Ślub Joanny Opozdy i Antka Królikowskiego to zdecydowanie jedno z najgłośniejszych wydarzeń tego lata w polskim show-biznesie. Choć od szeroko opisywanej w mediach uroczystości minęły już prawie dwa tygodnie, to emocje wokół wielkiego dnia aktorskiej pary wciąż nie gasną. Dziesięć dni po ceremonii świeżo upieczona żona gwiazdora filmu Bad Boy w reżyserii Patryka Vegi opublikowała na swoim oficjalnym profilu na Instagramie wpis, w którym wyjaśnia, z jakiego powodu wcale nie wyglądała na szczęśliwą w dniu swojego własnego ślubu.

Joanna Opozda szczerze o swoim nastroju w dniu ślubu

Gdy do sieci trafiły pierwsze zdjęcia Joanny Opozdy i Antka Królikowskiego zmierzających na swój ślub, od razu pojawiły się komentarze, że młoda para nie wygląda na zadowoloną. Okazuje się, że internauci mieli rację. Odtwórczyni roli Sandry w serialu Barwy szczęścia wyznała, że na chwilę przed powiedzeniem sakramentalnego tak faktycznie nie czuła się komfortowo.

Jak widać na załączonych zdjęciach, przeżywamy z Antkiem najważniejszy dzień w naszym wspólnym życiu, a mimo to nie jesteśmy uśmiechnięci i zadowoleni... - pisze Opozda.

Joanna Opozda o cieniach popularności

Dopiero teraz dowiadujemy się jednak, jaki był prawdziwy powód złego samopoczucia celebrytki. Narzeczeni robili bowiem wszystko, co w ich mocy, aby zachować szczegóły dotyczące ich ślubu w tajemnicy przed mediami i fanami. Stało się jednak inaczej. Joasia wyznała, że nastrój zrujnowała jej obecność wysłanych na miejsce przez redakcje tabloidów i serwisów plotkarskich paparazzi.

Zaczęło się od tego, że ktoś sprzedał nasze zaproszenie mediom… Próbowaliśmy się ratować zmieniając godzinę ślubu w kościele (mieliśmy nadzieję, że zmyli to paparazzi). Niestety, kiedy tylko wyszliśmy z samochodu rzucił się na nas tłum fotoreporterów. Kiedy ich zobaczyłam byłam wściekła, zawiedziona i smutna. Do samego końca, w sercu miałam cichą nadzieje, że uda nam się przeżyć ten dzień w gronie najbliższych. Przed ceremonią nie wypowiadaliśmy się się na temat naszego ślubu. Mieliśmy masę pytań i telefonów od dziennikarzy w związku z tym tematem, ale konsekwentnie je ignorowaliśmy licząc, że taktyka „bez komentarza” będzie pomocna w wyciszeniu tego medialnego szumu. Myliliśmy się. Paparazzi byli pierwszymi ludźmi których spotkaliśmy przed kościołem... - czytamy.

Joanna Opozda ubolewa nad tym, że wścibscy fotoreporterzy dotarli także na przyjęcie weselne.

Taka sama sytuacja spotkała nas na miejscu gdzie odbywało się wesele. Mieliśmy nadzieję, że przynajmniej tam będziemy mieli jakąś prywatność. Nie była to strefa publiczna tylko prywatna posesja. Niestety fotoreporterzy pochowali się w krzakach (!) i robili zdjęcia z ukrycia do białego rana - nam, oraz naszym gościom którzy w większości byli ludźmi prywatnymi i na pewno sobie tego nie życzyli. Wyobraźcie sobie ze chcecie się pobawić na imprezie, ale ktoś ciągle za Wami chodzi i robi Wam zdjęcia, czy nie bylibyście trochę spięci? Jestem przekonana, że stresowałaby Was taka sytuacja. Jeszcze dodajmy do tego fakt, że zdjęcia obejrzą nie tylko Wasi bliscy, ale również pół Polski. Paparazzi za wszelka cenę próbowali zniszczyć nam ten dzień - wspomina.

33-latka zasugerowała swoim obserwatorom, aby spróbowali postawić się na jej miejscu.

Wyobraźcie sobie ze chcecie się pobawić na imprezie, ale ktoś ciągle za Wami chodzi i robi Wam zdjęcia, czy nie bylibyście trochę spięci? Jestem przekonana, że stresowałaby Was taka sytuacja. Jeszcze dodajmy do tego fakt, że zdjęcia obejrzą nie tylko Wasi bliscy, ale również pół Polski. Paparazzi za wszelka cenę próbowali zniszczyć nam ten dzień - pisze.

Opozda podzieliła się na koniec dość gorzką refleksją na temat życia w blasku fleszy i ceny, jaką przychodzi jej płacić za popularność.

Rozumiem, że jesteśmy osobami publicznymi, ale nie jesteśmy nimi 24h. Mamy swoje gorsze chwile, jak teraz kiedy dopiero co wyszłam ze szpitala (czym również nie chciałam się z nikim dzielić ale paparazzi musieli uwiecznić i ten moment na zdjęciach). Nie podoba mi się to wszystko i naprawdę nie wiem już sama jak mam z tym walczyć - czytamy.

Domyślaliście się, że to właśnie obecność fotoreporterów popsuła humory Joannie i Antkowi w dniu ich ślubu?

Zobacz także: