Pamiętacie, jak Taylor Swift zrobiła sobie przerwę na Instagramie i przez 2 miesiące nie wrzucała żadnego posta na swój profil? Choć w końcu szczęśliwie powróciła do sieci, fani oraz media i tak mieli sporą zagwozdkę, co było przyczyną tego zniknięcia. Tamta sytuacja sprzed kilku miesięcy to jednak nic w porównaniu z tym, co teraz wydarzyło się z kanałami społecznościowymi artystki. Z Instagrama, na którym Taylor obserwuje ponad 100 milionów followersów, Twittera i Facebooka zniknęła cała zawartość. Nie, to nie żart!

Raczej nikt nie był przygotowany na tak radykalny krok ze strony Taylor. Co mogło nią kierować? Czyżby nowy materiał, na który fani Swift czekają z wypiekami na twarzy już od jakiegoś czasu? Mimo wszystko trudno uwierzyć w to, by kolejna płyta, niezapowiadająca raczej diametralnej zmiany wizerunku piosenkarki, przyczyniła się do usunięcia postów publikowanych przez kilka lat. Może więc Tay padła po prostu ofiarą hakera? Cóż, to chyba najbardziej logiczne wytłumaczenie, choć pewnie znają się też tacy, którzy stwierdzą, że zniknięcie artystki z mediów społecznościowych wiąże się z definitywnym końcem jej obecności w sieci. Czy jednak artystce tego formatu opłacałaby się taka decyzja? Zakładamy, że niebawem poznamy prawdziwy powód, a póki co mamy nadzieje, że u Taylor wszystko w porządku.