1. Praca w redakcji w niczym nie przypomina filmu „Diabeł ubiera się u Prady”

Osobiście na początku nie miałam takich oczekiwań ani wyobrażeń, ale na swojej drodze zawodowej spotkałam wiele dziewczyn, które głęboko rozczarowały się faktem, że w redakcjach magazynów o modzie nie chodzi się ubranym od stóp do głów w Pradę, Diora czy Chanel. Co więcej, rzadko kiedy ktokolwiek pojawia się w pracy w szpilkach. Chyba, że ma szalenie ważne spotkanie lub prezentację. Nie pijemy szampana do obiadu, jeździmy do redakcji komunikacją miejską, a zakupy robimy tam, gdzie Wy. W Zarze, H&M, zamawiamy na Zalando lub u polskich marek. W naszych szafach nie zobaczycie wyłącznie markowych ubrań. No i nie jesteśmy zadufanymi w sobie snobkami, ale to chyba oczywiste.
 

2. Redaktorki z branży mody to normalne dziewczyny, takie jak Wy

Pamiętam, jak po raz pierwszy kilka lat temu od jednej z czytelniczek usłyszałam entuzjastyczny komentarz: „Jesteś taka normalna!”. A jaka miałabym być? Filmy, seriale i książki o branży mody, a także mitologia na której wyrosła postać Anny Wintour sprawiły, że wielu osobom redaktorki są niedostępne, zimne i ogólnie – nie porozmawiasz z nimi. Patrząc na naszą redakcję w Glamour.pl, powiedziałabym raczej, że trzeba uważać żeby nie zostać zagadanym. Jesteśmy normalne, bo praca w redakcji, choć świetna i bardzo prestiżowa, wciąż jest pracą, którą należy dobrze wykonywać. Tutaj nie chodzi o „wyglądanie”. Musimy mieć coś w głowach, żeby każdego dnia tworzyć dla Was nowe artykuły, wywiady, cykle, dyskutować w social mediach. Nie powielajcie więc krzywdzącej opinii, że dziewczyny z mody są mało inteligentne, znają się tylko na ciuchach, ich pasją są zakupy i skupiają się wyłącznie na swoim wyglądzie. Zawód redaktorki to ciągła nauka, nieustanne zdobywanie nowej wiedzy, bycie na czasie ze wszystkim i we wszystkim. Zgodnie z tym, co powtarzano mi na studiach – dziennikarz nawet jeżeli zajmuje się wyłącznie ekonomią, polityką lub właśnie modą, musi mieć pojęcie co dzieje się we wszystkich pozostałych dziedzinach życia, zawsze musi mieć głowę otwartą, bo wiedza i obeznanie to podstawa w tej profesji. Tego wymaga odpowiedzialność, którą niesie za sobą ten zawód. Warto zapamiętać sobie jeden z cytatów Grace Coddington, legendarnej stylistki Vogue: „Miej oczy zawsze otwarte, cokolwiek ujrzysz może cię zainspirować”. Amen.
 

3. Hasło przewodnie: czas to pieniądz!

Dosłownie! Kiedy z mojego małego, rodzinnego miasteczka przeprowadziłam się do Warszawy, czas dla mnie gwałtownie przyspieszył. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym, żeby ludzie wbiegali po ruchomych schodach. Podobne tempo ma praca w redakcji online. Każda minuta jest cenna, news goni news, a konkurencja nie śpi. Gdzie możemy staramy się zaoszczędzić choćby chwilę, czy to przy szybkim wgrywaniu artykułów w system, obrabianiu zdjęć czy zapowiadaniu materiałów w social mediach. Doceniamy więc wszystkie technologiczne ułatwienia, jak chociażby funkcja błyskawicznego przesyłania plików (danych, zdjęć, filmów, tekstów) OneHop w laptopie Huawei MateBook 13 (1000 zdjęć w 2 minuty!), który ostatnio testowałam. Bo praca w redakcji to nie tylko kawki, spotkania, super prezentacje na mieście i zagraniczne wyjazdy. To codzienna gonitwa, bo pamiętajcie, że internet nie śpi. Całą dobę żyje sieć, Instagram czy Facebook. Wymaga to od nas bycia w ciągłym pogotowiu i oswojenia się z pracą pod presją czasu.

4. Tak, praca może być pasją

Nie jest łatwo, nie leżymy i nie pachniemy, ale przynajmniej kochamy to, co robimy. Żaden dzień nie jest podobny do innego (rutyna by mnie zabiła), dużo się dzieje, pracujemy z kreatywnymi ludźmi i w branży, która zmienia się na naszych oczach. W pracy w redakcji łączymy wszystko co lubimy, czy chodzi o oglądanie seriali, o których później piszemy, czy o testowanie kosmetyków lub przeprowadzanie wywiadów z naszymi ulubionymi aktorami.

Do ludzi, którzy rzucali mi ten wyświechtany reklamowy slogan, że praca może być pasją, podchodziłam kiedyś z nazwijmy to – ironią i dystansem. Wierzyłam, że zdarza się to (jeżeli już) niewielkiej grupie osób. Dopóki nie okazało się, że sama zarabiam na pisaniu, na czymś, co od dziecka sprawiało mi największą frajdę. Wymagało to ode mnie ogromnego wkładu pracy, poświęcenia, ale po latach mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś innego.
 

5. Ludzie mody nie jedzą

Serio? Kto to wymyślił?! Ulubione danie mojej redakcji to pizza, a kiedy mamy cheat day zajadamy lody lub Kinder Country. I nie ma w tym nic nadzwyczajnego, chodzi o balans, podejście do siebie i swojego ciała z głową. Chodzi o ZDROWIE. Dlatego nie katujemy się dietami, stawiamy jeżeli już to na jakościowe jedzenie i ruch, ale też mamy gorsze dni kiedy ratuje nas tylko margherita. Bliska jest nam też idea magazynu Glamour, która mówi o akceptacji swojego ciała i byciu dla siebie miłą. Oraz dla innych, ale to już zupełnie oddzielna sprawa.
 

6. Trzeba być przygotowanym na niezapowiedziane

Nie ukrywam, że to dla mnie najtrudniejsza kwestia. Lubię mieć wszystko przygotowane, zaplanowane i pod kontrolą, ale nawet jeżeli wieczór wcześniej spiszę sobie plan kolejnego dnia... po przyjściu do redakcji może okazać się, że nawet w połowie już tak nie wygląda. Elastyczność to podstawa w pracy dziennikarskiej, szczególnie jeżeli tak jak ja, zarządzacie redakcją i jesteście odpowiedzialni za jej wyniki. Umiejętność dostosowywania się do zmieniającego się czasu i miejsca opanowałam do perfekcji, między innymi dlatego, że zawsze noszę ze sobą komputer. Pracuję dzięki temu w taksówkach stojąc w korkach, czy przed spotkaniem czekając na spóźniającą się osobę. Przez telefon obsługuję social media i sprawdzam pocztę oraz wysyłam propozycje redakcyjne dziewczynom z mojego zespołu. Pracuję więc niemalże zawsze i wszędzie, pod warunkiem, że komputer ma wytrzymałą baterię i... w razie czego szybko ją ładuje. Pod tym kątem solidnie testowałam Huawei MateBook 13, który według zapewnień producenta jest wydajny przez 9h pracy biurowej, a do tego ładuje się w 15 minut zapewniając nam 1,5h pracy. Poczułam wyzwanie i zabrałam go na rajd między spotkaniami, podczas których odpalałam prezentacje, a w przerwach obsługiwałam Glamour.pl i kończyłam swoje teksty. Wróciłam do biura pod koniec dnia i... nie musiałam go jeszcze ładować. Przy okazji zauważyłam za to coś jeszcze – jego wagę. Jest połowę lżejszy i bardziej poręczny niż komputer na którym na co dzień pracuję (później sprawdziłam, że waży raptem 1,3kg!), co dla moich pleców okazuje się zbawienne. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że często noszę ze sobą oprócz komputera matę do jogi i cały strój, obiad, notes i kalendarz, a także masę innych (BARDZO POTRZEBNYCH) rzeczy.

I jeszcze jedno – zawsze w redakcji mam marynarkę i bardziej eleganckie buty (jestem fanką sneakersów, nic na to nie poradzę!), w razie gdybym miała niezapowiedziane ważne spotkanie w firmie lub poza nią. Profesjonalizm jest dla mnie szalenie ważny. Zwracam uwagę na to, jak wyglądam na spotkaniach (stanowisko zobowiązuje), jak i na to, co noszę ze sobą. Nigdy nie wykładam na stół zniszczonego notatnika, obklejonego naklejkami komputera, ani połamanego długopisu. Akurat Huawei MateBook 13 ma tak ładny design, że szkoda go zasłaniać (lekka, aluminiowa obudowa odporna jest na zarysowania – kto mnie za ten wie, że to najlepsze, co mogło mi się trafić!).
 

