Odejście Wendzikowskiej z TVN miało „drugie dno

Na początku sierpnia 2022 roku Anna Wendzikowska za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała o rozstaniu ze stacją TVN. 41-latka oznajmiła wówczas, że jej zawodowa przygoda z „Dzień Dobry TVN” dobiegła końca, a w związku ze spekulacjami na temat przyczyn nagłego zakończenia – jak sama to ujęła – „najdłuższego związku w jej życiu” reporterka wyjaśniła, że nie została zwolniona. Oświadczyła, że to ona postanowiła odejść.

Przyznała również, że rozstanie z miejscem, w którym pracowała 15 lat, nie było dla niej łatwe i długo dojrzewała do podjęcia tej decyzji. W idealnym świecie wolałabym żeby było inaczej – zaznaczyła, nie kryjąc żalu. Teraz dowiadujemy się więcej na temat kulis nie tylko zakończenia relacji zawodowej, ale i samej pracy w TVN.

Anna Wendzikowska o mobbingu w TVN:  „Nie potrafię już milczeć”

Przepraszam, jeśli to „za dużo prywaty” dla kogoś. Ale potrzebowałam tego oczyszczenia – stwierdziła Anna Wendzikowska, rozpoczynając wpis, który spowodował niemałe poruszenie w rodzimej branży show-biznesu. Piszę to dla siebie siebie, ale i dla wszystkich innych, którzy mierzą się z podobnymi rzeczami. Widzę Was – kontynuowała dziennikarka.

Przez cztery ostatnie miesiące próbowałam tego nie napisać, zostawić, dać spokój, iść dalej. Ale nie potrafię już milczeć. Mówiono mi, ostrzegano: nie mów o tym, nikt nie zrozumie, będzie hejt, a ty będziesz „niezatrudnialna”, stracisz kontrakty.. trudno. Już się nie boję. A jeśli ktoś mnie nie zatrudni, bo stanęłam w prawdzie, to ja i tak nie chcę takiej pracy… – czytamy dalej.

41-latka wyznała następnie otwartym tekstem, że przez lata doświadczała mobbingu w stacji.

Mobbing to takie nowe słowo. Kiedyś poniżanie, gnębienie, krzyki, przekleństwa to była norma w wielu firmach. Na pewno w mediach. Podobnie teksty w stylu: nie podoba się to do widzenia, wiesz, ile osób chętnych jest na twoje miejsce? Do polskiej telewizji trafiłam cztery lata po pracy w Londynie. Znałam inne standardy. Nie miałam na to zgody. Zgłaszałam, jasne, że zgłaszałam. Na początku jest jeszcze ogromne poczucie niesprawiedliwości. Potem się cichnie... – napisała.

Reporterka opowiedziała o szokujących sytuacjach, które (jak twierdzi) miały miejsce w pracy. M.in. zauważyła, że stacja zarzucała jej brak oglądalności. Według słów dziennikarki, były to nieprawdziwe tezy, a kiedy okazało się, że jej wyniki są dobre, wciąż pojawiały się nowe zarzuty kierowane w jej stronę.

Zobacz także:

Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby »gwiazda z telewizji«, a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie – stwierdziła Anna Wendzikowska.

Anna Wendzikowska o depresji i myślach samobójczych

Mama Kornelii i Antoniny opowiedziała też o depresji, której doświadczyła w związku z funkcjonowaniem w toksycznym środowisku i godzeniu się na szkodliwe schematy.

Były leki, były terapia, na jakiś czas pomagało. Ale z przemocą jest tak, że jak się na nią godzisz, to jej poziom rośnie. To nie jest historia o tym, jak byłam źle traktowana, ale dlaczego w tym trwałam. W ciszy i w poczuciu winy, że mnie to spotkało. Najprościej byłoby stwierdzić, że mobbing był przyczyną depresji, ale myślę, że było zupełnie inaczej. Przyczyną mojej sytuacji w pracy były moje nieuleczone traumy i schematy, które sprawiły, że akceptowałam takie traktowanie. A depresja to był bezpiecznik. Wywaliła, żebym zwróciła uwagę na to, co się ze mną dzieje – zauważyła reporterka.

