„Top Gun: Maverick”: bez Kelly McGillis i Meg Ryan 

„Top Gun: Maverick” jeszcze nie wszedł do dystrybucji, a już jest na ustach wszystkich. Uroczysta premiera filmu Josepha Kosinskiego na Festiwalu Filmowym w Cannes wzbudziła wśród dziennikarzy filmowych euforię. Krytycy prześcigają się w pochwałach dla obrazu z Tomem Cruisem i nie mogą się nadziwić, że mimo upływu 36 lat główny bohater tak jakby w ogóle się nie postarzał. Tom, gdy po raz pierwszy zagrał  Pete'a „Mavericka” Mitchella, miał 23 lata. Dziś jest tuż przed sześćdziesiątką i wciąż pozostaje specem od misji specjalnych (nie)wykonalnych.

W nowym „Top Gunie” obok Cruise'a nie zobaczymy 64-letniej Kelly McGillis, która w oryginale z 1986 roku wcieliła się w Charlotte „Charlie” Blackwood, ukochaną Mavericka. Wspólnie ze swoim ekranowym partnerem stworzyła jedną z najgorętszych par filmowych lat 80. XX wieku, a dziś bez słowa wyjaśnienia w fabule, zastąpiła ją Jennifer Connely, młodsza o 13 lat . Uszczypliwi twierdzą, że to dlatego, że McGillis miała śmiałość się zestarzeć i nie wypadłaby korzystnie ani wiarygodnie u boku jak zawsze młodego Toma Cruise’a.

Opinię tę podziela zresztą sama aktorka, która – jak mówi – nie była zdziwiona faktem, że nie dostała propozycji zagrania w sequelu wielkiego hitu Tony’ego Scotta.  

Nie zadzwonili do mnie. Pewnie dlatego, że jestem stara, gruba i wyglądam na dokładnie tyle lat, ile mam, czyli tak jak się powinno wyglądać w moim wieku. A nie o to przecież chodzi w przemyśle filmowym – stwierdziła  Kelly  bez ogródek  w programie „Entertainment Tonight”.

Do udziału w superprodukcji nie została zaproszona również 60-letnia Meg Ryan, ikona hollywoodzkich przebojów takich jak „Kiedy Harry poznał Sally” czy „Bezsenność w Seatle”.  W pierwszym „Top Gunie” Ryan wcieliła się w żonę najlepszego przyjaciela głównego bohatera i wzbudziła wielką sympatię widzów. W przeciwieństwie do Cruise'a dziś nie wygląda jak dwudziestolatka, mimo że usilnie próbowała zatrzymać młodość. Gwiazda, która wraz z wiekiem przestała otrzymywać główne role w hollywoodzkich produkcjach, poddawała się coraz bardziej inwazyjnym zabiegom medycyny estetycznej. Jej sytuacja na rynku niewiele się zmieniła, za to twarz owszem - w pewnym momencie przestała przypominać dawną Meg.

„Top Gun: Maverick”: Joseph Kosinski się tłumaczy

Reżyser filmu „Top Gun: Maverick” oczywiście zaprzecza twierdzeniom, że decyzja o tym, by w sequelu nie przywracać na ekran  bohaterek Ryan i McGillis, była podyktowana ageizmem. Przekonuje, że powrót kobiecych postaci z pierwszej części byłby... zbyt nostalgiczny. Kosinsky zapewnia, że zależało mu na kontynuowaniu nowych wątków, a nie ciągnięciu starych, dlatego obecność Meg i Kelly w sequelu nawet nie była rozważana

To nie był typ historii, którą chcieliśmy. Nie chciałem dopuścić do tego, aby każda fabuła zawsze patrzyła wstecz. Ważne było to, aby wprowadzić nowe postacie – argumentuje w wywiadzie z „Insiderem”.

Przekonuje was to tłumaczenie?

 

Zobacz także: