Na Netflixie możecie obejrzeć już trzeci sezon „Stranger Things”, jedną z najbardziej wyczekiwanych serialowych premier tego roku. Na kontynuację produkcji braci Duffer musieliśmy czekać wyjątkowo długo. Ale opłacało się! W najnowszych epizodach ponownie wyreżyserowanych przez Shawna Levy’ego, od samego początku dzieje się bardzo dużo i trzeba uważnie chłonąć kadr po kadrze, by nadążać za fabułą. Także dlatego, że w trzecim sezonie „Stranger Things” mamy nie tylko nowe wątki, ale również bohaterów. Pierwsze minuty pierwszego odcinka kształtują tło tego, co będzie ciągnęło się przez kolejne. Żeby za dużo nie spoilerować, zdradzimy tylko tyle, że do akcji wkraczają Rosjanie, a większość ujęć trzeciego sezonu rozgrywa się w wywracającym do góry nogami (dosłownie) miasteczko Hawkins centrum handlowym, Starcourt Mall. W trzeciej odsłonie serialowego hitu Netflixa dostajemy też to, czego mogliśmy się spodziewać jeszcze przed premierą, czyli m.in. związek Mike’a z El, Lucasa z Max i niepokojący stan Willa. Ale to nie on w najświeższych odcinkach będzie wystawiony na największą próbę przez zagrażającego po raz kolejny mieszkańcom Hawkins potwora. Zdradzając, kto to będzie, zepsulibyśmy Wam wszystko, więc nie pozostaje nam teraz nic innego, jak odesłać Was na platformę Netflix.

Ci z kolei, którzy bawią się obecnie na Open’er Festival, poza oglądaniem trzeciego sezonu „Stranger Things” mogą również poczuć się jak w serialu, zaglądając do specjalnej strefy na terenie wydarzenia. To salon gier inspirowany tym, który możecie pamiętać z drugiej części produkcji. Można oczywiście zagrać tam na prawdziwych automatach i wygrać serialowe gadżety. Mieliśmy okazję zajrzeć do środka kilka minut przed otwarciem, gdzie chwilę później ciężko byłoby nam zrobić zdjęcia oraz wideo, ponieważ kolejka chętnych do skorzystania z aktywności szybko zdawała się nie mieć końca. Tam też spotkaliśmy się wczoraj z Calebem McLaughlinem oraz Finnem Wolhardem, czyli serialowym Lucasem i Mike’em. Aktorzy są teraz w trasie promującej trzeci sezon serialu, w ramach której zawitali także do Polski. Tak się złożyło, że na Open’er Festival, co dla nich samych było bez wątpienia wyjątkowym przeżyciem. 

Caleb McLaughlin i Finn Wolfhard, czyli Lucas i Mike w Polsce! Rozmawialiśmy z nimi w specjalnej strefie na Open'er Festival 2019

Wraz z kilkoma dziennikarzami z Polski mieliśmy okazję porozmawiać z Finnem i Calebem, zanim odbyła się oficjalna część z ich udziałem na Alter Stage. Nie mogliśmy ich nie zapytać, jak zmieniło się ich życie od kiedy pierwszy sezon ujrzał światło dzienne. Wtedy byli jeszcze dzieciakami, dzisiaj to nastolatkowie - i na ekranie i poza nim. Czy ich bohaterowie mieli na ich duży wpływ?

„To niesamowite, że mam okazję grać w takim serialu, gdzie każdy ma okazję wcielić się w naprawdę nietuzinkową postać. Fajnie, że akurat w moim przypadku jest to Lucas, i że mogłem ukazać różne strony jego osobowości przez te trzy już sezony. Na pewno bardzo dużo się dzięki temu nauczyłem, co jest super” - powiedział Caleb. „„Stranger Things” stało się niezwykle istotną częścią naszego dzieciństwa. I bardzo wyjątkową. Bohaterowie, których zagraliśmy, na pewno mieli na nas ogromny wpływ, ponieważ pojawili się w naszym życiu w dość kluczowym momencie, kiedy dorastaliśmy i uczyliśmy się wielu nowych rzeczy. Na pewno w dużej mierze przez nich jesteśmy dzisiaj tym, kim jesteśmy i robimy to, co robimy” - dodał Finn.

Zobacz także: Marka Pull&Bear stworzyła kolekcję t-shirtów inspirowaną „Stranger Things” 3. Chcemy wszystko!

