fanów na Twitterze, nawiązując do  momentów, kiedy Anthony i Kate bronią się przed swoimi uczuciami i unikają pocałunków. 

Nie wiem, czy to niepopularna opinia, ale drugi sezon podobał mi się o wiele bardziej niż pierwszy. Chemia między Anthonym i Kate była o wiele lepsza niż między Daphne i księciem.

Dla mnie sezon 2 o wiele lepszy ❤️ A sceny seksu… Było tam tyle ognia i tak buzowały emocje, że zupełnie nie były mi potrzebne. Ta para według mnie była o wiele bardziej niezwykła i fascynująca od poprzedniej.

Mnie się podobał 2 sezon, choć nie od samego początku, podobało mi się te rosnące uczucie, te rosnące pożądanie , nie wszystko musi skupiać się na seksie.

Pomimo o wiele mniejszej ilości scen niż w pierwszym sezonie, chemia jaka jest między Kate a Anthonym wszystko rekompensuje ðŸ”¥ Nawet gdy się sprzeczali czy poprostu patrzyli działa się magia ðŸ˜

Najlepsze enemies to lovers trafia do #Bridgerton

Co przyniesie 3. sezon? Czy seks w pierwotnej dawce powróci? A może produkcja znowu nas jakoś zaskoczy. PS Czy macie swoją ulubioną scenę seksu z Bridgertonów? I który sezon wolicie?