Kiedy się okazało, że po 17 latach od premiery powstaje nowy „Seks w wielkim mieście”, zaczęłam się zastanawiać, czy w 2021 związki, miłość i seks są... takie same? Czy miłość jest na tyle uniwersalna, że każda epoka i każde pokolenie mają swojego Romea i Julię? Czy wciąż jesteśmy w stanie umrzeć z miłości? Postanowiłam zapytać o to Daniela Jonesa, dziennikarza, który od 17 (!) lat prowadzi „Modern Love” w „The New York Times”. To najsłynniejsza rubryka o miłości na świecie, która stała się kulturowym fenomenem. Na jej podstawie powstał serial o tym samym tytule. Z Danielem rozmawiam dokładnie w dniu premiery drugiego sezonu.

O czym opowiada „Modern Love”?

O tym, jak dzisiaj ludzie znajdują, tracą i próbują utrzymać miłość. Zwykle związane jest to z technologią, akceptacją nowych form związków, często – co szczególnie widać w historiach opowiedzianych w serialu – ma to dużo wspólnego z miejskim stylem życia, bo ludzie w mieście są bardziej otwarci i postępowi, korzystanie z technologii – powszechniejsze, a zmiany społeczne zachodzą szybciej.

Jak to się zmieniło przez ostatnie lata? Wciąż chcemy zakochiwać się po uszy?

Największą zmianą, jaką zauważyłem, jest przejście od umawiania się z ludźmi, których znamy z pracy czy ze szkoły, do chodzenia na randki z obcymi. Nie wiem, czy młodzi ludzie zdają sobie sprawę z tego, jak dramatyczna jest to zmiana. Myślę, że przez to są teraz bardziej samotni, umawiają się z osobami, których nie znają, nie ufają innym. Oczywiście, że znajdują w ten sposób miłość, ale całkowicie zmieniło się to, w kim i jak się dzisiaj zakochujemy. I ten przełom dokonał się w bardzo szybkim tempie!

Czy każde pokolenie ma podobne pragnienia?

Myślę, że uczucia są takie same, ale zmieniło się to, że obecnie musimy na starcie określić, z jaką osobą chcemy być. Kiedyś spotykaliśmy ludzi, flirtowaliśmy i zakochiwaliśmy się trochę „na ślepo”. Teraz musimy zadecydować już na poziomie aplikacji randkowej, jaka osoba potencjalnie nas zainteresuje. Mamy ustalone preferencje i wykluczamy wielu ludzi, którzy poznani w życiu realnym okazaliby się dla nas dobrym wyborem. Poprzez pytania, na które odpowiadamy, decyzje, które podejmujemy, przez dokładne określenie wieku i wzrostu sprawiamy, że w poszukiwaniu miłości dzielimy się na plemiona – chcemy kogoś z tej samej rasy, tej samej religii, w tym samym wieku i o podobnych dochodach.

Zobacz także:

Wiele rzeczy się zmieniło, ale w miłości ciągle popełniamy te same błędy...

Myślę, że w związkach nie da się osiągnąć mistrzowskiego poziomu. Ludzie inteligentni wcale nie mają lepszych relacji. Lubię w miłości to, że w jej obliczu wszyscy jesteśmy równi, że jest tak samo wymagająca dla każdego z nas. Staramy się być lepsi od poprzednich pokoleń zarówno w związkach, jak i jako rodzice. I to jest dobre!

Jak media społecznościowe wpłynęły na nasze relacje? Skomplikowały je?

Ich największą zaletą jest możliwość znalezienia własnej społeczności, afirmacji tego, kim jesteś, co lubisz, a największą wadą to, że nie możesz w pełni doświadczyć osoby, która znajduje się po drugiej stronie. A to zachęca do fantazjowania na temat tego, jaka ta osoba jest i co naprawdę cię z nią łączy. Fantazja ma to do siebie, że często tworzy złudzenia, które mogą prowadzić do rozczarowań. Jestem ciekawy, jak będzie wyglądać przyszłość relacji, bo już pandemia skłoniła nas do zastanawiania się, czy możliwy jest pełny związek wyłącznie online. Czy to przyszłość relacji? Bez wzajemnego dotyku? Pandemia
zwiększyła też zależność naszych relacji od social mediów, od nieustannego bycia online, a to buduje zupełnie inny rodzaj zaangażowania i przywiązania.

Bycie singlem okazało się wyzwaniem?

