„Dom Gucci” - warto obejrzeć dla Lady Gagi

Rok 476 na zawsze zapisał się w historii jako data przełomowa, bo wyznaczająca koniec świata. A na pewno pewnej jego wizji. Był to świat umiłowania mądrości, heroizmu i wyrafinowania. Dążenia do wzniosłych ideałów i kanonów niedoścignionego piękna. Cywilizacji, która dała podwaliny całej europejskiej kulturze, w szczególności w obszarze myśli filozoficznej i politycznej, prawa, literatury i sztuk pięknych.

Upadek kolosa, jakim było Cesarstwo Rzymskie, położył kres antykowi i symbolicznie rozpoczął średniowiecze. Najazd barbarzyńców ugasił światło, którym cywilizacja grecka i rzymska była dla reszty świata, i zaczęło się błądzenie - jak to określił Francesco Petrarca – w wiekach ciemnych. Dlaczego o tym piszę? Bo oglądając „Dom Gucii” w reż. Ridleya Scotta, nie mogłam uwolnić się od myśli, że ten film pokazuje tę samą historię, powtarzającą się na nowo, wciąż i wciąż bez końca, tyle że w mikroskali.

Oto bowiem oglądamy opowieść o upadku rodzinnego imperium Guccich. Cesarstwa mody i luksusu, doprowadzonego do ruiny przez jedną – jak by nie było – prostą, choć cwaną kobietę. Wcielająca się w Patrizię Reggiani Lady Gaga jest tu jak rozpędzony taran. Nie odróżnia Klimta od Picassa, jest owładnięta obsesją bogactwa, urządza rodowi Guccich jednoosobowy najazd barbarzyńców. Zanim się obejrzą, a już będzie po nich.

Niskie walczy z wysokim, banał z wyszukaniem, zachłanność z nasyceniem, oryginał z podróbką z bazaru. Kreacja Gagi jest popisowa. Przyćmiewa towarzyszących jej aktorów, ma jakąś niebywałą intuicję, która pozwala jej jednej postaci stworzyć całą hordę walczących ze sobą osób i potrzeb. Gdybym mogła przyznawać Oscary, to statuetka w tym roku bezsprzecznie powędrowałaby do niej.

„Dom Gucci” - warto obejrzeć dla zdjęć

Co jeszcze warto powiedzieć o najnowszym filmie Ridleya Scotta? Trzeba przyznać, że jego przedstawienie tragicznej historii miłości spadkobiercy fortuny włoskiego domu mody, Maurizio Gucciego, oraz wspomnianej już Patrizii Reggiani, nie jest pozbawiona wad (przy stole montażowym powinien zasiąść ktoś zdecydowanie bardziej stanowczy, bo dramaturgia w pewnych momentach siada, a nadmiarowość, która jest tu obecna od początku do samego końca, może stwarzać wrażenie zwykłego bajzlu). Ale świetnie się to ogląda – i co tu dużo mówić – po prostu trzeba zobaczyć. Tym bardziej, że zdjęcia, za które odpowiedzialny był polski operator Dariusz Adam Wolski, to jest mistrzostwo świata.

Irytujące w wielu momentach naśladownictwo przez amerykańskich aktorów włoskiego akcentu - wydaje mi się (a przynajmniej chcę w to wierzyć)  - nie jest dziełem przypadku. Wyraźnie słychać bowiem, że postaci, które w najbardziej przerysowany sposób zaciągają po włosku, są tymi, które kierują się najprostszymi instynktami i które noszą w sobie największą obcesowość. Jareda Leto wcielającego się w czarną owcę rodziny, Paola, momentami nie da się słuchać, tak bardzo jest karykaturalny. O Lady Gadze (którą ktoś już zdążył nazwać Lady Macbet z bazaru)  mówi się, że jej akcent brzmi bardziej z rosyjska niż z włoska, do tego stopnia jest intensywny.

Język, którym posługuje się Al Pacino w roli wujka Aldo, jest dokładnie taki, jak trzeba. Z jednej strony zdradza wiejskie korzenie przodków, na których wyrosło imperium Guccich. Z drugiej – reprezentuje już „wielki świat”, pełen blichtru i przepychu, z butikami w Nowym Jorku (swoją drogą Pacino jako jedyny walczy na ekranie o uwagę z Lady Gagą, dając brawurowy popis sztuki aktorskiej).

Zobacz także:

Piękną angielszczyzną, tylko gdzieniegdzie poprzetykaną nadmiernie przeciągniętymi głoskami, posługuje się natomiast Jeremy Irons w roli dystyngowanego seniora rodu Rodolfa Gucciego, a także Adam Driver wcielający się w nieszczęsnego Maurizia. Ten ma bardziej głowę w chmurach niż nadającą się do biznesów. Język, którym się posługuje, wyraża  jego nieporadność wobec harpii, którą wziął sobie za żonę, sprowadzając na wszystkich nieszczęście.

„Dom Gucci” - premiera i zwiastun

Wyreżyserowany przez Ridleya Scotta Dom Gucci” / „House of Gucci”, opowiadający o morderstwie Maurizia Gucciego, z Lady Gagą i Adamem Driverem w rolach głównych, można oglądać na ekranach kin w całej Polsce od 26 listopada. Zobacz trailer, by upewnić się, że warto się wybrać na seans!