Tak się składa, że nie jesteście akurat w skąpanej w słońcu Toskanii ani nie robicie tripu kamperem po USA? Nic nie szkodzi. Przecież po to (między innymi) istnieją filmy! Dzięki tym tytułom przeniesiecie się w najwspanialsze miejsca bez wychodzenia z domu. I gwarantujemy, że każdy z tych seansów będzie równie niezapomnianym przeżyciem.

Włochy: „Włoskie wakacje”, reż. James D'Arcy

Włochy chyba większości z was kojarzą się z wakacjami i letnimi destynacjami. Jeśli na razie nigdzie się jednak nie wybieracie, najlepszym rozwiązaniem będzie podróż filmowa. Na przykład z filmem Jamesa D'Arcy’ego zatytułowanym właśnie „Włoskie wakacje”. To pełna humoru opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno, by w życiu zacząć coś od nowa. Zwłaszcza, jeśli chodzi o nasze relacje z bliskimi. Do malowniczej Toskanii przyjeżdżają Robert – w tej roli Liam Neeson, oraz jego syn Jack (Micheál Richardson, prywatnie syn Neesona!), by sprzedać rodzinną willę. Ponieważ niespecjalnie za sobą przepadają, chcą zrobić to jak najszybciej. Okazuje się jednak, że dom wymaga gruntownego remontu, więc ich przymusowe wakacje potrwają dłużej niż zakładali. I całe szczęście, bo Toskania latem to zdecydowanie miejsce, gdzie powinno zostawać się tak długo, jak to możliwe! 

Stany Zjednoczone: „Green Book”, reż. Peter Farrelly

Jeżeli jakimś cudem nie widzieliście jeszcze filmu „Green Book” – a powinniście, bo to oscarowy zwycięzca z 2019 roku w aż czterech kategoriach – musicie czym prędzej nadrobić zaległości! To historia o przyjaźni, ale i podróży. Podróży w głąb południowych Stanów Zjednoczonych lat 60., które w tamtych czasach były szczególnie nieprzychylne Afroamerykanom. A to właśnie jeden z nich w postaci wybitnego muzyka Dona Shirleya (Mahershala Ali), wieziony przez Tony’ego Lipa (Viggo Mortensen), postanowił, że da tam kilka koncertów. Ich wspólna wyprawa wystawiła na próbę własne przekonania i zachowania oraz zaowocowała więzią, jakiej żaden z nich wcześniej się nie spodziewał. Po obejrzeniu Green Book zapragniecie, aby również każda wasza podróż była właśnie taką lekcją życia.

Turcja: „Kedi - sekretne życie kotów”, reż. Ceyda Torun

Ten film przypadnie do gustu nie tylko kociarzom! Bo choć pierwszoplanowymi bohaterami „Kedi” są właśnie te przyjazne czworonogi, to równie istotnym elementem jest miasto, które dzięki nim poznajemy, czyli Stambuł. Kto był w Stambule chociaż raz wiem, że to, co na pewno tam zobaczy, to właśnie koty. Są one nieodłączną częścią lokalnej społeczności i żyją na styku dwóch światów – dzikiego i cywilizacyjnego. Większość stambulskich kotów nie ma właścicieli, ale bynajmniej nie czują się porzucone. Dzięki temu, że mieszkańcy miasta przyzwyczaili się do ich obecności, zwierzęta mogą liczyć na ich wsparcie. Jasne, że bywają też drapieżne, uparte i zdeterminowane, ale potrafią również okazać wdzięczność, wierność i przynieść sporo radości. „Kedi” jest tego najlepszym dowodem.

Francja: „Nasz najlepszy rok”, reż. Cédric Klapisch

Skoro były Włochy, musi być też Francja. I płynąca winem Burgundia. Właśnie tam przenosi nas reżyser Cédric Klapisch w filmie „Nasz najlepszy rok”. To słodko-gorzka opowieść o miłości, rodzinnych perypetiach, przewrotności losu i drobnych przyjemnościach. Główną bohaterką jest Juliette (Ana Girardot), młoda, pracowita i pełna energii kobieta, która nie spodziewała się, że to właśnie na jej barki spadnie ciężar prowadzenia starej, podupadającej rodzinnej winnicy. Żeby przywrócić ją dawnej świetności, musi nie tylko na nowo poukładać rodzinny interes, ale i swoje życie.