Nowa opcja: randki w ciemno na Tinderze

Jeden z głównych zarzutów wobec Tindera? Powierzchowność. Bazowanie na wyglądzie, żeby się „sparować” to niezłe odzwierciedlenie współczesnego mentalu: płytkość, brak zaangażowania, banał. Nic dziwnego, że tak wiele randek z Tindera jest nieudanych, a karierę na nim robią tacy jak Shimon Hayut (aka Simon Leviev, bohater najnowszego hitu Netflixa „Oszust z Tindera”)

Jeśli porównamy tę aplikację do supermarketu (a Tinder bywa do niego porównywany), to szybko zorientujemy się, co jest nie tak. Często rzeczywiście „kupujemy oczami”, ale ostatecznie nie liczy się opakowanie, tylko to, czy produkt, za który płacimy, działa. Na Tinderze często „produkt” nie działa tak jak chcemy (tym bardziej, że do „pudełka” nie ma dołączonej instrukcji użytkowania, a o samym „towarze” też niewiele wiadomo). Ba, nierzadko się okazuje, że nawet opakowanie jest nie takie, jak na zdjęciu.

Robiąc ukłon w stronę tych, którzy nie chcą „kupować opakowania”,  Tinder w końcu stworzył coś dla użytkowników, którzy zamiast na siebie patrzeć, wolą mieć z drugą osobą wspólne tematy do pogadania.  Choć tak naprawdę nowa funkcjonalność to oczywiście kolejny pomysł na zwiększenie monetyzacji - poprzez wejście w trendy, które aktualnie „vajbują” z Gen Z.

Doświadczenie odzwierciedla nawyki Generacji Z, która ceni sobie autentyczność i nawiązuje do jej nostalgii za najntisami i czasów randkowania w świecie przed smartfonami – czytamy w oficjalnym komunikacie.

Mniejsza o intencje... Tak czy inaczej Tinder niebawem zostanie wzbogacony o nowy tryb o nazwie Blind Date, czyli randka w ciemno. Na czym to ma polegać?

Tinder: randki w ciemno - jak to ma działać?

W ramach tej funkcjonalności użytkownik czy użytkowniczka będą musieli odpowiedzieć na serię pytań. Na podstawie udzielonych odpowiedzi algorytm wskaże osoby, które mają największą szansę okazać się dla siebie odpowiednie. Apka od razu umożliwi tym użytkownikom czy użytkowniczkom wymianę wiadomości.

Dopasowane w ten sposób pary będą wiedziały jedynie, jakich odpowiedzi udzieliła druga strona (by mieć jakieś zaczepienie do konwersacji). Co ciekawe, czat będzie miał limit czasowy. Po jego wyczerpaniu wymiana wiadomości już nie będzie możliwa - chyba że „zmatchowani” zaakceptują nawzajem swoje profile. Wtedy dalsza komunikacja będzie odbywać się już w klasyczny (dla Tindera) sposób.

Serwis poinformował, że testował już usługę na wybranych grupach użytkowników i wyniki były „obiecujące”. Osoby z niej korzystające miały o 40 proc. więcej „sparowań” niż w normalnym trybie. Funkcja randek w ciemno jest już dostępna dla amerykańskich użytkowników Tindera. Do Polski ma trafić „w najbliższych tygodniach”.

Zobacz także:

Jakie pytania zada apka w trybie randki w ciemno? Zapowiadając nową funkcjonalność, Tinder podał przykłady. „W porządku jest nosić koszulkę ___ razy, zanim się ją upierze” czy „Używam keczupu do ____” – to tak na „rozruch”. Jak zatem widać, nie są to pytania o esencję życia i sens naszego istnienia we wszechświecie. No ale cóż, jaki czasy, taka głębia.