Julia Wieniawa prężnie działa w rodzimym show-biznesie na wielu polach. 23-latka gra w filmach i serialach, nagrywa piosenki, ale też prowadzi markę kosmetyczną Jusee oraz Lemiss z active wear. Nic dziwnego, że budzi zainteresowanie mediów, które szeroko komentują jej poczynania. W ostatni weekend o Julii znów zrobiło się głośno za sprawą zdjęcia, które opublikowała na instagramowym koncie marki Lemiss. O co chodzi?

Julia Wieniawa topless wywołała lawinę komentarzy

Otóż aktorka i wokalistka w ramach zapowiedzi nowości Lemiss podzieliła się z fankami i fanami marki zdjęciem, na którym pozuje w szortach, zakrywając ręką biust (zobacz zdjęcie w naszej galerii). Czy jest to odważne zdjęcie, jak pisały niektóre media? Według nas jest ono po prostu piękne i letnie, celebrujące cielesność. To też kwestia perspektywy osób patrzących, które często odczytują jakikolwiek przejaw nagości w erotycznym kontekście. Generalnie pod postem pojawiło się wiele słów zachwytu, choć nie brakowało sceptycznych głosów. Na przykład takich: 

To ładna kampania, ale nie rozumiem, dlaczego Julia musi być topless. Jeśli reklamujesz ubrania, dlaczego musisz być nago? To nie ma sensu - napisał jeden z komentatorów. 

Fanki i fani aktorki szybko odpowiedzieli, że widocznie Julia miała ochotę pokazać się tak a nie inaczej, taką miała wizję i ma prawo reklamować swoją markę, letnią kolekcję, jak sama chce. 

Czym są podwójne standardy wobec kobiecej cielesności i seksualności?

Tego typu komentarze jak ten przytoczony powyżej i surowsze ocenianie kobiecego ciała, tego, jak je pokazujemy w mediach społecznościowych czy w realu, obnaża wciąż panujące w XXI wieku (sic!) podwójne standardy. Kiedy kobiety przejmują kontrolę nad swoją cielesnością i/lub seksualnością, to podnosi się larum. Jakby wciąż część osób myślała, że to mężczyźni mają prawo sprawować kontrolę nad naszą cielesnością, rozbierać nas według własnych potrzeb (bo przecież kobieta w kostiumie kąpielowym będzie idealna, by promować blachodachówkę!). Nie można też nie wspomnieć o seksualizacji kobiecego ciała. Wciąż wiele osób uważa, że kiedy mamy głębszy dekolt, jesteśmy bardziej rozebrane, to kusimy, prowokujemy. Tu warto przypomnieć: strój ani zachowanie nie są przyzwoleniem na seksualne zaczepki. Warto przypominać to zwłaszcza obecnie, kiedy jest lato, kiedy upały sprawiają, że nosimy skąpe, lekkie ubrania. Czas zrozumieć, że nie robimy tego, by kusić (sic! sic!), ale dlatego, że taka pogoda, że taką mamy ochotę, że cieszymy się własnymi ciałami. Nie można też w kontekście podwójnych standardów pominąć tego, że kiedy faceci się rozbierają, to nie ma problemu, im wolno. Ich sutki w mediach społecznościowych nie rażą. To te kobiece są banowane. Oni robią co chcą swobodnie. My tymczasem wciąż się zastanawiamy, czy się odpowiednio ubieramy, zachowujemy, czy ktoś nas nie oceni krytycznie, nie będzie slut-shamingował, czy nie wywołamy jakiejś burzy w szklance wody..