Przyznała również, że w pewnym momencie było tak źle, że w jej głowie zaczęły pojawiać się myśli samobójcze

Pamiętam, jak się zastanawiałam, czy skok z piątego piętra, na którym mieszkam, załatwi sprawę, czy trzeba jednak wejść wyżej. Wpisałam w Google: „z którego piętra trzeba skoczyć, żeby..”. Przeraziło mnie, ile jest w internecie pytań na ten temat – wspomniała

Anna Wendzikowska: „Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie”

Autorka licznych wywiadów z gwiazdami kina opisała również szokujące kulisy wyjazdu na galę rozdania Oscarów.

Nikt nie wie, że poleciałam na wywiad do Los Angeles trzy tygodnie przed porodem. Musiałam mieć pisemną zgodę od lekarza. Cały lot siedziałam jak na szpilkach. Bałam się, że urodzę w samolocie. Nikt nie wie, że poleciałam na jedną noc do Filadelfii zostawiając dziecko z nianią, kiedy miało dwa tygodnie. Wiele osób wie natomiast, że wróciłam do pracy sześć dni po porodzie. Jak strasznie wieszaliście za to na mnie psy. Nie wiedzieliście, jak bardzo bałam się, że ciąża będzie idealnym pretekstem, żeby się mnie pozbyć... a ja potrzebowałam tej pracy, a przynajmniej wtedy, w burzy hormonów, tak właśnie myślałam. Bo byłam sama i miałam dwójkę dzieci na utrzymaniu – wyjawiła 41-latka.

Wendzikowska podkreśliła również, że to ona zapoczątkowała dochodzenie dotyczące nadużyć w stacji. Dziennikarka postanowiła powiedzieć dość przemocowemu traktowaniu w pracy po powrocie z dwutygodniowego pobytu w Gwatemali, który okazał się dla niej swego rodzaju przełomem w myśleniu.

Napisałam e-maila. Nie dla siebie, dla kolegów, którzy może się bali, a może nie czuli, że ich działania mogą coś zmienić. (...) Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które skończyło się zwolnieniami – oznajmiła reporterka.

Agnieszka Woźniak-Starak wspiera Annę Wendzikowską

Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy od fanek i fanów Anny Wendzikowskiej. Są też nieliczne głosy ze strony osób funkcjonujących w świecie polskiego show-biznesu. Odwagi koleżance pogratulowały m.in. Katarzyna Cichopek  i Katarzyna Glinka, dobrym słowem wsparła ją też Gabi Grzewiecka.

Co ciekawe, wypowiedziała się również  Agnieszka Woźniak-Starak, która wciąż jest zawodowo związana z TVN.

A ja Ci za tego maila już zawsze będę wdzięczna, bo udało się zmienić coś, co było beznadziejne, a wydawało się nie do ruszenia. Trzymaj się Ania – napisała prowadząca „Dzień dobry TVN”.

Czyżby to była jakaś sugestia, że wkrótce usłyszymy więcej o nadużyciach w stacji, która wypromowała tyle gwiazd?

Jeśli ty lub ktoś ci bliski znajduje się w trudnej sytuacji psychicznej, poszukaj pomocy. Zadzwoń na Antydepresyjny Telefon Zaufania (22 484 88 01) (czynny od poniedziałku do piątku od 15:00 do 20:00), gdzie specjaliści udzielą ci rad i pomogą w rozwiązaniu problemu. Możesz też skorzystać z Telefonu Zaufania Młodych (22 484 88 04), gdzie psycholodzy dyżurują od poniedziałku do soboty, od 11:00 do 21:00. Przez całą dobę 7 dni w tygodniu działa też telefon wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym. Aby uzyskać pomoc, zadzwoń pod numer 800 70 2222.