Antek Królikowski zapowiedział kilka dni temu, że na jakiś czas zniknie z mediów. Mierzący się obecnie z kryzysem wizerunkowym aktor wyjaśnił, że ma zamiar skupić się teraz przede wszystkim na swoim zdrowiu. Słowa 33-latka krótko potem potwierdziły opublikowane na łamach serwisów plotkarskich zdjęcia paparazzi. Mąż Joanny Opozdy został bowiem sfotografowany przed jednym z warszawskich szpitali.

Antek Królikowski zdobył się na szczere wyznanie

O tym, że wkrótce możemy się spodziewać ważnego wyznania ze strony Antoniego Królikowskiego było wiadomo już od ponad miesiąca. Przypomnijmy, że pod koniec lutego, gdy aktor po raz pierwszy odniósł się do plotek o kryzysie w swoim małżeństwie, zakończył instagramowy wpis następującymi słowami:

Kiedyś Wam opowiem coś o sobie, bo mam wrażenie że muszę, a tymczasem wybaczcie, ale mam ważniejsze sprawy na głowie niż kręcenie medialnych afer. Liczy się życie. Wszyscy potrzebujemy spokoju i pokoju.

Antek Królikowski opowiedział o swojej chorobie

Teraz wiemy już, co dokładnie Antek Królikowski miał na myśli, pisząc powyższe słowa. W wyemitowanym wczoraj odcinku reality show „Przez Atlantyk” aktor po raz pierwszy publicznie opowiedział o swojej chorobie.

Wszystko zaczęło się od tego, że w 2016 roku zostałem zaproszony do udziału w programie rozrywkowym i nagle na scenie, coś wyszło gdzieś z trzewi, przez gardło i do mózgu. Nagle miałem paraliż całej lewej strony twarzy. 6 grudnia, na Mikołaja dostałem taki „prezent” w postaci diagnozy - zaczął.

Okazuje się, że gwiazdor filmu „Bad Boy” choruje na nieuleczalną i stale postępującą chorobę układu nerwowego – stwardnienie rozsiane.

SM, czyli stwardnienie rozsiane. Nieuleczalna choroba z centralnego układu nerwowego. Ze świadomością tej diagnozy żyję od 2016 roku. Staram się żyć aktywnie - wyznał.

Znany w ostatnim czasie z kontrowersyjnych wypowiedzi i czynów celebryta przyznał, że choroba początkowo nie wpływała znacząco na jego życie. Przy okazji zdradził też, że jest pod stałą opieką lekarzy, którzy regularnie kontrolują jego stan zdrowia.

Zobacz także:

Każdy traktował mnie super fair i nikt nie traktował mnie jak chorego, bo to wszystko naprawdę jest w głowie, jeśli chodzi o SM. To w głowie mam ogniska zapalne, które są wygaszone przez leczenie, które stosuję co miesiąc w szpitalu - wyjaśnił.

Są takie momenty, w których człowiek się zastanawia, po co to wszystko - dodał.

Ojciec małego Vincenta zwrócił uwagę na to, że dziennikarze i internauci często brali objawy jego choroby za oznaki upojenia alkoholowego lub spożycia innych substancji odurzających.

Od lat ludzie mówią: widać, że naćpany albo pijany. To bywa mega denerwujące. Jeśli los tak chciał, to mam poczucie, że jednak jestem winien światu, żeby pokazać, że mimo choroby można żyć, mieć syna i spełniać się zawodowo. Można nawet przepłynąć Atlantyk. Można wszystko, tylko trzeba bardzo chcieć i mieć wokół siebie dobrych ludzi. Czuję, że to może być dla kogoś ważne - stwierdził.

Królikowski wytłumaczył też, dlaczego zdecydował się na tak bardzo osobiste wyznanie przed kamerami TVN.

Nie jestem dobrym przykładem, ale każdego dnia walczę o to, żeby dobrze żyć i żeby być szczęśliwym człowiekiem. I będę starał się dawać to świadectwo ludziom dopóki żyję - powiedział.

Myślicie, że media i fani zmienią swoje przez to swoje nastawienie do Antka Królikowskiego?

--
W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.