Jakie skojarzenia budzi w was hasło „skandynawski styl”? Być może są to meble z Ikei i klopsiki, a może modernistyczy fotel jajo Arne’a Jacobsena. Grubo splecione swetry inspektor Sary Lund z serialu „The Killing”, ale też skórzane ramoneski Lisbeth Salander z „Dziewczyny z tatuażem”. Możliwe, że na dźwięk tego hasła myślicie o dżinsach z Weekdaya, albo – na drugim końcu modowego spektrum – monotonnych ciuchach dostępnych w sieciówkach H&M i COS. Jakie by to nie były skojarzenia, najwyższy czas je zweryfikować. Bo w 2020 roku za hasłem „skandynawski szyk” stoi coś więcej niż estetyczne, czyste, powściągliwe i (wybaczcie) nudne ciuchy.

Kolekcje na sezon wiosna-lato 2020 pokazane na kopenhaskim tygodniu mody były pełne odważnych kolorów, brawurowych wzorów i nieoczekiwanych, wielowarstwowych stylizacji i – najważniejsze – nie było w nich ani jednego wełnianego kardiganu czy szarego swetra. To wspaniale, tym bardziej, że pierwsze skrzypce grały tam kobiety. Podczas gdy wśród domów mody z Francji, Włoch i USA panuje niepokojąca tendencja do obsadzania najważniejszych stanowisk w modzie mężczyznami (Celine, Valentino, Bottega Veneta), w Danii nowe pokolenie projektantek prezentuje kolekcje stworzone w duchu skandynawskiego pragmatyzmu.
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Elizabeth/Victoria Lejonhjärta (@lejonhjerta) Lis 18, 2019 o 10:46 PST

 

Skandynawskie it-girls – kim są influencerki z Danii, Norwegii i Szwecji?

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez MARIANNE THEODORSEN (@marianne_theodorsen) Lis 2, 2019 o 4:26 PDT


Przespacerujcie się przez centrum Kopenhagi, a spotkacie dziesiątki kobiet w lejących sukienkach i praktycznych, sportowych butach przemierzających miasto na rowerze. Są cool, bo brak w nich zadęcia, które spotkacie u mieszkanek Paryża lub Mediolanu. Stylizacje mieszkającej w Oslo Marianne Theodorsen przyprawią każdą minimalistkę o zawroty głowy, pochodzące ze Sztokholmu bliźniaczki Elizabeth i Victoria Lejonhjärta wyglądają jak duet r'n'b z lat 90., natomiast Pernille Teisbaek z Kopenhagi to połączenie dobrego gustu, sportu i monumentalnej elegancji w doskonałych proporcjach. Dorzućmy do tego kopenhaskie supermodelki, takie jak Frederikke Sofie, Freję Behę Erichsen, Caroline Brasch Nielsen i Emmę Leth, a od razu staje się jasne dlaczego uwaga branży mody skupiła w ostatnich latach swoją uwagę (i pieniądze) na północy Europy.
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Pernille Teisbaek (@pernilleteisbaek) Maj 6, 2020 o 11:52 PDT

Scandi chic – najmodniejsze marki ze Skandynawii: Ganni, Saks Potts, Cecilie Bahnsen

Stolica Danii stała się najciekawszym punktem na mapie Europy pod względem przewrotnego, świeżego stylu. Z kolei luksusowe marki takie jak Ganni ściągają do miasta na swoje pokazy najważniejszych kupców i międzynarodową prasę. Z ich uwagi korzystają początkujący skandynawscy projektanci – na przykład Saks Potts bądź Cecilie Bahnsen, których kolekcje są w równym stopniu romantyczne, co niepokojące i mroczne. Wśród propozycji Bahnsen na nowy sezon znajdziecie lniane sukienki jak z „Domku na prerii”, folkowe bluzki i kilogramy romantycznych falban. Ubrania, o których mowa, są bez wątpienia staromodne, ale w jakiś sposób wyglądają też bardzo współczesne.
 

„Sięgam po te sylwetki, bo wywodzą się z czasów, gdy pozwolono kobietom wyglądać superkobieco” – mówi Cecilie Bahnsen, której pokazy budzą skojarzenia z kultowymi „Przekleństwami niewinności” Sofii Coppoli z 2001 roku. Swoje sukienki szyje z lekkich jak piórko, lecz wytwornych tkanin – bawełny, jedwabiu, lnu. Podziwiające jej pokazy dziewczyny przełamują misterną elegancję strojnych sukienek, łącząc je z masywnymi sandałami na płaskiej podeszwie bądź ze sneakersami. W pewnym stopniu to dzięki połączeniu z nowoczesnymi akcesoriami projekty Bahnsen zyskują współczesny wydźwięk. Projektanci tacy jak ona są przedstawicielami nowego nurtu scandi szyku: liczy się nie wtopienie się w tłum, lecz indywidualizm.

Zobacz także:

Skandynawska moda – w jakich sieciówkach ubierają się stylowe Skandynawki?

„Zawsze istniał pogląd, że skandynawskie wzornictwo oparte jest na zdrowym rozsądku. A to niekoniecznie łączy się ze światem wielkiej mody”, powiedział Davi Hellqvist, który redagował serwis Dazed, magazyn Port i szwedzki tytuł Hemma. „Zgodnie z tradycją tego regionu, ubrania mają starczać na długo, ocieplać i być wygodne”. Może i są one zakorzenione w regionie, jednak każdy kto był ostatnio w centrum handlowym czy szukał ciuchów w internecie na pewno zauważył, że skandynawskich marek jest u nas coraz więcej. Po komercyjnym sukcesie Acne, szwedzkiego brandu premium, a także kopenhaskich Ganni i Cecilie Bahnsen, możemy przebierać w ofercie znacznie bardziej przystępnych cenowo markach ze skandynawii. Szwedzkich – Tiger of Sweden, Weekday, Fjallraven, Sandqvist, Vagabond, duńskich – Ilse Jacobsen, Malene Birger, Samsøe & Samsøe, norweskich – Holzweiler.

Zapomnijcie o minimaliźmie. Skandynawska moda się zmienia – i bardzo dobrze. Chcecie ubierać się jak it-girls z Danii, Norwegii i Szwecji? >>> W naszej galerii znajdziecie 10 lekcji stylu, których nauczyły nas Skandynawki.