fot. Getty Images
"Chodzi o odgrywanie roli. Metaforę życia jako teatru" -- pisze Susan Sontag w eseju, który zdefiniował zjawisko kampu. Przesada, kicz, ekstrawagancja, poza, teatralność - to coś więcej niż chwytliwe hasło nowego sezonu. To zjawisko, które określa nowe zjawisko w modzie. Dowodem rzeczowym niech będzie ostatnia edycja słynnej MET Gali, na której kamp był motywem przewodnim. Czy gwiazdy dostosowały się do tematu? Moim zdaniem tak sobie - różowa Lady Gaga w Brandonie Maxwellu, psychodeliczny Ezra Miller, olbrzymia Cardi B w Thomie Brownie, ociekająca frędzlami Celine Dion czy Jared Leto w Gucci z repliką swojej głowy pod pachą nie do końca puścili wodze fantazji i oddali się kampowi. Ale mimo wszystko brawa za próbę - kamp jest powrotem do indywidualizmu, żartu i zabawy konwencją w modzie. A czy nie o to powinno w tym wszystkim chodzić?