„Gdzie śpiewają raki” – o czym jest ta historia?


Wielokrotnie chciałam wytłumaczyć znajomym, na czym polega magnetyzm tej powieści. Ani razu mi się to nie udało. Amerykanka Delia Owens w 2018 roku stworzyła kawałek literatury tak fascynujący, mądry, wstrząsający, mroczny i zarazem pełen światła, że wszelkie próby opisu kończą się kompromitacją próbującego. By się nie kompromitować, posłużę się więc notką polskiego wydawcy (Świat Książki):

 „Gdzie śpiewają raki” to wysmakowana oda do świata przyrody, wzruszająca fabuła o dojrzewaniu i zaskakująca relacja z procesu sądowego. Owens przypomina, że dzieciństwo nas kształtuje definitywnie i że wszyscy bez wyjątku podlegamy wspaniałym, lecz nieokiełznanym sekretnym siłom natury.

Od siebie dodam tylko, że „Gdzie śpiewają raki” (oryg. „Where the Crowdads Sing”) to książka, którą po dotarciu do ostatniej strony zaczęłam natychmiast czytać od nowa. A potem przeczytałam jeszcze we wszystkich znanych mi językach. I chcę do niej wracać bez końca. Dlatego wiem, że ekranizacja jest na starcie skazana na porażkę. Nawet jeśli będzie dobra, to w kontekście literackiego pierwowzoru będzie słaba. Co nie zmienia faktu, że film i tak trzeba zobaczyć...

 „Gdzie śpiewają raki” – twórcy i obsada filmu

...tym bardziej, że wyreżyserowała go Olivia Newton (m.in. „Chicago Fire” i „Dare Me”), wyprodukowała Reese Witherspoon, a scenariusz na podstawie powieści Owens napisała Lucy Alibar. I ta ostatnia wiadomość jest szczególnie dobra. Alibar była bowiem współautorką scenariusza do „Bestii z południowych krain” Benh Zeitlin (za co dostała nominację do Oscara) – tak się składa, że obie te historie sporo łączy. W „Bestiach...” akcja rozgrywa się w krainie zalanej przez powódź o apokaliptycznych rozmiarach, a w jej centrum mamy osamotnioną dziewczynkę i magiczny świat natury. „Gdzie śpiewają raki” z kolei przenoszą nas na bagniska w Karolinie Północnej, której dla porzuconej przez całą rodzinę kilkuletniej Kyi stają się domem.

Obsada wyczekiwanego filmu to kwestia budząca chyba najwięcej emocji (czy raczej wątpliwości). Rolę oskarżonej o morderstwo „Dziewczyny z bagien” dostała Daisy Edgar-Jones, którą doskonale znacie z innej książkowej adaptacji – serialu „Normalni ludzie” na podstawie Sally Rooney.  Odtwórczyni roli Kyi na ekranie będą partnerować m.in. Taylor John Smith („Igrzyska śmierci”, „Ostre przedmioty”) i Harris Dickinson („Czarownica 2”, „King's Man: Pierwsza misja”). W pozostałych rolach wystąpili zaś: Sterling Macer Jr. („Double Down”), Michael Hyatt („Snowfall”) i David Strathairn („Zaułek koszmarów”, „Nomadland”).

„Gdzie śpiewają raki” – data premiery i zwiastun

Światowa premiera filmu  „Gdzie śpiewają raki” miała miejsce 15 lipca.  W Polsce na ekrany kin obraz wchodzi 19 sierpnia. Przed wybraniem się do kina zobaczcie zwiastun. Usłyszycie w nim piosenkę skomponowaną na potrzeby tytułu przez Taylor Swift  – i przez nią wykonaną.

A jeśli jeszcze nie mieliście/ nie miałyście w rękach powieści Delii Owens, nie czekajcie ani chwili. Tym bardziej, że jeśli macie w sobie choć ociupinę wrażliwości, na jednym czytaniu się nie kończy. 

„Gdzie śpiewają raki” – recenzje

Ponieważ premiera filmu w USA odbyła się blisko miesiąc wcześniej niż w Polsce, możemy przygotować się na to, co nastąpi. O dziwo (dla piszącej te słowa), oceny widzów i widzek są wyższe niż można byłoby się tego spodziewać (w serwisie IMBD 11 tysięcy osób oceniło go średnio na 7,1 w skali 10-stopniowej). Recenzje krytyków i krytyczek są jednak zgodne z przewidywaniami. Choć większość recenzentów i recenzentek zwraca uwagę, że film jest porządnie wykonany, nie może mierzyć się z literackim oryginałem

Zobacz także:

Choć solidnie wykonany i poparty angażującymi rolami Daisy Edgar-Jones i Harrisa Dickinsona, „Gdzie śpiewają raki” stara się sprostać popularności materiału źródłowego. W rezultacie otrzymujemy płaską, pozbawioną polotu i mało inspirującą adaptację – czytamy w serwisie „Empire”.

Autorka recenzji, Sophie Butcher zauważa też coś, co bardzo łatwo było zauważyć już w zwiastunie – brak wiarygodności głównej bohaterki na ekranie.

Kłopot z tą wersją „Gdzie śpiewają raki” polega na tym, że nie kupujesz młodej, szczupłej, pięknej, białej Kya jako prawdziwej outsiderki. Dziewczyna z powieści, pokryta brudem i przepełniona zjadliwą samotnością, zostaje oszlifowana i wygładzona – pisze krytyczka.

Podobne wrażenia ma Christy Lemire, która na cenionym blogu filmowym Rogera Eberta podkreśla, że choć produkcja ma świetny klimat, brakuje jej treści i suspensu, rezultat jest „papkowaty” i pozostawia widownię „obojętną”. Wendy Ide w swoim tekście dla „Guardiana” zgadza się z tymi stwierdzeniami, nazywając filmową adaptację powieści Delii Owens „rozmoczoną”.

Cóż, nie pozostaje nic innego, jak iść do kina i wyrobić sobie własną opinię!