Niektórzy z nas wciąż głowią się nad tym, jak to się stało, że przed chwilą był czerwiec i najlepsze w życiu wakacje w Grecji, a za chwilę będzie kupowanie cioci prezentów i zastanawianie się, czemu znowu przegrałam życie w sylwestra. Tak, Boże Narodzenie coraz bliżej. Jeśli na ich perspektywę cieszycie się nieprzesadnie, mamy coś specjalnie dla was. Świąteczne filmy dla tych, którzy nie przepadają za świętami. No dobrze, świąteczne może nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale Boże Narodzenie się w nich pojawia i odgrywa ważną rolę. Nie do końca wprawią was w uroczysty nastrój, ale przynajmniej będziecie się na nich dobrze bawić. Enjoy!

 Nie taki święty: „Zły Mikołaj”, reż. Terry Zwigoff (2003)

Szybkie ostrzeżenie: nie jest to film dla małych dzieci. „Zły Mikołaj” zrywa z wizerunkiem poczciwego staruszka, który spełnia bożonarodzeniowe życzenia. Billy Bob Thornton w roli cynicznego złodzieja, od którego na odległość czuć alkohol, podbił serca widzów i widzek na całym świecie. Czy zdobędzie również twoje?

 

Obrazoburczo na święta: „Żywot Briana”, reż. Terry Jones, 1979

Choć nie ma tu choinki, bez dwóch zdań jest to film idealny na święta. W końcu wszystko zaczyna się od tego, że „w Betlejem w Betlejem wielka radość się dzieje”. Oto w wigilijną noc w stajence na świat przychodzi dziecię o imieniu Brian. I tak się dziwnie składa, że ludzie biorą go za Mesjasza.

Obrazoburcza komedia z 1979 r. w reżyserii Terry’ego Jonesa, w której wystąpili m.in. Graham Chapman, John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones i Michael Palin, to klasyka Monty Pythona. Jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie widziałyście lub nie widzieliście, zróbcie sobie prezent i obejrzyjcie „Żywot Briana”. Będziecie zadowolone i zadowoleni.

 

Klasyka w prezencie: „Edward Nożycoręki”, reż. Tim Burton (1990)

Ten fakt sprawi, że na chwilę między neuronami w waszym mózgu nastąpi zwarcie. „Edward Nożycoręki” ma już ponad… 30 lat. To z pewnością nie jedyny, ale na pewno doskonały powód, by go obejrzeć go ponownie, zwłaszcza przy okazji Bożego Narodzenia. I zwłaszcza, że – nawet jeśli to nie będą białe święta – Edward (Johnny Depp) ponownie przypomni nam wszystkim, skąd się bierze śnieg, rzeźbiąc przepiękne rzeczy w lodzie.

Zobacz także:

Chyba trzeba mieć kamień zamiast serca, żeby nie wzruszyć się tą opowieścią o niedokończonym dziele szalonego wynalazcy… Chłopak z ostrymi jak brzytwa nożycami zamiast dłoni, który zakochuje się w pięknej nastolatce (Winona Ryder), przypomina nam, że wszyscy jesteśmy trochę niedopasowani. Świetny przekaz do zapamiętania. Dobrze mieć go w głowie nie tylko przy wigilijnym stole.

Erotycznie pod choinkę: „Oczy szeroko zamknięte” reż. Stanley Kubrick (1999)

To taki dziwny świąteczny film, który ma formułę erotycznego thrillera, a od opowieści wigilijnej ważniejsza jest tu perwersja. Nie zmienia to faktu, że Boże Narodzenie w „Oczach szeroko zamkniętych” widać, słychać i czuć: cała akcja zawiązuje się przecież na świątecznej imprezie, a ulice Nowego Jorku są upstrzone świątecznymi światełkami i dekoracjami. Co jeszcze widzimy na ekranie?

Stanley Kubrick portretuje towarzyską śmietankę Manhattanu, nieco znudzoną, nieco rozpasaną. Nicole Kidman i Tom Cruise wcielają się w atrakcyjne małżeństwo, które wikła się w sieć seksualnych obsesji i zazdrości. Poszukiwanie erotycznego spełnienia wystawia na próbę nie tylko ich związek.

Święta bez stereotypów: „Carol”, reż. Todd Haynes (2015)

Nowy Jork, lata 50 XX w., akurat zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Na zakupy do sklepu, w którym pracuje Therese (Rooney Mara) przychodzi szykowna Carol (Cate Blanchett), chcąca kupić dla swojej córki prezent. Pozostawiona w sklepie rękawiczka staje się pretekstem do kolejnego spotkania, a między kobietami rodzi się uczucie… Co będzie dalej? Powiem tylko tyle, że adaptacja głośnej powieści Patricii Highsmith w reżyserii Todda Haynesa została okrzyknięta jednym z najpiękniejszych filmów o miłości poprzedniej dekady.

Jakbyście jeszcze nie byli przekonani: Rooney Mara za swoją rolę została nagrodzona Złotą Palmą na 68. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Film był też nominowany w sześciu kategoriach do Oscarów. I choć żadnej statuetki nie dostał, ręczę – „Carol” warto obejrzeć.

 

Święta inaczej: „A Very Murray Christmas”, reż. Sofia Coppola (2015)

To nie będzie najlepszy film, jaki zobaczycie w życiu. Ale jeden z bardziej pojechanych na pewno. Musicie się z nim zapoznać chociażby dlatego, że wyreżyserowała go Sofia Coppola, a wystąpiły w nim same gwiazdy. Kogo tu nie ma! Jest Bill Murray, George Clooney, Paul Shaffer, Amy Poehler. Na tym nie koniec. Towarzyszą im: Michael Cera, Chris Rock, David Johansen, Maya Rudolph. I jakby to powiedzieć… To wciąż dopiero początek. Na ekranie zobaczymy jeszcze takie znakomitości jak: Jason Schwartzman, Jenny Lewis, Rashida Jones, Miley Cyrus, Julie White i Dimitri Dimitrov. A o co w ogóle chodzi? W wigilijny wieczór Bill Murray czeka na zaproszonych gości. Jednak z powodu śnieżycy oczekiwani nie przybywają. Zaczyna się więc dość niezwykłe „karaoke”… Jest muzycznie, komediowo, melancholijnie, dziwacznie. Nic, tylko oglądać.

 

Święta pełne mroku: „Cicha noc”, reż. Piotr Domalewski (2017)

Na tym filmie za dobrze nie będziecie się bawić. Ale musi się pojawić w tym zestawieniu na wypadek, gdybyście zapomnieli: dlaczego nie znosicie świąt, a czasem też swojej rodziny i kraju, w którym, żyjecie. Mamy tu szarą zimę bez śniegu, brzydką jak noc prowincję, uwalaną w błocie, kradzioną choinkę i prezent przekazywany z pokolenia na pokolenie: alkoholizm. Ta wigilia na zawsze odmieni życie rodziny, którą oglądamy.

Niezwykle dojrzały debiut filmowy Piotra Domalewskiego z Dawidem Ogrodnikiem, Tomaszem Ziętkiem i Arkadiuszem Jakubikiem w obsadzie z pewnością skutecznie zagłuszy pierwsze dźwięki „Last Christmas” i innych bożonarodzeniowych szlagierów. Macie to jak w banku.