Kto by pomyślał, że przyszły następca tronu Wielkiej Brytanii mimo wychowania w świecie sztywnych reguł, ma w sobie tyle dystansu. Książę William został zaproszony – oczywiście w opcji online – do programu Big Night In prowadzonego przez Stephena Fry. Wydanie miało formę charytatywną, w czasie jego emisji zbierano pieniądze dla rodzin poszkodowanych koronawirusem. Podczas kilkuminutowego nagrania panowie odegrali krótki skecz, w którym gospodarz wcielił się w rolę Lorda Melchetta (postać z serialu Czarna Żmija). Z przymrużeniem oka rozmawiali m.in. o tym, jak królewska rodzina spędza przymusową kwarantannę oraz jak daje radę z nauką dzieci w dzieci. Ojciec trójki pociech wyznał, że dla niego to prawdziwy koszmar. W pewnym momencie książę William zapytał prowadzącego o to, czy oglądał ostatnio coś interesującego w telewizji i nawiązał do przerwy w emisji serialu EastEnders, który na antenie BBC leci od 1985 roku.

Fry odpowiedział mu, że „podobno Król Tygrysów jest niezły”. William z kamienną miną zareagował błyskawicznie mówiąc, że raczej... unika programów o rodzinie królewskiej. Na koniec książę, pospieszony przez prowadzącego żeby wyszedł przed dom i wraz z rodziną bił brawa dla służby zdrowia walczącej z koronawirusem, zażartował że już idzie, tylko musi znaleźć swoje skarpetki i buty. Oraz... spodnie. W końcu widzowie na ekranie mogli go zobaczyć tylko od pasa w górę. To właśnie po tym nagraniu zrobiono zdjęcie księcia Williama i księżnej Kate na progu ich domu, gdzie wraz z trójką dzieci bili brawa, które obiegło ostatnio Internet.

Książę William i księżna Kate pokazali swój dom! Tak wygląda ich posiadłość, w której spędzają Wielkanoc z dziećmi

Fani rodziny królewskiej docenili poczucie humoru księcia Williama oraz cały występ (w końcu był w słusznej sprawie!), ale część osób nie była zachwycona i uznała, że przyszły król Wielkiej Brytanii był zwyczajnie sztywny. Waszym zdaniem poradził sobie z tym skeczem?