Thierry Mugler nie żyje! 

To nie jest łatwy czas dla świata mody. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy stracił aż trzy ikony. Najpierw opłakiwaliśmy Virgila Abloha – dyrektor artystyczny lini męskiej Louis Vuitton i założyciel streetowej marki Off-White odszedł w wieku 41 lat. Niewiele później, bo 18 stycznia 2022 roku, poinformowano o śmierci André Leona Talley'a – legendarnego dziennikarza mody przez lata związanego z magazynem „Vogue”. Teraz, mimo że nie zdążyliśmy jeszcze otrzeć łez, dowiadujemy się o kolejnej tragedii – nie żyje Thierry Mugler – genialny projektant, wizjoner i „reżyser mody”, któremu zawdzięczamy także jedne z najsłynniejszych perfum na świecie (o czym za chwilę).

Thierry Mugler, a właściwie Manfred Thierry Mugler, jak wolał być nazywany w ostatnich latach, odszedł nieoczekiwanie. Miał 73 lata. I masę rozpoczętych projektów, którymi pochwalić się miał w rozpoczynającym się właśnie tygodniu. Mimo że oficjalnie na emertyturę przeszedł w 2003 roku. Nie potrafił jednak żyć bez pracy – to ona była sensem jego życia. Thierry Mugler zmarł w niedzielę, 23 stycznia 2022 roku. 

„Z żalem zawiadamiamy o śmierci Pana Manfreda Thierry'ego Muglera, który odszedł w niedzielę 23 stycznia 2022 roku.  Niech jego dusza spoczywa w pokoju” – to właśnie taki komunikat pojawił się na oficjalnym profilu projektanta na Instagramie przed kilkoma godzinami. Nad wpisem nie było żadnych zdjęć, po prostu – czarny kwadrat... Nie trzeba było czekać jednak długo, by smutną wiadomością zaczęli dzielić się także przyjaciele i współpracownicy projektanta, między innymi Irina Shayk, która wyznała, że zawsze będzie za nim tęsknić. Jak my wszyscy, w końcu był prawdziwym wizjonerem.

Wizjoner i reżyser mody, czyli kim był Thierry Mugler? 

Obok projektów Thierry'ego Muglera nie sposób było przejść obojętnie – i to niezależnie od tego, czy tworzył kolekcje do noszenia na co dzień czy haute couture – kreacje najdroższe i najbardziej spektakularne. Kochał oryginalne, rzeźbiarskie i futurystyczne formy, a także intensywne, wyraziste kolory. Odwagi nie brakowało mu też w kwestii odsłaniania ciała – wielokrotnie zdażyło mu się wypuścić na wybieg modelki z odsłoniętymi sutkami (co więcej, kolczyki w sutkach były integralną częścią sukienek, które dzięki nim w ogóle trzymały się na ciele), albo dekoltem na plecach tak głębokim, że było widać pośladki. Pokazy w teatralne spektakle zamieniał jednak nie tylko za sprawą iście scenicznych kreacji, był także mistrzem choreografii. Z tego powodu doczekał się nawet miana „reżysera mody”. 

Thierry Mugler w roli projektanta zadebiutował w 1973 roku za sprawą kolekcji „Café de Paris”. Niedługo później założył własny, sygnowany swoim nazwiskiem dom mody – Thierry Mugler, który w latach 80. i 90. był na ustach wszystkich i uchodził za jeden z najbardziej awangardowych. Ne mamy wątpliwości, że to właśnie nim w późniejszych latach inspirował się Alexander McQueen. 

Thierry Mugler w 2003 roku zdecydował się sprzedać swoją markę koncernowi L'Oreal i oficjalnie przeszedł na emeryturę. Ale tylko w teorii, w praktyce – nie potrafił żyć bez projektowania. Cały czas tworzył więc kreacje dla gwiazd. Do jego klientek należały m.in. Lady Gaga, Beyoncé, Kim Kardashian (dla której w 2019 roku zaprojektował strój na MET galę) czy Cardi B. 

Dom mody Thierry Mugler wciąż istnieje. Jego dyrektorem artystycznym jest Amerykanin, Casey Cadwallader, który przejął w nim stery w 2018 roku.

Zobacz także:

Thierry Mugler i jego słynne perfumy „Angel” – Historia

Do legendy przeszły nie tylko modowe projekty Thierry'ego Muglera, ale i jego perfumy „Angel”, których znakiem rozpoznawczym jest charakterystyczny flakon w kształcie gwiazdy.

Na rynku pojawiły się w 1992 roku i od razu wzbudziły sensancję – Thierry Mugler jako jeden z pierwszych odważył się bowiem skorzystać z dobrodziejstw składników syntetycznych – niepopularnych wówczas jeszcze w perfumiarstwie. Jeden z najważniejszych? Etylomaltol – zapachem przypominający chleb z karmelem. W perfumach nie brak też jednak nut cytrusowych, kwiatowych i kokosowych, które razem tworzą intrygującą, uzależniającą mieszankę. „Żadne perfumy nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia” – możemy przeczytać w internecie. Pozytywnych opinii jest zresztą więcej. Jeśli więc, jakimś cudem, jeszcze nie znacie zapachu, najwyższa pora nadrobić zaległości.