Mike i Lucas z serialu „Stranger Things” o kulisach pracy i popularności 

Trudno o bardziej popularnych obecnie nastoletnich aktorów na świecie. Oprócz tego, że grają w kultowym już serialu, stali się też bohaterami komiksów i książek, będących uzupełnieniem tego, co można zobaczyć na ekranie. I choć zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie jest to szaleństwo dziejące się wokół nich, starają się trzymać dystans. Dlatego nie sięgną po taką publikację, na której okładce znajduje się ich wizerunek, bo wolą czytać inne rzeczy, a „Stranger Things” to już wystarczająco duża część ich codzienności. Caleb i Finn mają również świadomość tego, że z postaciami, które grają, będą kojarzeni do końca swojego życia. I mają z tego niezły fun, bo „fajnie będzie zobaczyć, jak kiedyś wyglądaliśmy, jak się zmienialiśmy” - uważa serialowy Lucas.

Najdziwniejsza rzecz, jaka spotkała ich od kiedy pracują przy „Stranger Things”? Mnóstwo. Na początku było to przede wszystkim wszystko związane z przyjęciem serialu i ogromną popularnością, jaką zdobył on w mgnieniu oka. Duży wpływ miały na to niesamowicie rozwinięte już media społecznościowe. „Pamiętam, jak wyszedł pierwszy sezon i jakoś po dwóch dniach ktoś napisał do mnie z Brazylii, że podoba mu się serial. Pomyślałem: „Wow, serio, z Brazylii?! To szaleństwo!”. I tak samo było przy każdym kolejnym press junkecie, których było mnóstwo w różnych częściach świata, teraz także w Polsce” - wyznał Caleb. A z serii tych naprawdę dziwnych? „Na przykład pytania od dziewczyn, czy zostanę ich mężem” dla Caleba, „ale też to, że mieliśmy okazję poznać mnóstwo bardzo znanych osób” dla Finna. Ten nie ogranicza się tylko do aktorstwa. Jest członkiem indie-rockowej kapeli Calpurnia. Na pewno rola Mike’a Wheelera w dużej mierze wpłynęła na jej rozpoznawalność, jednak młodemu aktorowi zależy na tym, by „rozdzielać te dwie ścieżki”.

Zobacz także:

Zobacz także: „Sex Education”: O seksie i nie tylko rozmawiamy z Gillian Anderson oraz pozostałą obsadą nowego serialu Netflixa [WIDEO]

„Żyjemy w najfajniejszych czasach. W końcu można nakręcić taki serial, jak „Stranger Things!”

Caleb McLaughlin to rocznik 2001. Finn Wolfhard jest o rok młodszy. A mimo to doskonale znają lata 80., które bracia Duffer w swoim serialu ukazali doskonale. To w dużej mierze dzięki nim znowu fancy stały się walkmany, BMX-y i walkie-talkie. Czy obracając się wokół takich gadżetów, z którymi wcześniej nie mieli do czynienia, serialowi Mike i Lucas zamarzyli, by cofnąć się w czasie? „Nie bardzo, bo nie do końca zachwycaliśmy się tymi rzeczami, a bardziej dowiadywaliśmy się o nich, jak na lekcjach historii o innych rzeczach z przeszłości. Może kiedyś, jak będziemy trochę starsi, popatrzymy na to z innej perspektywy” - uważa McLaughlin.

Nie oznacza to jednak, że pracując nad swoimi postaciami, nie przygotowywali się do roli bardziej zagłębiając w dekadę, w której znaleźli się dzięki Dufferom. „Wszystko sprowadzało się do oglądania filmów, a także zadawania pytań naszym rodzicom o tamten okres, jak to wszystko wyglądało, co wtedy były naprawdę ważne”. Trudno wymagać od nich bardziej sentymentalnego podejścia. W końcu wychowali się w latach, kiedy każdy korzysta z internetu i smartfona. Czy zdarzyło im się googlać na swój temat? Kilka razy. Caleb wpisywał w wyszukiwarce ile ma wzrostu, po czym okazało się, że po sieci krążą nieprawidłowe dane (żeby rozwiać wszelkie wątpliwości - mierzy 172 cm). A w serwisie IMDb pominięto sporo jego ról, choćby tych na Broadwayu. „Więcej zaufania, ludzie!” - żartuje. Finn woli nie wiedzieć, co można o nim przeczytać w sieci. Ale nie narzeka, bo jak mówi, „żyjemy w najfajniejszych czasach. W końcu można nakręcić taki serial, jak „Stranger Things!”.

Zobacz także: „Stranger Things” w świecie LEGO. Powstały klocki inspirowane serialem Netflixa!