Odważna scena z „Nagiego instynktu” została nagrana podstępem? Sharon Stone zdradziła kulisy produkcji

Scena z „Nagiego instynktu”, w której siedząc na krześle podczas przesłuchania, zakłada nogę na nogę, nie mając na sobie bielizny, stała się legendarna w historii kina. Okazuje się jednak, że do jej odegrania, Sharon Stone została zmuszona podstępem.

„Obiecali, że nic nie będzie widać. Nie wiedziałam, że cały świat zobaczy moje krocze” – wyznała w swojej biografii „The Beauty of Living Twice”, dodając, że w efekcie czuła się poniżona, co nie pozostało bez wpływu na jej zdrowie psychiczne. 

Jak wspomina Sharon Stone na zdjęcia bez bielizny zgodziła się na skutek podstępu. Reżyser „Nagiego instynktu”, Paul Verhoeven, poprosił ją, by zdjęła majtki, bo ich biel odbija światło. Zapewnił jednak, że nic nie będzie widać. Kiedy jednak aktorka obejrzała ostateczną wersję filmu – podczas projekcji pełnej ludzi – od produkcji, po agentów i prawników – zrozumiała, że została oszukana. Zaraz po tym najpierw spoliczkowała reżysera, a następnie skontaktowała się ze swoim prawnikiem, Martym Singerem, który uspokoił ją, że film w tej postaci nie może ujrzeć światła dziennego, bo jest to niezgodne z wytycznymi związku zawodowego aktorów Gildii Aktorów Ekranowych. Jak zareagował reżyser, kiedy mu o tym powiedziała? „Jesteś tylko aktorką, kobietą i nie masz wyboru” – odparł. A jak wiemy scena się ukazała. Co zatem się stało, że pozostała w filmie?

„Wbrew temu, co powiedział Paul Verhoeven, miałam wybór” – wyznała aktorka. I wyjaśniła, że ostatecznie zgodziła się na dopuszczenie sceny do filmu. „Pasowała do filmu, pasowała do granej postaci, i ostatecznie naprawdę to zrobiłam” – tłumaczy. Dodając jednak, że gdyby wszystko zdarzyło się dziś, postąpiłaby już inaczej. A opowiedzieć o wszystkim zdecydowała się ku przestrodze, Choć na szczęści po aferze „me too” sytuacja kobiet w branży filmowej nieznacznie się zmieniła. A przynajmniej mamy taką nadzieję.