Gdybym miała wybierać, jakich kosmetyków będę używać do końca życia postawiłabym na te z kategorii „pielęgnacja”. Wyznaję zasadę make-up no make-up, więc kolorówkę testuję głównie z racji pracy i samej ciekawości (dobrze być na czasie!). Podstawą mojej kosmetyczki są więc produkty do pielęgnacji. Muszę mieć dobry krem nawilżający i krem pod oczy, balsam do ciała, uwielbiam maseczki w płachcie i płatki pod oczy na opuchliznę, które przed użyciem chłodzę w zamrażarce (ostatnio używam tych żelowych Arbonne). Moja codzienna rutyna to jednak nie tylko pielęgnacja, ale i oczyszczanie. Od lat makijaż zmywam płynem micelarnym Bioderma, a moim ulubionym żelem do twarzy jest krem-żel AA do cery atopowej z linii Help (nie mam skóry atopowej, ale to jedyny kosmetyk, który mnie nie uczula, świetnie myje i nie wysusza). Długo szukałam dobrego produktu do demakijażu, testowałam wszystkie możliwe nowości od pianek, po rękawice i jakieś dziwne urządzenia. Nic nie spełniło moich oczekiwań. Aż do niedawna.

W ubiegłym roku do Polski weszła marka Fresh, którą znam ze Stanów Zjednoczonych. Z wycieczek do Nowego Jorku przywoziłam sobie jej nawadniające kremy, ale dużo słyszałam też o jej maseczkach i produktach do oczyszczania. Do kwestii urody podchodzę jednak z dużą rezerwą – nie lubię wydawać nie-wiadomo-ilu pieniędzy tylko po to żeby sprawdzić coś, o czym mówią wszyscy. Więc płacenie 38$ za żel do mycia twarzy na bazie soi, prawdziwy bestseller marki, wydawało się dla mnie grubą przesadą (krem to co innego, na to mogę wydać (prawie) każde pieniądze! No i na genialną nawilżającą trzystopniową maseczkę w płachcie Belif...).

Ale w związku z debiutem Fresh na polskim rynku (dostępna jest wyłącznie w perfumeriach Sephora) dostałam do przetestowania właśnie sojowy żel marki, hit hitów o którym naczytałam się na zagranicznych forach. I przepadłam. Wprawdzie u nas kosztuje 189 zł (czyli niemało) szczerze powiem, że to najlepiej wydane 189 zł na kosmetyki. Soy Face Cleanser ma delikatną żelową konsystencję i zmywa makijaż lepiej niż płyn micelarny! Spodoba się więc wszystkim fankom szybkiego i nieinwazyjnego demakijażu, do którego nie potrzeba używać więcej niż jednego produktu. Nie podrażnił mi skóry (producent zapewnia, że jest odpowiedni do każdego jej rodzaju), zmył cały podkład łącznie z tuszem do rzęs (!) nie pozostawiając po make-upie ani śladu. Oczyścił skórę z zanieczyszczeń i (zgodnie z opisem produktu) pozostawił ją miękką i nawodnioną. Cała czynność zajmuje w dodatku sekundy, nie trzeba męczyć się ze zmywaniem rozmazanej maskary.