Kiedy zaczęły się lockdowny, wielu ludzi zostało kompletnie samych, co nigdy wcześniej nie zdarzyło się na taką skalę. Przedtem prowadzili życie poza swoimi małymi mieszkaniami – w pracy, w barach, restauracjach, gdzie spotykali się z innymi. Zaczęli zadawać sobie pytania: czy to oznacza, że przez kolejne miesiące będę zupełnie sama? Totalnie samotna? Może powinnam dać szansę nieformalnej relacji, w której do tej pory byłam wyłącznie dla seksu, a może jedynie dla przyjemności? Może to czas żeby się zaangażować, by uniknąć samotności? Myślę, że wiele relacji, głównie takich nieformalnych, przewartościowało się. Te, które nie zasługiwały na więcej, się skończyły, a niektóre zyskały tę iskrę – ludzie dali sobie szansę, choć być może w normalnych warunkach takie związki nie miałyby szansy przetrwać, nie miałyby racji bytu.

Podobnie jak Miya, z którą pracujesz przy „Modern Love”, należę do młodszego pokolenia. Wiele razy słyszałam, że nasza generacja ma zupełnie inne podejście do miłości i związków, że przez to, że mamy duży wybór, nie musimy poświęcać się jednej relacji, że wcześniej ludzie bardziej walczyli o swoje związki. Czy tak jest naprawdę?

Nie jest tak, że wszystko u was jest nieformalne i że zawsze można znaleźć kogoś lepszego. Kiedy masz, powiedzmy, 20 lat, to oczywiste, że próbujesz znaleźć odpowiedź na pytanie, z kim chcesz być. Ale nie zgadzam się z tą ideą, że ludzie w wieku dwudziestu kilku lat są tylko na Tinderze i cały czas uprawiają seks. Nie potwierdzają tego ani badania, ani moje osobiste obserwacje. Te osoby wchodzą w dorosłość w bardzo trudnym momencie – pandemia, postępujące zmiany klimatyczne. Obserwuję młodych ludzi i ich zaangażowanie, np. w ruch Black Lives Matter, widzę, że są pełni nadziei i traktują obecną sytuację poważnie. Starają się być optymistami w trudnych czasach i chwała im za to.

Twierdzisz, że każdy z nas ma jakąś love story do opowiedzenia.

Dla mnie najbardziej interesujące jest to, co skomplikowane. Zdarza się, że publikujemy historie o miłości do jakiegoś miejsca, przedmiotu, książki, zwierzęcia, ale są one mniej ciekawe, bo zwierzę czy miasto nie mogą dać nam tych emocji, komplikacji i dramatów, jakie daje przeciwstawna siła w relacji międzyludzkiej. A to niezwykle ważne w storytellingu. W końcu niemożność otrzymania tego, czego się chce, czego się pragnie, jest motorem napędowym większości historii. Skomplikowane relacje międzyludzkie, rozczarowania to coś, co wciąż mnie fascynuje.

A nie miałeś takiego momentu po ponad dekadzie prowadzenia rubryki o miłości, kiedy powiedziałeś w redakcji: „Proszę, dajcie mi jakiś inny temat!”?

Związki są w centrum naszego życia, to nie jest temat poboczny, wokół tego kręci się wszystko, więc tutaj nie ma miejsca na nudę (śmiech). Zaczęliśmy nagrywać podcast, a następnie niektóre historie przenieśliśmy na ekran w postaci serialu. Te dwa media dały mojej pracy nową energię. Niesamowicie jest obserwować przepuszczanie tych historii przez talenty innych osób, przez interpretacje aktorów czy reżyserów, ale też ich życie poza łamami „The New York Timesa”.

Nazwałeś kiedyś miłość „najbardziej tajemniczym tematem” w życiu. Czy po tylu latach czytania o miłości wiesz już o niej wszystko?

Wydaje mi się, że wiem, co ludzie robią, ale czy wiem, co ja mam robić? Niezupełnie. Dzisiaj czuję jeszcze więcej pokory wobec miłości niż kiedykolwiek wcześniej. Jestem pod wrażeniem odwagi ludzi, którzy decydują się publicznie opowiedzieć nam swoje historie. Ale nie czyni mnie to ekspertem i nie znoszę, kiedy ktoś prosi mnie o poradę.

Masz swoją ulubioną historię miłosną? 

Opowieść z ostatniego odcinka nowego sezonu „Modern Love” jest zdecydowanie jedną z moich ulubionych. Obejrzyj koniecznie!

Wywiad ukazał się pierwotnie w numerze 10/21 magazynu GLAMOUR. A my zachęcamy także do sprawdzenia, jakie są rodzaje miłości!