Zobacz także:

7. Życie to nie Instagram

Powtórzę raz jeszcze – ta praca to nie wieczne zakupy i nie wystarczy w niej wiedza, co nowego w Zarze. To co widzicie na Instagramach mojej redakcji lub innych dziewczyn z branży to zaledwie ułamek naszej rzeczywistości. Skrawek, który chcą Wam pokazać, który jest najbardziej atrakcyjny. Nie każda stylistka czy blogerka będzie chciała przyznać, że Fashion Weeki to nie wyłącznie przyjemność. Sama doświadczyłam tego, kiedy kilkanaście razy byłam w Nowym Jorku, Mediolanie czy Paryżu i z komputerem na plecach, potem na czole i pustym żołądkiem biegłam żeby zdążyć na kolejny pokaz, po którym od razu spisywałam relację, a w międzyczasie puszczałam zdjęcia w social mediach. O tym często piszemy Wam też na naszym Instagramie @glamourpoland, że to co widzicie w sieci, to świat wykreowany, warto mieć do niego dystans i... nie myśleć, że ktoś ma lepiej lub gorzej. Nigdy nie wiemy, co kryje się za danym zdjęciem czy nagraniem. Nie warto się nad tym głowić i po prostu bardziej przychylnie spojrzeć na siebie i na swoje życie.
 

8. Pogódź się z tym, że zjawisko FOMO dotyczy także Ciebie

Żyjemy w czasach nadprodukcji wszystkiego, także informacji i bodźców. Nie jesteśmy w stanie być na bieżąco, wiedzieć wszystko i wszystko przeżywać. Social media nie pomagają nam, a jedynie pogłębiają poczucie „niedoinformowania” i „niebywania”. Poczucie tego, że coś nas omija. Ile razy siedząc w piżamie i oglądając seriale widziałyście na Instagramie, że Wasze koleżanki podróżują, są na imprezie/na mieście/w kinie/ze znajomymi/w modnej knajpce i czułyście, że coś Was omija? To zjawisko FOMO, z ang. Fear Of Missing Out, czyli strach przed czymś, że coś nas omija, coś tracimy. Z moimi redakcyjnymi koleżankami śmiejemy się, że wpisane jest to w naszą pracę w Glamour.pl. Nie jesteśmy w stanie być w kilku miejscach jednocześnie, a wiele eventów dzieje się o tej samej porze, nie ma opcji żebyśmy były na bieżąco ze wszystkimi serialami, czy żebyśmy napisały wszystkie najciekawsze newsy danego dnia. I z tym trzeba się pogodzić. Dlatego często, kiedy cała branża gna z wydarzenia na wydarzenie, my wolimy zamknąć się w swoich domach z dobrą herbatą i Netflixem, zrelaksować się i zwyczajnie odpocząć. Pęd dzisiejszego świata może naprawdę dać w kość. Już nie mówiąc o tym, że staramy się oglądać jak najwięcej filmów czy seriali żeby pisać Wam o nich i rekomendować te, warte polecenia. Ostatnie nowości odpalałyśmy akurat na Huawei MateBook 13, który ma (jak na tak niewielki komputer) bardzo duży i dobry wyświetlacz FullView 2k – w dodatku dotykowy! – pozwalający na zobaczenie najdrobniejszych szczegółów (zastosowanie bardzo cienkich ramek wokół ekranu zwiększyło powierzchnię wyświetlania obrazu). Efekt domowego kina na pewno zwiększa fakt, że sam system audio zastosowany w tym modelu to Dolby Atmos (ponoć wyposażone są w niego sale kinowe!), który w pracy dziennikarskiej przydaje się szczególnie przy przeprowadzaniu wywiadów na Skype, kiedy musimy nagrać całą rozmowę na dyktafon. Jakość wypowiedzi musi być wtedy najwyższa tak, by przy spisywaniu nie było wątpliwości, co nasz rozmówca powiedział. Nie jestem fanką ani e-mailowych wywiadów, ani tych telefonicznych, natomiast w którymś momencie pracy zwyczajnie musiałam się z tym pogodzić. Czasowo (i logistycznie, jeżeli to osoba z zagranicy) często jest to w inny sposób niewykonalne. Honor trzeba schować do kieszeni i oswoić się z FOMO.

Artykuł powstał przy współpracy z Huawei i został napisany na najnowszym laptopie marki MateBook 13. Nie wspomniałam o tym wcześniej, ale doceniam to teraz, po spędzeniu kilku godzin nad tym artykułem – model ten wyposażony jest w... tryb ochrony wzroku, który skutecznie filtruje niebieskie światło i pomaga odciążać oczy. Jak dla mnie to prawdziwy must have każdej redaktorki :)