fot. Getty Images
Może i pokazy haute couture - najdroższej, najbardziej ekstrawaganckiej, szytej w Paryżu wyłącznie na zamówienie mody - niekoniecznie pasują do szybkiego, faworyzującego trendy i przystępny seksapil świata mediów społecznościowych (to, czy staroświeckie, eleganckie krawiectwo nadal ma prawo bytu w obecnym świecie zdemokratyzowanej mody to już zupełnie inny temat i branża wciąż szuka na niego odpowiedzi). Ale podczas styczniowych pokazów duet Viktor & Rolf przedstawił paryskiej federacji... świat memów. Olbrzymie tiulowe suknie w odcieniach pasteli projektanci opatrzyli wielkimi, antyspołecznymi hasłami pokroju "Go F*ck Yourself", "I'm Not Shy I Just Don't Like You" czy - potencjalny hit na ściance sponsorskiej podczas gal rozdania nagród -- "No Photos Please". Może i federacja skrzywiła się na widok kolekcji, ale Instagram przyjął ją z otwartymi ramionami. Krytykom nie do końca spodobał się tego rodzaju clickbait - tłumaczyli, że to przeciwieństwo haute couture, które powinno być starannie, długo i ręcznie robione. Czy to zwiastun końca couture? A może oznaka, że Instagram może tchnąć nowe życie w zastały świat wysokiego krawiectwa? Odpowiedz na te pytania nie zmieściłyby się na największej z kreacji Viktora & Rolfa.