Nie tylko dzieci potrzebują specjalnej zachęty przed wizytą u lekarza czy przed przyjęciem lekarstw. Aby lepiej trafić do wyobraźni kobiet i przekonać je do uważnej obserwacji i częstszego badania piersi, które mimo że dziecinnie proste, napotyka spory opór samych zainteresowanych, twórcy programu profilaktyki raka piersi sięgnęli po nieskomplikowaną wizualizację z wykorzystaniem… cytryn.

Pomysł zdaje się być banalnie prosty i w istocie taki jest – nie tylko zdejmuje z choroby odium wstydu, bo nie epatuje nagością, ale też uciekając od dosłowności, pozwala uniknąć stygmatyzacji związanej z chorobą. Poza tym co ważne, w klarowny sposób pokazuje to, o czym tak naprawdę nie wiemy czyli jak wyglądają zmiany spowodowane przez chorobę.

Wbrew pozorom to wcale nie guzki są jedyną wskazówką, że coś jest nie tak. Nacieki, zgrubienia, przebarwienia, pęknięcia skóry – mimo, że trudno w to uwierzyć, jak wskazuje praktyka onkologów, wielokrotnie są przez kobiety ignorowane lub umykają ich uwadze, przez co znacząco zmniejszają szanse na szybkie zdiagnozowanie i finalnie wyleczenie.

Dodatkowo, z akcji można dowiedzieć się m.in. tego, kiedy należy wykonać mammografię i czy jest się w grupie podwyższonego ryzyka wystąpienia nowotworowych zmian.

Wśród wielu komentarzy na Facebooku, które pojawiły pod zdjęciem zapowiadającym projekt, jedna z użytkowniczek przytacza własną historię: obejrzane na social mediach zdjęcie przedstawiające zaatakowaną przez raka pierś, pozwoliło jej momentalnie zdiagnozować podobne zmiany u siebie mimo że guz, na którego cierpiała, był zupełnie niewyczuwalny w badaniu. Diagnoza została potwierdzona przez lekarza kilka dni później, a na badania trafiła tylko dlatego, że ZOBACZYŁA, jak wyglądają nowotworowe zmiany. Przekonuje, że dlatego warto szerować wspomniane materiały w ramach jedynego jej zdaniem skutecznego sposobu na poszerzanie świadomości kobiet w tej kwestii.   

A wy, badacie i oglądacie się regularnie?