Chyba znalazłam nowe hobby. Od pewnego czasu sprawdzam, jak moja twarz wygląda po nałożeniu (bardzo popularnych obecnie) filtrów na Instagramie. I… Szczerze? Często nie jestem się w stanie rozpoznać. Filtry całkowicie zmieniają rysy twarzy – najczęściej wyszczuplają ją albo uwydatniają kości policzkowe, do tego wygładzają skórę, powiększają usta, a także modelują i wypełniają brwi. Niektóre z nich umożliwiają również dodanie opalenizny bądź piegów. Rzadko dzielę się efektami z moimi znajomymi, ale naprawdę można byłoby z tego stworzyć galerię „50 (zupełnie różnych) twarzy Asi”. Albo kogokolwiek innego, kto zacząłby testować filtry na Instagramie. Teraz się z tego śmieję, ale wiem, że jeszcze kilka lat temu – gdy byłam nastolatką – patrzyłabym na to zupełnie inaczej. Poza tym mam świadomość tego, jak negatywny wpływ mają filtry na inne osoby. 

Czy filtry powinny zniknąć z Instagrama?

Już kilka razy brałam udział w dyskusji na temat tego, czy filtry na Instagramie (oraz w innych aplikacjach) powinny zostać zakazane. Poza tym pytano mnie o opinie na temat osób, które nie pokazują prawdziwej, tylko „ulepszoną” (cokolwiek to znaczy) wersję siebie. Być może to kogoś zaskoczy, ale – mimo tego, że sama nie lubię tego rodzaju rozwiązań – nie uważam, aby całkowite usunięcie filtrów było absolutną koniecznością. Pamiętajmy, że filtry filtrom nierówne. Część z nich nie zmienia bowiem naszego wyglądu, tylko np. służy rozrywce (gry, challenge, śmieszne nakładki…). Jestem jednak za tym, by zadbać o kilka kwestii, dzięki którym przestaną być tak bardzo szkodliwe dla niektórych odbiorczyń i odbiorców jak są teraz. Jedna z nich to konieczność informowania o tym, że dany filtr został przez kogoś użyty. Co jeszcze?

Porównajmy nakładanie filtrów na twarz do korzystania z zabiegów medycyny estetycznej. Jeśli chcemy coś zmienić w swoim wyglądzie, mamy do tego pełne prawo – najważniejsze jest bowiem to, by czuć się dobrze w swoim ciele. Ale nie ukrywajmy tego. Choć mogłoby się wydawać, że operacje plastyczne nie są już tematem tabu (hello, mamy 2022 rok), to nadal wiele gwiazd, osób znanych w mediach społecznościowych i nie tylko zaprzecza, że „poprawiało” wygląd za pomocą skalpela. Tym samym doprowadza do obniżenia poczucia własnej wartości wśród (przynajmniej niektórych) swoich odbiorczyń i odbiorców. Podobnie może być po przerobieniu zdjęcia w popularnych programach graficznych, aplikacjach lub po nałożeniu filtrów. Chcecie wygładzić skórę albo zakryć pryszcza, który niespodziewanie pojawił się na waszej twarzy? Spoko, rozumiem to. Jednak pozostańcie szczerzy ze swoimi obserwatorkami oraz obserwatorami. Nie udawajcie, że nie kombinowałyście czy kombinowaliście przy zdjęciach. Gwarantuję, że wiele osób doceni takie – nazwijmy to – szczere podejście.  

Co więcej, zdecydowanie warto wystrzegać się wypowiedzi w stylu: wyglądam dziś tak źle, że nie mogę pokazać wam się bez filtra. Nie chce was straszyć. Bo co w takim momencie ma pomyśleć osoba, która np. boryka się ze zmianami skórnymi, ma opuchniętą twarz albo nie umyła danego dnia włosów? Ma się zamknąć w domu? A najlepiej jeszcze zasłonić okna? Naprawdę czas, byśmy zaprzyjaźniły się i zaprzyjaźnili się z takim terminem jak czułość – względem siebie, jak również innych osób. Przecież jesteśmy tylko ludźmi. Daleko nam do doskonałości. Nasza skóra ma określoną teksturę, natomiast ciało ma fałdki, rozstępy itp. Zmieniamy się, starzejemy się. A czasem po prostu nam się nie chce albo nie mamy siły, żeby być (uwaga, nienawidzę tego określenia) najlepszą wersją siebie. I to jest okej. Nie musicie stawać się nią na siłę – bo ktoś inny wam każe, bo społeczeństwo tego wymaga. Nie jesteście przez to gorsze / gorsi albo mniej wartościowe / wartościowi. 

Filtry na Instagramie a rzeczywistość 

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. Jako użytkowniczki oraz użytkownicy mediów społecznościowych, na czele z Instagramem powinnyśmy i powinniśmy mieć świadomość tego, że nie wszystko, co widzimy w aplikacji, jest takie samo w rzeczywistości. Kilka lat temu mówiono o tym w kontekście „idealnego życia” (ciągłych podróży, jedzenia na mieście, nowych ubrań czy wiecznie grzecznych dzieci), natomiast teraz głównie w związku z wyglądem. Pamiętajcie, że wiele czynników ma wpływ na to, co widzicie na zdjęciach, w tym m.in. odpowiednia poza, światło, ustawienie aparatu czy ubranie, a konkretnie jego kolor i fason. Do tego oczywiście dochodzą filtry. Dlatego najgorsze, co możecie sobie w tym wypadku zrobić, to porównywać się do obrazów z mediów społecznościowych. 

Coraz większym zainteresowaniem cieszą się teraz tak zwane Reelsy na Instagramie, w których dziewczyny biorą pod lupę temat popularnych filtrów. Niektóre podchodzą do temu z dystansem i ze śmiechem przyznają, że od tej pory będą udawać, że wyglądają tak w życiu realnym. Inne natomiast nie kryją swojego zaskoczenia, a czasem nawet oburzenia w związku ze stopniem, w jakim filtry przekłamują rzeczywistość. 

Poniżej znajdziecie filmik, którego autorka stwierdziła: to nie jest moja twarz. Przyznała, że jest w szoku. Skorzystała z filtra, ponieważ wyróżniał się ładnymi kolorami. Nie miała świadomości, że całkowicie zmieni jej twarz. To dla niej trudne i mylące – gdy widzi filtr u innej osoby, nie ma świadomości, że ta nie wygląda tak w rzeczywistości, automatycznie się z nią porównuje. A przez to niestety nie czuje się najlepiej. 

Zobacz także:

Obawiam się, że filtry nie znikną w najbliższej przyszłości. Dlatego warto zmienić swoje podejście, co oczywiście nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać. Jeżeli widok (pozornie) idealnych twarzy oraz sylwetek w social mediach negatywnie na was wpływa, to może dobrym posunięciem byłoby kliknięcie „unfollow” i odcięcie się od krzywdzących was treści?