W Polsce nie ma wielu takich kobiet jak ona. Takich, które podziwiamy za niezłomność, konsekwencję i pasję, a także za niezgodę na kompromisy i krzywdę innych. Od lat śledzimy to, co robi i kibicujemy jej w kolejnych wyzwaniach. Dowodem na to, że Martyna Wojciechowska nie przestaje nas inspirować (i rzeszy kobiet w całym kraju!) jest chociażby zaproszenie jej na okładkę Glamour w listopadzie 2017 roku. Co przyniesie jej 2019? Znając ją – wiele emocji i chwil, w których ponownie spróbuje przesunąć horyzont. Szczególnie, że zaczęła go z przytupem. Na swoim Instagramie pochwaliła się, że po 45 latach (urodziła się 28 września 1974 roku) postanowiła... zmienić imię! Dla niektórych może to być niemałe zaskoczenie, bo Martyna to wcale nie jej prawdziwe imię. Martyna Wojciechowska to tak naprawdę Marta Eliza Wojciechowska. W wielu wywiadach podróżniczka i dziennikarka wyznawała, że nikt (zapewne poza kontrolerami na lotnisku czy paniami w urzędach) w zasadzie nie zwracał się do niej jej prawdziwym imieniem, co stało się o tyle problematyczne, że nawet na świadectwie maturalnym wpisano Martyna, więc trzeba było je poprawić. „To imię wybrało mnie wiele lat temu, jeszcze kiedy byłam dzieckiem” wyznała. Już kiedyś powiedziała, że lepiej oddaje jej charakter. Marta w języku aramejskim to „opiekunka ogniska domowego”, natomiast imię Martyna oznacza „wojowniczkę” i pochodzi od mitologicznego boga wojny Marsa. Zmianę, której prezenterka dokonała jeszcze w grudniu 2018 roku, skwitowała słowami „Co za ulga!”. Można się więc domyślać, jak bardzo problematyczne było istnienie w świadomości społeczeństwa jako Martyna, a także utożsamianie się z tym imieniem, podczas gdy formalnie funkcjonowało się jako Marta. W tym wypadku powiedzenie „nowy rok, nowa ja” nabiera zupełnie innego znaczenia.

Zobacz także: Tak naprawdę nazywają się polskie gwiazdy >>>