Adele na dwóch okładkach „Vogue”

Adele powraca. I to w wielkim stylu. Już 15 października światło dzienne ujrzy pierwszy od sześciu lat premierowy singiel wokalistki. Utwór zatytułowany „Easy On Me” jest zapowiedzią czwartego, niezwykle wyczekiwanego albumu Brytyjki. W ramach promocji swojej nowej muzyki autorka hitu „Hello” zgodziła się udzielić pierwszych od dłuższego czasu wywiadów. To jednak nie wszystko. Zdobywczyni piętnastu nagród Grammy wzięła udział w historycznym projekcie – w tym samym momencie została gwiazdą najnowszego wydania magazynu „Vogue” w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Adele szczerze o swoim schudnięciu

W wywiadach towarzyszących okładkowym sesjom zdjęciowym Adele po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała o zmianach, jakie zaszły w jej życiu prywatnym w ciągu ostatnich kilku lat, w tym o swojej imponującej metamorfozie.

O tym, w jaki sposób schudła Adele napisano i powiedziano już chyba wszystko. Kolorowe magazyny i serwisy o życiu celebrytów i celebrytek donosiły, że sławna piosenkarka zawdzięcza swoją nową figurę m.in. diecie SIRT czy wyjątkowo rygorystycznej odmianie pilatesu. W wywiadzie dla amerykańskiego „Vogue’a” 33-latka wspomina o tym, że wiele medialnych doniesień na ten temat było wyssanych z palca.

Ci wszyscy ludzie twierdzili, że mnie szkolili - żali się. - P*****one dziwaki. Nigdy w życiu nawet ich nie spotkałam! - podkreśla.

Adele zaznacza, że ma tylko jednego trenera personalnego i jest nim niezmiennie Gregg Miele. Z wywiadu dowiadujemy się, że artystka ćwiczy na siłowni od trzech lat. Codziennie. Czasami nawet dwa razy dziennie. Gwiazda twierdzi, że w tym okresie prawdopodobnie spędziła ze swoim trenerem więcej czasu niż jakąkolwiek inną osobą ze swojego najbliższego otoczenia.

Wbrew temu, co sądzi wielu fanów, tak częste wizyty Adele na siłowni nie była wcale motywowane marzeniami o wysportowanej sylwetce. Szczupła figura była bowiem jedynie skutkiem ubocznym wzmożonej aktywności fizycznej, a nie celem samym w sobie. W wywiadzie artystka ujawniła, że siłownia stała się dla niej odskocznią od jej problemów natury psychicznej. Adele nie ukrywa bowiem, że od dłuższego czasu zmaga się z silnymi stanami lękowymi i atakami paniki. Na jaw wyszło, że w pewnym momencie rozważała nawet całkowite zakończenie kariery.

Siłownia stała się moim miejscem. Zdałam sobie sprawę, że kiedy ćwiczyłam, nie odczuwałam absolutnie żadnego niepokoju. Nigdy nie chodziło o utratę wagi - podkreśla.

Jej słowa potwierdził trener Miele. Regularne ćwiczenia to jednak nie wszystko. Adele otwarcie przyznaje, że w walce z lękami pomogła jej przede wszystkim psychoterapia.

Adele dała się też, o dziwo, namówić na zwierzenia na temat swojego życia uczuciowego. Ujawniła, że ze swoim byłym mężem, Simonem Koneckim, żyje w zgodzie. Mężczyzna mieszka zresztą po drugiej stronie ulicy, w domu, który ona mu kupiła. Razem spędzają dużo czasu ze swoim dziewięcioletnim dziś synem, Angelo.

Zobacz także:

Ze swoim obecnym partnerem, Richem Paulem, przyjaźniła się już jakiś czas. Zaczęli się ze sobą umawiać jednak dopiero na początku tego roku.

Zawsze tu był. Po prostu go nie dostrzegałam - wyznała.

Zobacz efekty sesji zdjęciowej Adele dla „Vogue’a” już teraz w naszej galerii.

Która okładka podoba wam się bardziej, ta dla amerykańskiego wydania pisma czy któraś z dwóch brytyjskich okładek?